- Dołączył: 2011-03-29
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1075
30 września 2013, 11:31
Witam. Mam duży kłopot i pomyślałam, że może ktoś tu akurat przeszedł coś podobnego i może pomóc.
Zacznę od tego, że ja i mój chłopak mieszkamy ze sobą od 2 lat. Studiujemy i wynajmujemy pokój studencki. Ponad rok temu przygarneliśmy kocurka, który schował się u nas w kole samochodu. W maju tego roku D. zaczął okropnie kichać, świszczący kaszel, katar... Zrobił testy, wyszła mu alergia na kota i tylko na kota. Wynik 5 na 6. Wysoko. Alergolog powiedziała pozbyć się kota Ja nie wyobrażam sobie oddać go nikomu, wzięłam go i czuję sie za niego odpowiedzialna, to nie jest rzecz którą można się znudzić i oddać. Na okres wakacji (lipiec-wrzesień) pojechalam do domu rodzinnego i zabrałam kota ze sobą. D. od razu się polepszyło, zero objawów.Wczoraj wróciliśmy razem z kotem. D. całą noc kichał, kaszlał niemiłosiernie i ten katar... Wymyłam wszystko na mokro, do tego kot mokrą ścierką (gdzieś wyczytałam na forum), ale to nic nie daje.
Kocham mojego chłopaka nie chcę doprowadzić go do astmy, i czuję się źle gdy widzę jak cierpi, ale pękło by mi serce jakbym oddała kota komukolwiek lub co gorsza do schroniska. Nie ma mowy. Dodam, że D. planuje się odczulić, ale wiadomo nie jest to refundowane, alergolog powiedziała,że to koszt rzędu 500 zł na początek. Rodzice planują dać mu pieniądze ale musimy trochę poczekać, bo mieli teraz duże wydatki związane z remontem domu.
Chcę ulżyć w cierpieniu chłopakowi, czy ktoś miał podobną sytuacje, wie jak lżej przejść ten okres do odczulania, aby kot był z nami a chłopak nie dusił się tak? Bardzo proszę o pomoc. I z góry dziękuję.
30 września 2013, 12:09
TO TYLKO KOT. Jakbym wiedziała, że jest czynnik który zagraża zdrowiu mojemu mężczyźnie, długo bym się nie zastanawiała, żeby go wyeliminować. Nie rozumiem jak można stawiać zwierzę na równi z ukochanym. Myślisz że masz dobre serduszko, bo przecież nie wyrzucisz kotka, ale kto bardziej cierpi, kotek czy chłopak? Jeny...
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16222
30 września 2013, 12:15
Wells66 napisał(a):
TO TYLKO KOT. Jakbym wiedziała, że jest czynnik który zagraża zdrowiu mojemu mężczyźnie, długo bym się nie zastanawiała, żeby go wyeliminować. Nie rozumiem jak można stawiać zwierzę na równi z ukochanym. Myślisz że masz dobre serduszko, bo przecież nie wyrzucisz kotka, ale kto bardziej cierpi, kotek czy chłopak? Jeny...
wyobraź sobie, ze kot też ma uczucia i się przywiązuje do człowieka. nie jest zabawką, którą można ot tak wyrzucić z domu.
30 września 2013, 12:19
beatrx napisał(a):
Wells66 napisał(a):
TO TYLKO KOT. Jakbym wiedziała, że jest czynnik który zagraża zdrowiu mojemu mężczyźnie, długo bym się nie zastanawiała, żeby go wyeliminować. Nie rozumiem jak można stawiać zwierzę na równi z ukochanym. Myślisz że masz dobre serduszko, bo przecież nie wyrzucisz kotka, ale kto bardziej cierpi, kotek czy chłopak? Jeny...
wyobraź sobie, ze kot też ma uczucia i się przywiązuje do człowieka. nie jest zabawką, którą można ot tak wyrzucić z domu.
Może i kotek ma uczucia, ale stawianie dobrego samopoczucia kotka wyżej niż zdrowia i życia chłopaka jest jak dla mnie trochę dziwne.
30 września 2013, 12:23
beatrx napisał(a):
Wells66 napisał(a):
TO TYLKO KOT. Jakbym wiedziała, że jest czynnik który zagraża zdrowiu mojemu mężczyźnie, długo bym się nie zastanawiała, żeby go wyeliminować. Nie rozumiem jak można stawiać zwierzę na równi z ukochanym. Myślisz że masz dobre serduszko, bo przecież nie wyrzucisz kotka, ale kto bardziej cierpi, kotek czy chłopak? Jeny...
wyobraź sobie, ze kot też ma uczucia i się przywiązuje do człowieka. nie jest zabawką, którą można ot tak wyrzucić z domu.
Mam "trochę" większe uczucia do mojego chłopaka niż do mojego psa... Jeżeli ona nie to życzę żeby ten jej chłopak to zauważył i sam wyciągnął wnioski.
