Temat: Dziecko, czy żałujecie ?

Zaraz pewnie mnie wyzwiecie od egoistek, idiotek ale może uzyskam kilka sensownych odpowiedzi. Chodzi o dziecko, ani ja ani mój partner nie chcemy mieć dzieci, lubimy wolność i niezależność i  co ważnjejsze spokój. Niestety ja mam 26 lat D. 28, za trzy miesiące ślub i otoczenie w tym rodzina ciągle zadaje pytanie ,,kiedy dziecko". Jestem przerażona, nie chcę poddawać się woli otoczenia, choć nie mogę w 100% powiedzieć , że nigdy, może mi się odmieni. Ostatnio miałam okazję porozmawiać ze znajomymi- 3 małżeństwa ,którzy dorobili się niemowlaków, no bo tak trzeba, taka kolejność życia i oczywiście opowiadali jak to fajnie. Moim zdaniem kłamali, mówili bez przekonania, szybko kończyli temat, szczególnie faceci.

Pytanie do mam i tatusiów, czy żałujecie waszej decyzji, że za szybko się to potoczyło  lub że poddaliście się presji, ale tak z ręką na sercu. Druga sprawa, szczególnie dla tych co są naprawdę  szczęśliwymi rodzicami, jakie są zalety posiadania dzieci, bo ja widzę  same wady....

Mieszkam w kraju gdzie dziecko w wieku 26 lat jest rozpatrywane jako dziwactwo, szleństwo albo wpadka. I całe szczęście. Mam 29 lat i to jest dla mnie temat tak odległy jak astrofizyka. Chociaż o astrofizyce oglądam filmy dokumentalne. O ciąży i macierzyństwie nie.

Pasek wagi

ja jeszcze dzieci nie mam, ale chcę mieć. Póki co sama nie mam na to warunków, jeszcze studiuję. I jeszcze jeden problem - mój facet póki co mieć nie chce. Bo gdyby on chciał, to pewnie byśmy już mieli (zawodowo ma już taką pozycję, że spokojnie może utrzymać rodzinę), a ja w sumie nawet wolałabym urodzić teraz. No ale zmuszać go nie będę, szanuję jego wybór, choć jest to powodem niezgodności w związku i wiem, że albo ja zrezygnuję, albo on się przekona. Inna sprawa, że czasem sobie myślę, że może ja mam faceta, który nie chce mieć dzieci, bo się może okazać, że z moimi chorobami mieć ich nie będę mogła. Od lekarza usłyszałam już ze dwa lata temu, że 50% kobiet z moją przypadłością może zajść w ciążę, 25% zachodzi po leczeniu a 25% w ogóle. Więc tego też się boję. I być może właśnie dlatego chciałabym mieć już. 

Poza tym mam cudownego siostrzeńca, którego wręcz uwielbiam. Ostatnio przyjechał do mnie na trzy dni, i jak wyjechał to strasznie mi go brakuje, pusto się w mieszkaniu zrobiło, i to jest chyba osoba, za którą potrafię tęsknić najbardziej na świecie... ;) a jak przychodzi, przytula się, daje buziaczka czy nazywa mnie po swojemu to mi się na sercu robi cieplutko. Dlatego myślę, że i moje dziecko dałoby mi mnóstwo radości.

I jeszcze tak sobie myślę, że dzisiejsza powszechna niechęć do dzieci wynika niestety z egoizmu. Możecie mówić, że tak nie jest, ale faktem jest, że dziś większość ma postawy roszczeniowe i nie chcą rezygnować z czegokolwiek na rzecz kogoś.

Pasek wagi

kapuczino napisał(a):

ja jeszcze do 30skti byłam przekonana ze dzieci to najgorsze zło a potem nagle przyszła chęć na dziecko i nie mogę o niczym innym myśleć. dwudziestolatkom które mówią ze nie chcą dzieci, powiem tylko że za 5-10lat instynkt będzie tak duży że zapomnicie o tym co mówiłyście dziś.sama mam teraz mnóstwo znajomych z  rocznymi, dwuletnimi dziećmi i widać ze są wykończeni. zrzucają na siebie obowiązek opieki, trzymania, przewijania dziecka. ale myślę że gdy dzieci juz będą bardziej samodzielne będą o wiele szczęśliwsi.

