- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 lutego 2015, 09:01
Hej,
ciągle czuję się młodo jak 20 latka a mam 25 lat. Potrafię imprezować do upadłego, ale jestem dobrą studentką, dość dużo rzeczy mi się udaje. Nie mam chłopaka. Nie wiem czy powinnam spoważnieć. Ostatnio zauważyłam, że ludzie nie spotykają się tak często jak kiedyś. Boję się, że zaraz umrę, że zaraz się zestarzeję. Nie wiem skąd te myśli. Znajomi mają kogoś, niektórzy starsze partnerki/partnerów przed 30 rż. Są już poważniejsi, ustatkowani. A ja nadal jakby 'obijam się' z jednego miejsca na drugie, szukam swojego miejsca. Jestem sama więc na razie mogę sobie pozwolić np na wypady do innych miast wtedy kiedy mi się spodoba.RObię rzeczy spontanicznie. Boję się, że niektórzy pozakładają rodziny a ja nadal będę starą panną, boję się, że będzie mnie ciągnęło do młodszych.
Zauważyłam, że dobrze czuję się właśnie w młodszym towarzystwie tak o 2-3 lata. Tak jakbym bała się odpowiedzialności za swoje życie. Tak jakbym bała się wejść w 'dorosłość' i kurczowo trzymała się znajomych, którzy są na 2-3 roku studiów. o.O A znajomi w moim wieku już mają pewną pracę, ustatkowanie. Ja jeszcze kończę studia i nie wiem co robić. Ciągle mam takie młode utopijne myśłi. Wiem, że nie zbawię świata. Nie mogę pogodzić się z tym, że np nie zwiedzę całego. Nie mogę pogodzić się z tym, że mam 25 lat a nie 20. Chętnie zamieniłabym swój wiek ale zostawiła umysł 25 latki w ciele 20 latki>Ciągle myślę co by było gdyby.....
Nie wiem jaka powinnam być w wieku 25 lat. Czuję się jak 20 latka ale z tego co widzę znajomi są poważniejsi. Zarabiają już dużo. Ale z drugiej strony znam wiele osób przed 30 rż samotnych lub robiących swoje życjących z dnia na dzień. Ale czy oni są szczęśliwi? Brakuje mi osoby, takiego powiernika , przyjaciela z którym mogłabym konie kraść, wyjeżdżać wtedy kiedy zechcemy, robić rzeczy spontanicznie. Boję się, że nigdy kogoś takiego nie znajdę, bo każdy jest zawalony pracą, bo każdy nie ma czasu, nawet aby poznać 2 człowieka.
Edytowany przez ed8c2e5fede0909e1b275d4b65097154 18 lutego 2015, 09:08
18 lutego 2015, 09:13
Mialam przyjaciolke podobna do Ciebie. Nasze drogi rozeszly sie przez to, ze ja skonczylam studia, zalozylam rodzine, a ona ciagle rozpoczyna kolejne kierunki i obraca sie w coraz mlodszym towarzystwie (to znaczy towarzystwo ciagle w wieku 20-23, ale robi sie coraz mlodsze w stosunku do naszrego wieku). Nie zna moich problemow, nie rozumie moich wyborow, a jej problemy dla mnie sa momentami trywialne.
Skoro piszesz, ze zaczynasz odczuwac jakies leki to chyba powinnas cos w swoim zyciu zmienic- albo poszukac jakiejs stabilizacji w zyciu albo zaakceptowac to jaka jestes. Nie dziwi mnie to, ze towarzystwo w Twoim wieku zaczyna sie wykruszac, bo w wiekszosci dopada ich codziennosc- praca, pieluchy. Za to oni na pewno po czesci zazdroszcza Ci luzu jaki w sobie masz. Wszystko ma swoje dobre i zle strony. Nie kazdy musi isc taka sama sciezka, pozdrawiam!
18 lutego 2015, 09:17
No i?
