- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 maja 2015, 15:17
Proszę doradźcie mi, bo kolejny raz czuję się bezsilna i nie wiem co robić.
Zwięzłe przedstawienie tematu: mam 26 lat, nie mieszkam z rodzicami. Mój ojciec jest alkoholikiem i pije odkąd tylko pamiętam. Dzieciństwo moje i brata było piekłem - ciągłe awantury, strach o mamę, każde święta pijane i najczęściej z policją, bicie mamy i brata. Kiedy miałam 14 lat ojcu założyliśmy niebieską kartę, miał też sprawy w sądzie na znęcanie się nad rodziną (najczęściej dostawał zawiasy), miał kuratorów ze 3 czy 4 (którzy w zasadzie w zaden sposób na niego nie oddziływali), przymusowe sądowe leczenie (które sprowadzało się jedynie do pójścia 2 razy na przymuszoną wizytę u psycholog, i nie wypowiedzenie ani słowa w jej obecności). 10 lat temu po raz pierwszy zrobił wszywkę, i w zasadzie po licznych błaganiach mamy robi ją (ale jak w zegarku po pół roku jest to samo). Były stosowane liczne metody - i groźba i prośba - nic. Ja starałam się przekonać, że to choroba jak każda inna, trzeba tylko pójść, pojechać do psychlog, oferowałam się że będę go wozić, mama oferowała się ze będzie z nim tam chodzić - nic, jak grochem o ścianę. Poprostu czuję, że on ma wszystkich gdzieś.
Dziś znów po wszywce zaczął pić. Znów zaczęło się znęcanie: wszczynanie awantur, wyzywanie, znęcanie się nad babcią, wymiotowanie na wszystko dookoła, kradzieże pieniędzy z portfela, zmuszanie do dawania pieniedzy na alkohol, próby zastraszania biciem albo samo bicie, kłótnie z bratem i bratową (którzy mieszkają tam, ale nie w tym samym domu tylko po sąsiedzku).
Nie wiem co robić. To wszystko jest jak niekończący się koszmar.
Błagam poradźcie coś, ja już nie mam siły.
Podobno teraz weszła niedawno jakaś ustawa antyprzemocowa, czy coś wg niej się zmieniło? Co robić???!!!
2 maja 2015, 18:17
Kazdy przejaw zdrowego rozsądku zabronilby Wam poświęcać siebie, swoje zdrowie i życie dla osoby, która Was niszczy, tylko osoby współuzależnione potrafia myślec w ten sposób. Jemu nie możecie pomoc, ale sobie tak.
2 maja 2015, 21:50
Moja ciotka prawie 20 lat meczyla sie z takim az w koncu odeszla. On sie do tego stopnia zalamal ze postanowil cos w swoim zyciu zmienic. Prawie 15 lat nie pije, po krotkim czasie znowu sie zeszli, kolejne prawko nawet zrobil co nie bylo latwe i ciagnelo sie przez lata z powodu prob watrobowych. Z tego co widze to chlop niby nie pije ale nerwy to ma strasznie rozwalone przez ta wode.
3 maja 2015, 08:26
dzięki Bogu mam to już za sobą, ale doskonale cie rozumiem wielokrotnie byłam taka bezsilna. Tylko mój tata to ten typ kamuflujacego się alkoholika, nikt z jego znajomych by nigdy nie podejrzewał co wyprawia w domu. Do tej pory mam obraz jego jak mam cztery albo pięć lat i mama ma boso w szlafroki w zimę musi uciekać bo ja pobił. A ja tylko na to patrzyłam i blagalam żeby tego nie robił.... Okropnosc. Potem 10 lat było idealnie poszedł na terapię do aa, zylismy jak normalna rodzina. Moje koleżanki zazdroscily mi że mam takiego wyluzowanego tatę, znowu zlapalam z nim kontakt. Niestety po 10latach wszystko runelo, koledzy w pracy go zaczęli podpuszczac i znowu zaczął pić. Tym razem ze zdwojoną siła. Nie zlicze ile razy zbierałam bo z podłogi... Do mamy na początku też startował z łapami ale wtedy normalnie go tluklam bo tylko mnie się bał. Doprowadził się do takiego stanu że kiedyś złapał moja głowę i uderzył o podłogę wezwała policję. To później powiedział że ja policjantów uwodzilam i że przez to ze musiał wyjść z domu okradli go z całego złota i pieniędzy i to moja wina. Mało tego twierdził że nigdy w życiu mnie nie uderzył... Któregoś dnia poszedł taki pijany do swojego przyjaciela lekarza po zwolnienie i to był przełom. Ten lekarz tak mu pojechał że jak wytrzeźwial to spakowal się i stwierdził że jedzie na leczenie do szpitala. Cały weekend byliśmy pewne że zmieni zdanie w poniedziałek, ale odziwo nie! W szpitalu powiedzieli ze go nie przyjmą, żeby chodził jedynie na terapię trzy razy w tygodniu. Pomyślalysmy z mamą że znowu będzie to sam. Na szcszczęście trafił na wspaniałych terapeutów, zmienił się o 180 stopni jest wesoły, przestał być gburem. Można z nim pogadać bo wcześniej to tylko krzyczał. Dziś nie pije 5 miesięcy jesteśmy z niego umne i czuję że mój tatuś wrócił :) jeśli tylko ktoś chce to zawsze jest wyjście. Życzę żeby twojemu też się udało i żebyście miały już święty spokój
3 maja 2015, 15:12
dlaczegp po prostu wszyscy troje nie spuscicie staremu porzadnego wpierdolu? Na drugi raz, jak sie namuli , zrobi zadyme i smacznie zasnie wy możecie spuscic mu taki łomot, ze mu sie odechce. Czekanie az cos sie zmieni na niewiele sie zda.
4 maja 2015, 12:06
TaliaJakBalia - Przydałby mu się porządny łomot. Już nie mogę patrzeć i słuchać przez tel jak mama płacze (jeszcze najgorsze jest to, że ona najbardziej boi się o niego, żeby nie umarł bo byłoby to przez nią, bo ona namówiła go do wszywek - jak słyszę takie coś to aż mi się gotuje). Prawda jest taka, że przez 27 lat picia, on zrobił mamie wodę z mózgu, skutecznie potrafi ją szantażować emocjonalnie (np ze się zabije) i skutecznie niszczyć psychicznie. Ostatnio, pół roku temu mój brat nie wytrzymał i właśnie jak ojciec był pijany porządnie dał mu 2 kopy mocniejsze (za każdym razem wcześniej, ojciec śmiał mu się w oczy i wyzywał go). Ja też jestem zwolenniczką tego, że jak ktoś ma porządnie wylane na całą rodzinę i terroryzuje wszystkich od lat, to metody powinny być takie jak Ty piszesz. 5 -6 dorosłych ludzie trzęsie się za strachu a ona ma to gdzieś. No ale jakby zaproponować jakieś ostrzejsze środki wobec niego to odrazu jest panika mamy itp.