Temat: Do przeciętnie ładnych i grubszych dziewczyn

Problem kwestii psychicznej, samoocenowej. 

Ideałów wyglądowych, jak np. Megan Fox czy ś.p. Ania Przybylska, jest w społeczeństwie malutko. Poniżej są dziewczyny "bardzo ładne", potem stopień niżej "ładne", potem "przeciętne", dalej "nieurodziwe" i "bardzo brzydkie". Skalę tę można oczywiście dowolnie rozciągać, aby rozróżnić więcej niuansów. 

Taką samą skalę można utworzyć w kwestii wagi: "szczuplutkie"--->"z lekką nadwagą"---->"z dużą nadwagą"---> "grube"--->"otyłe", oraz w kwestii wieku: "młodziutkie"---->"średnie"--->"starsze".

Pewne cechy są uznawane za uniwersalnie pożądane lub uniwersalnie niepożądane: np. lubimy młodość, estetykę i szczupłość. Nie lubimy starości, pokraczności i otyłości. 

Interesują mnie dziewczyny przeciętne z twarzy oraz te z nadwagą. Czy potraficie czuć się pewnie i dobrze ze świadomością, że Wasz facet ma w pracy ładną z twarzy (a nie przeciętną!) i szczuplutką koleżankę? Albo więcej niż jedną ładną i szczupłą koleżankę, bo przecież nie żyjemy na pustyni. Oczywiście zazdrość i chęć ochrony ego podsuwa różne pomysły, np. jak to w piosence było "zamknięcie w klatce" ukochanej osoby :), a jak nie zamknięcie w klatce, to chociaż jakaś mała awanturka motywowana zazdrością każdego poranka :D. Ech. Czy są tu jakieś dziewczyny z na tyle stabilną i wysoką samooceną, że mając świadomość, że są grubsze i mniej ładne z buzi od koleżanek swojego faceta niczego się nie obawiają i są pewne, że te "estetyczniejsze" nie odciągną go od Was? Nie zastanawiacie się czasem, dlaczego Wasz facet woli właśnie Was, a nie tę "ładniejszą i szczuplejszą"? 
Doświadczyłam paru sytuacji ze strony facetów, które ich dziewczynom by się nie spodobały: np. byłam głaskana po włosach, mówili mi miłe rzeczy, jeden nawet chciał chwycić mnie za rękę i głaskać oO. No ja rozumiem, że granice wolności każda parka ustala sama (choć mam wątpliwości czy wykonywali by opisane wyżej gesty równie spokojnie i jawnie, gdyby ich dziewczyny to widziały) więc skoro nawet mi się to zdarzyło, to pewnie takie "niewinne gesty" zdarzają się też wobec "tylko koleżanek" z pracy.

Może powyżej pewnego stopnia estetyki już nie analizuje się wyglądu tak dokładnie? Może osoba z którą jesteśmy staje się "nasza" więc nie do pobicia przez obiektywnie ładniejsze i obiektywnie lepsze?

Ale zamotalas, za pozna godzina na ten temat:D

Pasek wagi

Innymi słowy: jak wierzyć w siebie NIE będąc idealnym? 

No, zamotałam. Dla mnie to problem nierozwiązywalny. Masakra dla ego.

Powiem Ci, że sama sie nad tym ostatnio zastanawiałam :D Jak czuć sie pewnie będąc przeciętnej urody osobą. Sama mam spory problem z zaakceptowaniem tego jak wyglądam. Narazie jedyna odpowiedź jaka przychodzi mi na myśl to taka, że jest przecież jeszcze charakter. Facet nie zostawi mnie dla ładniejszej, bo lubi mój charakter, dobrze mu sie ze mną rozmawia itd. 

No 99% ludzkości nie wygląda jak inspiracje i większość jakoś żyje i jest szczęśliwa w związkach. Vitalia to taki kocioł dla dziewczyn z kosmicznymi kompleksami. 

Kurczę nie wiem jak to określić. 
Nie mam idealnej figury, nie jestem piękna. Przynajmniej nie przy obecnych kanonach piękna ale ja się sobie (na ogół) podobam. 

Ale przy moim mężczyźnie czuję się najpiękniejsza. Ja wiem, że on mnie idealizuje. I dobrze ;> On nawet moimi wadami potrafi się zachwycać ;)
Nigdy nie poczułam się zagrożona ani przez ładniejsze koleżanki ze studiów, z pracy czy nasze wspólne znajome. 

Po pierwsze - nawet jeśli popatrzy i uzna, że są ładniejsze, to co? (choć akurat mój facet jest z tych, którzy przy kumplach potrafi powiedzieć "pfff w domu mam ładniejszą kobietę"). O ile mnie nie porównuje na moją niekorzyść to niech się zachwyca. No trudno. Sama często zachwycam się mijanymi na ulicy dziewczynami i on najczęściej nie podziela tych zachwytów. Chyba mamy inny gust. 

Po drugie - mam szczerą nadzieję, że to dlaczego jesteśmy razem jest średnio zależne od wyglądu ;) Mam nadzieję, że oprócz mojej twarzy, tyłka i cycków widzi też moją inteligencję, dowcip i nadmierną dobroć/wrażliwość :) To, że jestem pomocna, zabawna i lubię czytać trudne książki i dyskutować o nich do rana ;) Że lubię się napić dobrego piwa, oglądać stare filmy i nie jestem przesadnie pruderyjna. 