Miałam 20 lat nie chciałam mieć dzieci. Miałam 30 lat dalej nie chciałam. Obecnie mam 43 lata i już wiem, że na pewno ich mieć nie chcę. Ten wybór uważam za najlepsze co mogłam postanowić. Jestem bardzo szczęśliwa, ze nie mam dzieci i na pewno niczego mi w związku z tym nie brakuje ani nie brakowało. Opowieści o instynkcie macierzyńskim można śmiało między bajki włożyć. Powiem więcej, coś takiego po prostu nie istnieje. 

Wady i zalety?A jakie są wady i zalety "posiadania" faceta, kobiety, psa, kota, bycia w bliskich relacjach, mieszkania z rodzicami?Jak się nie ma to bez sensu się wypowiadać;) Choć obserwując czasem dzieci znajomych można się zniechęcić. Dziecko to członek rodziny. Czytam, że niektórzy mieli ciężkie początki, kolki,płacze. Każdy przez to przechodzi, ale, na boga, są kropelki na kolki, albo specjały na receptę od pediatry, a dziecka nie trzeba lulać godzinami tylko uczyć samodzielności w zasypianiu i umiejętności bawienia się w swoim towarzystwie. "Nie sikałam od 3 miesięcy bo dziecko miało kolki/wisiało 24h przy piersi... Kochane mamy-to nie wina dziecka, tylko Wasza, że sobie na to pozwalacie. Delektujecie się poświęceniem i zarzynaniem się i myslicie że robicie niewiadomo jaką robotę. Jesteście wiecznie niewyspane i nieszczęśliwe, ale przecież uśmiech dziecka wynagradza wszystko (to stwierdzenie mnie najbardziej załamuje- "nie śpię, nie jem, nie sikam, jestem wiecznie śmierdząca i zarobiona bo nie mam czasu się umyć, ale uśmiech dziecka wynagradza mi wszystko:D). Warto przemyśleć przy okazji temat, dziecko zajmuje troszkę czasu, ale bez przesady;)

Nie mówię tu oczywiście o samotnych mamach, czy o rodzinach z różnymi problemami,  bo im może być naprawdę ciężko, ale przecież mamy, które mają partnerów i normalne relacje-uwierzcie-nic się nie stanie jak dziecko czasem z tatą zostanie (tudzież kimkolwiek wartym zaufania):)

"Koniec imprezowania", wyjść, poczucie uwięzienia w domu wynika z mentalności i nastawienia. Ja zawsze byłam anty do dzieci, teraz mam swoje, już prawie 4 miesięczne, które daje mi wiele radości na co dzień. Oczywiście nie będę sie rozwodzić jak bardzo je kocham, bo trzeba dziecko mieć, żeby zrozumieć. Jak chcę wyjść na imprezę-czemu nie, przecież partner "posiedzi" z dzieckiem, nakarmi, a potem dziecko śpi całą noc. Wiem, że nie każde jest takim "aniołkiem", ale jak mówią doświadczone położne, każde dziecko można nauczyć pewnych zachowań (dla mam wrażliwych niemowląt polecam książki Tracy Hogg). Jedyne co, odpuszczamy w tym roku podróż samolotem, nie chcemy nikogo ani siebie ani dziecka narażać na ew. stres i płacz podczas lotu. Ale co się odwlecze... Prawda jest taka, że wszystko zależy od nas, na ile otworzymy swoje umysły, nie musimy się poświęcać dla dziecka! Ja nie uważam, żeby to była jakaś katorga czy ciężka praca. Tak jak mam partnera, kota, mam teraz dziecko które oczywiście z definicji wymaga opieki, ale potrafi się pobawić samo bo od początku jest tego uczone.

A swoją drogą pamiętam, jak mnie wszyscy straszyli, jak będzie ciężko i źle i jak wszystko co najlepsze się skończy. Miałam dzięki temu wiele godzin przemyśleń, jak to zrobić, żeby było inaczej i...udało się:)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.