Temat: Kłótnie - czy i jak się kłócicie w związku

Mam do was pytanie. Dosyć często kłócę się z chłopakiem.. Zazwyczaj jest tak że albo coś przemilczę a później nie mogę mimo wszystko przejść nad tym do porządku dziennego i robię mu jakieś docinki na ten temat, albo od razu strzelam focha a po chwili zaczynam się wykłócać o własne racje i nie daję sobie wmówić że przesadzam. Jak wy się kłócicie? To pytanie zwłaszcza do dziewczyn z dłuższym stażem w związku - jak to robić żeby sobie nie szkodzić? przymykać oko? walczyć o wszystko jak lwica? Co jest lepsze na dłuższą metę?
gosia9333 - nie, mylisz się. ja mu się nie żalę. Chodzę do dermatologa, ćwiczę.. staram się zdrowo odżywiać. Ale mu się tym nie chwalę. Przechodzę nad tym do porządku dziennego. Nie chcę rozmawiać z chłopakiem o pryszczach czy dietach bo to uważam raczej sprawa dla przyjaciółki czy takiego forum.. Może to jest błąd.Może powinnam trochę ponarzekać jak to się staram i wypruwam sobie żyły i jak mi ciężko?

Poza tym  - jak na razie widzę że ile kobiet i związków tyle metod :)
Danae - świetnie to ujęłaś.
>(...)nauczyłam się czasem ustąpić. nie
> dlatego, ze jestem potulną owieczką, ale dlatego,
> że widzę że on też wkłada wiele serca w ten
> związek i chcę czasem powiedzieć w ten sposób
> "kocham cię" (...).
>jeżeli problem jest stosunkowo poważny,
> wykłócam się do ostatniego tchu :-)
> (..) przyglądam się problemowi z
> jego strony i staram się wymyślić jakieś
> rozwiązanie, które zadowoli nas oboje albo
> przynajmniej kompromis(..). w ogole uważam, że
> konflity w związku są potrzebne, bo w pewien
> sposób pobudzają go do rozwoju. (..)
> zawsze uważałam, że jednak lepiej jest
> wyrzucić z siebie złe emocje. kłóćmy się zatem na
> zdrowie, pamiętajmy tylko o jednym - żeby nawet
> podczas kłótni szanować partnera i jego
> światopogląd.
 
Przytaczam tu twoją wypowiedź (troszkę skróconą) bo wg mnie świetnie ujęłaś w słowa to co myślę.
Ja też uważam że lepiej wyrzucić złe emocje i to stosuję - ale przez to chyba strasznie go męczę.
On chyba z góry zakłada że przesadzam i dopiero dłuższe wykłócanie się uświadamia mu że miałam jakiś swój sposób myślenia w temacie. Sam z kolei nigdy nie powie jak go coś zaboli i w ogóle ciężko to wyczuć.. Grrr..
Tak czy inaczej - szacunek i to że walczymy o wspólną sprawę, o zrozumienie, a nie przeciwko sobie.. pomaga. I szczęśliwie kończy się przytulaniem i przepraszaniem..
W sumie to już męczy mnie to przepraszanie..:/
i boję się że ja go męczę. jak już wspominałam.

też miałam taki okres, że kłóciliśmy się często, ale minął jakoś samoistnie i dobrze! właściwie nie wiem, co ci poradzić, może jeżeli jedna rzecz cię drażni (te pryszcze) to kiedyś spokojnie (jak będzie między wami ok.) spróbuj poruszyc ten temat - że jest ci ciężko, że jeździsz do dermatologa, ale wolisz rozmawiać o tym z dziewczynami. i niech nie robi ci docinków na ich temat, bo to niepotrzebne, głupie i podkopuje twoją samoocenę. jak mu powiesz WPROST i na spokojnie - nie przy okazji kłótni - to może dotrze coś do niego i nie będziesz miała powodów do przepraszania?

Pasek wagi
my sie zadko klocimy, ale jak juz zaczniemy to jest wojna na calego hehe i po parunastu minutach sie przepraszamy:)
To juz zalezy od podejscia do rozmowy czy bedzie klotnia czy nie. Ja np jeszcze niedawno jak mialam jakis problem, czy cos mi sie nie podobalo w mezu, to mu o tym nie mowilam. Ale to jest zle wyjscie z sytuacji. Bo pozniej wszystko sie kumulowalo i tylko sie klocilismy.
Polecam ksiazke "Trudne rozmowy" Anne Dickson. Przyjemnie i lekko sie czyta. Wlasnie po przeczytaniu tej ksiazki zmienilam swoje podejscie i teraz nie wiem co to klotnia w zwiazku.
mój Mąż zawsze mi ustępuje.... a jak dochodzi do jakiejś eskalacji to ja muszę wyjść np. do innego pokoju. Kiedy emocje mi opadną jest oki. Wszystko odchodzi w niepamięć. Niestety ja mam trudny charakter. Typ "Zawsze mam rację"

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.