18 lutego 2015, 09:18
jak zaczniesz pracowac to to sie zmieni, co prawda dalej bedziesz balowac do rana, ale tylko w piatki i soboty, bo inaczej nie wytrzymasz 8 h w pracy, poza tym na studiach jest luz, gdy sie je konczy to wszystko sie samo zmienia.. sama mam 25 lat, nie znam nikogo mlodszego ode mnie i mam glownie znajomych starszych o kilka lat
18 lutego 2015, 09:19
Dziękuję za odpowiedź. Tutaj jeszcze nie chodzi o dzieci, pieluchy. Tylko widzę, że coraz więcej osób się zaręcza, a ja ciągle jestem sama. Jestem sama od kilku lat i się do tego przyzwyczaiłam. I już sama nie wiem czy to ja odpycham facetów czy nikt nie jest mną zainteresowany. Zawsze znajdę sobie jakąś wymówkę- że sesja,że cięzkie studia, że dyplom. Wolę iść na jakiś wykład sama niż np ze znajomymi na łyżwy. Bo jeszcze komuś się spodobam a ja nie będę zainteresowana. Jakies takie dziwne lęki mam. Kiedy byłam młodsza poznaławałam kolegów w równoległych klasach, na imprezach- tak samo na studiach. Teraz pod koniec studiów nie wiem gdzie mam kogoś poznać.
Z jednej strony wiem, że mogą zazdrościć mi luzu, ale ile można uciekać? Wiem, że 25 lat to nie jest 35 czy 40, ale czuję, że może coś jest nie tak. Większośc znajomych pracuje, pokończyła tylko 1 st studiów założyła firmy, kupiła sama mieszkania, rodzice im pomogli. Ja kończę cięzki kierunek 2 stopień studiów, rodzice nie mogą mnie finansowo wspomóc, nie kupią mi/ nie kupię sobie sama mieszkania. Czuję że w tym środowisku jestem jakoś przegrana.
Chociaż wiem że jest pełno środowisk ludzi. I w różnych środowiskach przewijają się roźni ludzie , w różnym wieku. Nie należy kategoryzować. A ja znowu musiałabym w jakieś środowisko inne sama wejść.
18 lutego 2015, 09:22
Nie widzę nic złego w tym, co napisałaś. Każdy człowiek jest innym "zlepkiem" DNA, a co za tym idzie mamy odmienne usposobienia, charaktery, potrzeby, poglądy na świat... To jest fajne =) Ja mam 23 lata i w zasadzie - póki co, bo nie twierdzę, że to się kiedyś nie zmieni - również nie myślę by na "już" ustatkować się finansowo - mieszkaniowo - uczuciowo czy zawodowo choćby nawet. Uczę się, chwytam się prac dorywczych, ale przy tym cały czas jakby szukam czegoś, chcę wszystko poznać, wszystkiego się nauczyć, tak zwyczajnie żyć pełnią życia i poznawać nowych ludzi.
Nie powinnaś wstydzić się czy bać tego, jaka jesteś - moim zdaniem: młoda duchem. Korzystaj z wolności póki ją masz =)
18 lutego 2015, 09:34
Nie widzę nic złego w tym, co napisałaś. Każdy człowiek jest innym "zlepkiem" DNA, a co za tym idzie mamy odmienne usposobienia, charaktery, potrzeby, poglądy na świat... To jest fajne =) Ja mam 23 lata i w zasadzie - póki co, bo nie twierdzę, że to się kiedyś nie zmieni - również nie myślę by na "już" ustatkować się finansowo - mieszkaniowo - uczuciowo czy zawodowo choćby nawet. Uczę się, chwytam się prac dorywczych, ale przy tym cały czas jakby szukam czegoś, chcę wszystko poznać, wszystkiego się nauczyć, tak zwyczajnie żyć pełnią życia i poznawać nowych ludzi. Nie powinnaś wstydzić się czy bać tego, jaka jesteś - moim zdaniem: młoda duchem. Korzystaj z wolności póki ją masz =)
Hej dzięki za takie słowa. Ja czuję jakąś dziwną presję społeczną na bycie takim jak wszyscy. Studia 3+2 chłopak jedne, drugi, później z nim mieszkanie wynajęte przez rodziców, ale Ty spłacasz bo już ileś tam pracujesz w trakcie studiów i po studiach też. I albo zmieniasz pracę, albo faceta. A ja czuję jakbym nie pasowała. Od dłuższego czasu jestem sama, przyzwyczaiłam się do tego. Jestem ogarnięta. Mogę żyć bez 2 osoby, ale nie powiem, fajnie by było gdyby komuś na mnie zależało...Nawet taka myśl, przeświadczenie, że komuś na mnie zależy :/ Mam dużo koleżanek , które nie potrafią być same. Które płączą w niebogłosy jakie one obleśne, wstrętne a wyglądają jak modelki. Ja nie mam rozmiaru 34 i blond włosów jak one, a jakoś żyję... A i tak zawsze z kimś później poflirtują na imprezie i mają 'branie'. A ja muszę sama o siebie się martwić, bo wiem że nikt oprócz rodziców ( hehe) się o mnie nie pomartwi, że sama muszę wszystkie sprawy załatwić. Nie proszę już o pomoc bo sama znajdę rozwiązanie. I nie wiem czy taka Zosia Samosia przypadkiem to też nie jest problem :)
Mam jakieś prześdwiadczenie, że się nie nadaję,że dlatego mam lepszy kontakt z ludzmi 2-3 lata młodszymi, bo sama chciałabym być na ich miejscu.
