- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 października 2014, 11:35
Jak to u was Panie i Panowie wygląda ? Jeśli macie problem np. w związku to często się tu radzicie lub chcecie się zwyczajnie wygadać. A jak w rzeczywistym życiu ? Rozmawiacie z kimś o tym ? Mówicie np. o bardzo osobistych problemach z kimś innym niż partner(ka) ?
17 października 2014, 12:55
Nie potrafię tłamsić w sobie niczego. I nie, nie psioczę na narzeczonego rodzinie, jak tu ktoś powiedział, bo nie o to w zwierzeniach chodzi. Jeśli mam problemy rozmawiam z siostrą, albo przyjaciółką. Myślę, że często jest to kwestia tego, czy mamy osobę, której możemy w pełni zaufać. Kogoś, kto zrozumie, będzie współczuł i nie będzie oceniać.
Ja zaprzyjaźniam się bardzo długo, a po 23 latach życia dorobiłam się jednej cudownej przyjaciółki (z siostrą na szczęście zawsze byłam blisko) za którą dałabym się pokroić.
17 października 2014, 13:02
Osobiście uważam podobnie jak "fistaszki" na temat zwierzania się. Można się zwierzać i nie psioczyć a można też psioczyć bez zwierzania. Ja w zwierzaniu nie widzę nic złego ale jakoś mam blokadę. Trzymam w sobie mimo, że może ktoś mógłby mi pomóc gdybym się tylko o pomoc zwrócił. Niestety nie potrafię.
17 października 2014, 13:03
Nie potrafię czegoś dusić w sobie. Mam 4 przyjaciółki, którym mowię wszystko, do tego jednego bardzo dobrego znajomego (trudno powiedzieć czy to przyjaźć ale z pewnością jest osobą godną zaufania), poza tym zwykle jak wychodzę do knajpy to widać, że jestem zgaszona więc jeśli ktoś spyta a jest to ktoś, z kim się sporo znam i trzymamy się razem to wiadomo, że powiem mniej-więcej o co chodzi. Jeśli chodzi o typowe zwierzenia zostaję przy tych 4 kobietach i moim mężczyźnie oczywiście.
17 października 2014, 13:06
Ja rozmawiam z przyjaciółką w celu wygadania się. Jak potrzebuję rady to korzystam z doświadczenia psychologa.
17 października 2014, 13:06
Największe problemy duszę w sobie. Czasem wylewam na papier a potem żyje w stresie, że ktoś to przeczyta i chowam po kątach. O problemach małego, średniego i średnio-dużego kalibru rozmawiam z przyjaciółmi.
17 października 2014, 13:21
Ja rozmawiam z przyjaciółką w celu wygadania się. Jak potrzebuję rady to korzystam z doświadczenia psychologa.
Ale nie do końca rozumiem ... rady jak zrozumieć drugiego człowieka ? Bo psycholog chyba raczej rozwiązuje problemy emocjonalne ale inne już nie pomoże przecież.
17 października 2014, 13:27
Każda osoba ma na to inny pogląd ale widzę też różną ocenę samego zwierzania się z problemów. Niektórzy uważają, że to jest OK i pomaga a inni oceniają to negatywnie. Stąd to pytanie.
prawda - ja jestem jakiś taki człek, że lgną do mnie osoby z problemami (pewnie dobrze mi z oczu patrzy), oczywiście u mnie jak kamień w wodę - pełna dyskrecja więc jak już się tak nasłucham, to odechciewa mi się omawiać własne bolączki a poza tym często czuję się wyczerpana takimi zwierzeniami bo niestety ciężko czasem wysłuchać 'na zimno' często kosztuje mnie to wiele emocji. jestem podatna na takie wampiry energetyczne. nie mam przyjaciół tylko znajomych, czasem spotykam się na pogaduchy ale bardzo rzadko najczęściej dlatego ktoś mnie 'chce' bo mu się koło tyłka pali... w drugą stronę słabo idzie. Ale żyję i myślę, że wszystkie te 'zwierzaki' dałyby sobie radę bez zlewania na kogoś swoich negatywnych emocji
17 października 2014, 13:36
Nie zwierzam się z problemów w związku, czasem ewentualnie proszę jakąś osobę trzecią, żeby mną potrząsnęła, kiedy robię coś mocno nie tak i tyle.
17 października 2014, 13:45
To zalezy jaki to problem. Jesli to cos malo osobistego, to o tym mowie, bo nigdy nie wiadomo kto moze pomoc ;) Np. kiedy szukalam nowej pracy albo kiedy mialam problemy z treningiem.
Jesli jednak jest to cos osobistego, to sie nie zwierzam. Nigdy nie wiadomo kto w jaki sposob wykorzysta taka informacje w przyszlosci, nie znam chyba wielu osob, ktorym moglabym bezgranicznie zaufac. A i pomoc raczej nie pomoga, bo przeciez rozwiazania problemow osobistych sa bardzo indywidualne. A zreszta co to kogo obchodzi ;) "Wygadanie sie" mi nie pomaga, bo czulabym wtedy, ze sie obnazam, pokazuje swoje slabe strony, a to raczej pogorszyloby mi nastroj.
Jedyna osoba, ktorej mowie o wszystkim to moj partner, jemu "wygaduje sie" ze wszystkiego.
17 października 2014, 14:01
Nie zwierzam się nikomu z niczego, całe życie duszę wszystko w sobie. Ewentualnie coś tam napiszę w zamkniętej grupie, w której jestem na vitalii, ale to raczej dotyczy walki z otyłością, a w takiej grupie są osoby z podobnymi problemami. Partnera nie mam, przyjaciółek również nie, także nawet jakbym chciała to nie mam z kim pogadać ;). Ale już do tego przywykłam i raczej tak pozostanie.