Edytowany przez 9b6f4e50658b8fbd0b6f0f0c29aef946 30 września 2013, 12:25
- Dołączył: 2012-01-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 683
30 września 2013, 12:31
czy ty masz w ogole serce dziewczyno? ja rozumiem, ze mozna sie przyzwyczaic do zwierzatka, ale chyba nie jest on w hierarchi wyzej niz czlowiek! no bez przesady! dodatkowo odczulanie nigdy nie da 100% efektu. ja bralam zastrzyki odczulajace przez 5 lat (co tydzien w obie rece) i nadal mam alergie! nie powiem, zmniejszyla sie, ale nie zmienia to faktu, ze reakcja na alergeny jest wciaz mocna!
rece opadaja przy takich ludziach jak ty...
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16222
30 września 2013, 12:37
Wells66 napisał(a):
beatrx napisał(a):
Wells66 napisał(a):
TO TYLKO KOT. Jakbym wiedziała, że jest czynnik który zagraża zdrowiu mojemu mężczyźnie, długo bym się nie zastanawiała, żeby go wyeliminować. Nie rozumiem jak można stawiać zwierzę na równi z ukochanym. Myślisz że masz dobre serduszko, bo przecież nie wyrzucisz kotka, ale kto bardziej cierpi, kotek czy chłopak? Jeny...
wyobraź sobie, ze kot też ma uczucia i się przywiązuje do człowieka. nie jest zabawką, którą można ot tak wyrzucić z domu.
Mam "trochę" większe uczucia do mojego chłopaka niż do mojego psa... Jeżeli ona nie to życzę żeby ten jej chłopak to zauważył i sam wyciągnął wnioski.
jeśli wyrzuciłabyś psa z domu bez mrugnięcia okiem to znaczy, że nigdy tego psa mieć nie powinnaś. dziewczyna chce dobrze i szuka rozwiązania tak, żeby został i kot i facet, a nie leci na łatwiznę i wyrzuca z domu żywą, czującą istotę tylko dlatego, ze jest problem i nie ma w tym nic dziwnego. dziwne to jest traktowanie zwierzęcia przedmiotowo.
30 września 2013, 12:46
Tu nie chodzi o wyrzucanie z domu, tylko o oddanie w dobre ręce. Nie rozumiesz powagi sytuacji najwidoczniej i autorka postu też.
- Dołączył: 2013-07-13
- Miasto: Lubartów
- Liczba postów: 1126
30 września 2013, 12:52
Miałam podobną sytuację z córką jak mieszkaliśmy jeszcze u teściów.Nie chcieli oni pozbyć się kota córka miała takie same objawy jak twój chłopak dodatkowo lądowała w szpitalu bo się dusiła.Leki tylko trochę tłumią objawy jak jest kontakt z alergenem a mają skutki uboczne. Jedyne wyjście to pozbyć się kota.
- Dołączył: 2011-03-29
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1075
30 września 2013, 13:08
Chodzilo mi bardziej o odpowiedzi osób, które były w takiej sytuacji. Dużo lekarzy i dużo forum pisze,że wyrzucenie kota to nie jest wyjście z sytuacji. Jeśli zajdzie taka konieczność to oddamy kota, ale najpierw chcemy zrobić wszystko, aby temu zapobiec. Nie poddajemy się tak szybko. Jesteśmy z chłopakiem już 7 lat i bardzo się kochamy i nikomu tego oceniać. Dodam, że to nie ja chciałam zostawić kota,ale zdecydował o tym D. Razem nie chcemy go oddawać i próbujemy inaczej rozwiązać ta sytuację. Wiem, że są osoby które mają koty i są na nie uczulone. O takie opinie mi chodziło, nawet jeśli oddały kota też chciałabym wiedzieć. A nie odpowiedzi w stylu nie kochasz chłopaka, gdybym miała kota to tak bym zrobiła...
Skoro nie masz to nie wiesz o czym do mnie piszesz. Dziękuję.
Edytowany przez zabcia1991 30 września 2013, 13:16
30 września 2013, 14:24
zabcia1991 - tak się składa że rozumiem dokładnie sytuację, i możesz mi wierzyć że wystarczy jedna noc z takimi atakami że musisz koncentrować się maksymalnie na oddychaniu (i to z kiepskim skutkiem) a pozbędziesz się kotka bez mrugnięcia okiem. I nie pisz głupot że pozbycie się źródła alergenów to nie jest wyjście z sytuacji, to jest jedyne wyjście z sytuacji. Mało tego astma na podłożu alergicznym jest o tyle parszywa że praktycznie podczas ataków nie działają sterydy wziewne szybko działające a taki atak może być śmiertelny.
Kochacie kotka, fajnie, poczytaj sobie o skutkach ubocznych sterydu o nazwie Encorton, jest to lek stosowany bardzo często w przypadku astmy o podłożu alergiczny ( i to jest tylko jeden z kilku sterydów które trzeba brać minimum dwa razy dziennie).
Niestety z własnego doświadczenia wiem że skutki długotrwałego kontaktu z alergenem są parszywe, ale możemy się o tym przekonać dopiero po fakcie jak jest już za późno. Astma nie jest chorobą którą można leczyć i wyleczyć, jest to choroba w której można tylko łagodzić objawy, im bardziej bezmyślnie postępowaliśmy wcześniej, tym jest to trudniejsze, mniej efektywne i dużo droższe.
Zastanówcie się czy trzymanie kota jest warte tego aby ryzykować skazanie siebie samego na ciężką i nieuleczalną chorobę.
Edytowany przez 30 września 2013, 14:58