Edytowany przez ed8c2e5fede0909e1b275d4b65097154 18 lutego 2015, 09:36
18 lutego 2015, 10:03
moja koleżanka miała taką znajomą - ich drogi również się rozeszly, bo tamta chciała tylko lazić na imprezy i pić - nie mówię, że Ty chlejesz itp. ale typ osoby podobny. sama w Twoim wieku miałam już 2 dzieci ;p na studiach lubiłam sobie pójść na imprezę od czasu do czasu, ale z takiego ostrego imprezowania to wyrosłam coś koło 20 r.ż. Na studiach byłam od wszystkich starsza o ok. 2-3 lata i ogólnie niekiedy patrzyłam na nich z politowaniem ( ich żarty, problemy z pupy, jeszcze gówniarskie zachowanie ). miałam swoją paczkę, z którą czułam się super, ale większość to były dla mnie dzieci. teraz 3/4 z mojej studenckiej paczki ( 24-25 lat ) też się pozaręczało, pobrało śluby itp. a co Cię ciągnie do takiego imprezowania itp. ? nie masz jeszcze pracy w tym wieku ? - nie pytam złośliwie :) nikt ci nie każe za mąż natychmiast wychodzić, ale lekkie ogarnięcie by nie zaszkodziło ;) 25 latka to już kobieta, nie dziewczynka ;)
18 lutego 2015, 10:07
Moim zdaniem powinnaś zacisnąć zęby, podnieść wysoko brodę i być dumna z tego, że możesz radzić sobie sama, nie będąc zależna od nikogo. Kobieta powinna być silna, by radzić sobie w każdej sytuacji życiowej, a szczególnie w okresach, kiedy nie ma partnera. Użalanie się nad sobą i rozpaczanie (jak to robią Twoje koleżanki) to tylko oznaka słabości - choć mam na to swoje nieco brzydsze określenie =)
Skup się przede wszystkim teraz na sobie - znajdź fajną pracę (okazja do poznania nowych ludzi), może zapisz się na jakieś zajęcia typu joga / fitness / siłownia / kurs gotowania , czytaj książki, oglądaj wartościowe programy telewizyjne, rozwijaj się... Te młode lata już nie wrócą, więc korzystaj póki masz czas tylko dla siebie =)
18 lutego 2015, 10:08
Moj ex jest podobny :) W sumie to glowny powod dla ktorego jest ex, bo ja w wieku 20 lat juz myslalam o zareczynach (bylismy ze soba 6 lat) a on wtedy 22 lata nie mial najmniejszego zamiaru sie ustatkowywac. I dobrze :) jestesmy w dobrych stosunkach, on na teraz 32 lata, ma prace ktora lubi I ktora pozwala mu robic to na co ma ochote, podrozuje, zjezdzil Azje, kilka tygodni spedzil w Afryce, nosi go po calym swiecie. Z tego co wiem nie ma nikogo, ale najwyrazniej dobrze mu z tym. Ma swoje mieszkanie, 2 kierunki studiow skonczone dobrze platna prace. Kiedys sie pewnie ustatkuje :)