Po trzecie - mam stuprocentowe zaufanie. Wiem, że on nie z tych co gładzą po rączkach czy pierdzielą komplementy wszystkim ładnym laskom :) A jak kiedyś mu się znudzę to chcę wierzyć, że jest człowiekiem za jakiego go mam - czyli na tyle odważnym, żeby powiedzieć, że to koniec zanim zacznie szukać szczęścia z kimś innym ;)

Pasek wagi

Mój facet powiedział kiedyś fajne zdanie:"w każdej dziewczynie jest coś ładnego" i moim zdaniem to święta racja.

Inna sprawa, że ideały które wymieniłaś są dla niektórych właśnie przeciętne (w tym mój facet i ja) ... Są różne gusta...

Ja sama jestem grubsza, mąż pracuje z samymi kobietami a jestem w 100% pewna siebie, bo znam jego gust i wiem, że w jego ocenie wyżej stoją te " przy kości"  ;) twarz uwarza, że mam śliczną  chociaż ja uważam się za ptzecietn

Mi pomaga zwykle prosty trik: siadam sobie na ławce w najczęściej uczęszczanym miejscu, typu Rynek, galeria handlowa, i obserwuję przechodzące kobiety. Bez cienia złośliwości porównuję się z nimi, ale przede wszystkim próbuję wychwycić z tłumu dziewczynę/kobietę, która mnie zachwyci, o której po prostu pomyślę sobie: wow!

I co? Jedną na dziesięć uznam za całkiem ładną, taka wow trafia się baaaaaaardzo rzadko. Trzeba się po prostu pogodzić, że w dobie graficznego przerabiania zdjęć zwykła, normalna kobieta nigdy nie będzie stanowić dla siebie ideału. Każda z nas - naprawdę każda, znam dziewczynę która waży ponad setkę przy wzroście 160-162cm, ale ma skubana tyle wdzięku i klasy, że zdobywa jednego faceta za drugim :D - ma w sobie coś pięknego. Jeśli nie w wyglądzie, to właśnie w ruchach, w zachowaniu, w mimice i gestykulacji. Ja siebie uważam za przeciętną z twarzy, do tego kompletnie (ale naprawdę, zupełnie) niefotogeniczną; za to wiem że mam fajną figurę, choć ważę o te 5-8 kilo za dużo. I jakoś godzę się z tym cellulitem, szerokimi biodrami, odstającym tyłkiem i fałdką nad paskiem spodni. I w sumie to nawet siebie lubię ;) A już kiedy się odstawię, to w ogóle, czuję się jak miss world, i rozsyłam uśmiechy na prawo i lewo :D Kluczem jest na pewno dbanie o siebie - jeśli mam gorszy dzień i jadę gdzieś coś załatwić byle jak ubrana, uczesana i bez makijażu, od razu tracę pewność siebie. 

Mój facet mnie akceptuje w 100%, oboje nie jesteśmy idealni i potrafimy wzajemnie śmiać się z wystających brzuszków, wzrostu wagi czy krzywego nosa. Nie krępuje się przy mnie, żeby ocenić jakąś dziewczynę, choć wiem że często robi to, żeby sprowokować moją reakcję. I ja robię podobnie. Gusta mamy chyba inne, przynajmniej jeśli chodzi o twarze - dziewczyna, która dla mnie jest brzydka, jemu się bardzo podoba, i odwrotnie. Czasami pytam go, dlaczego akurat ze mną jest; czasami się zastanawiam, dlaczego wybrał mnie a nie inną dziewczynę (a niestety, ma taki typ urody, że w każdej grupie, czy to w pracy, na uczelni czy wśród znajomych, znajdzie się jakaś, której się spodoba). Ale nie czuję się przez nie zagrożona, choć chyba trudno byłoby mi znieść, gdyby miał jakąś bliską przyjaciółkę (po prostu wiem, że baby potrafią być podstępnymi świniami). No i on często sam z siebie mówi mi, że to czy tamto mam 'taaaakie ładne''. 

Btw, w twojej skali grubości między szczuplutką a małą nadwagą powinna znaleźć się ''normalna'', bo są też takie dziewczyny ;)

Pasek wagi

Ale przecież człowiek nie składa się tylko z urody. Ja powiem jakby z drugiej strony  - może moi faceci nie byli obiektywnie najprzystojniejsi na swiecie, ale mieli cos w sobie co mi sie podobalo, zarówno w wyglądzie, jak i charakterze. Suma ich wyglądu i charakteru sprawiała, że chciałam z nimi być, a nie rozglądałam się za przystojniejszymi.. To jakiś absurd. 

Zresztą podam przykład - ja bym określiła siebie jako ładną ale nie jakoś bardzo. Mam koleżankę, która jest bardzo ładna i ma duże powodzenie. Tylko, że kiedy kogoś poznajemy (kiedy razem wychodzimy) to w większości przypadków nawet faceci, którzy najpierw próbowali ją podrywać, po rozmowie z nami obydwoma przerzucają się na mnie. Nie wiem, może lepiej się ze mna rozmawia, jestem milsza - nie mam pojęcia. Ona też nigdy nie miała faceta na stale - ja jestem po kilku powazniejszych związkach. Uroda to nie wszystko.

Pasek wagi

Nie boję się.  Bardziej niż przeciętna jestem specyficzna i od czasu do czasu przyciągam amatorów właśnie tego typu fizjonomii. Nie powiem żeby to były tłumy, ale zdarza się. Trochę potrwa zanim facet znajdzie drugiego mutanta w jego guście, a z tego co wiem to nawet nie szuka. :D

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.