- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 września 2013, 18:45
4 września 2013, 19:46
4 września 2013, 19:48
Przepraszam, że spytam, ale ile masz lat, że skończyłaś już 2 kierunki i wybierasz się na 3? Bo ja studiuję budownictwo i powiem Ci, że jako inżynier to jesteś nikim, musisz mieć magistra i uprawnienia, żeby coś znaczyć w tej branży, a na to trzeba bardzo wiele czasu....ale powodzenia. Co do autorki, to jak mamy Ci pomóc, skotro tak na prawdę jesteś zbyt leniwa, żeby próbować coś zmienić?Ale za kilka lat wspomnisz swoją męczarnie i może powiesz było warto.Ja uczyłam się na dwóch kierunkach [ekonomicznych] + w tygodniu pracowałam po 12 godzin dziennie i dałam radę, i nie żałuje, mam doświadczenie zawodowe i skończyłam te dwa kierunki [miałam kilka ofert związanych z tą nową pracą] ,ale odmówiłam,bo idę teraz na studia ,które są bardzo ambitne,bo to inżynierski kierunek - budownictwo i każdy mi mówi,że jestem głupia nie dam sobie rady itp. ,bo wcale nie jestem dobra z maty, a wiesz co? ja się nie poddaje, darze do czegoś, jak obleje semestr ,to trudno się mów, spróbuje jeszcze raz, a jak uda mi się,to będę szczęśliwa. Na szczęście mam osobę,która może mi pomóc ,bo mój narzeczony jest po tym kierunku,ale mimo wszystko mam swój cel w życiu do,którego darzę.Są ludzie co mnie podziwiają za ten upór,bo mimo przeciwności losu, ja się nie poddaje i walczę.I nawet jak przez pewien czas nie miałam znajomych to nie żałuje.Znajomych zawsze można mieć - w każdej chwili ich idzie zdobyć.A przynajmniej będę mogła powiedzieć sobie,że dałam rade :)Rozumiem doskonale o czym mówisz...jesteś na pierwszym roku czy jak? Bo jeśli tak to naprawdę dobrze się zastanów czy iść na studia, których nie będziesz lubić. Ja wybrałam studia ciężkie i ambitne. Na początku byłam podekscytowana. Później doszło zarywanie nocek, cały dzień w domu robiąc coś na uczelnię kiedy to nawet ludzie z medycyny mieli wolne wieczory....po pierwszym roku stwierdziłam, że jednak zrezygnuję, bo już mnie to nie kręci, wręcz przeciwnie, ale dałam sobie szansę. Minął drugi rok i teraz już za późno na wycofanie i stracenie tego wszystkiego a czuję się jak wrak i nie mam swojego życia. Musiałam zrezygnować z chóru bo nie dałabym rady ze studiami a tak to uwielbiałam... Naprawdę to przemyśl jeśli masz czas bo sobie spieprzysz życie. Co do matury to o ile się nie mylę masz 5lat na zdanie jakichś dodatkowych przedmiotów gdybyś chciała no i można poprawić maturę. Wiem jak to jest, byłam w liceum. Też niby taka świetna, prestiżowa szkoła a tak naprawdę nic mi nie dała. Teraz żałuję, że nie byłam w technikum, do tej pory kiepsko z jakimkolwiek językiem bo będąc na profilu lingwistycznym miałam ostrą jazdę z historią i geografią a języki nauczyciele olewali....nie mam znajomych, nie mam gdzie wyjść bo nie ma z kim a w trakcie roku jest jezcze gorzej bo lecę z uczelni do domu by robić coś cały dzień i noc i tyle z tego życia.
4 września 2013, 19:50
Ale za kilka lat wspomnisz swoją męczarnie i może powiesz było warto.Ja uczyłam się na dwóch kierunkach [ekonomicznych] + w tygodniu pracowałam po 12 godzin dziennie i dałam radę, i nie żałuje, mam doświadczenie zawodowe i skończyłam te dwa kierunki [miałam kilka ofert związanych z tą nową pracą] ,ale odmówiłam,bo idę teraz na studia ,które są bardzo ambitne,bo to inżynierski kierunek - budownictwo i każdy mi mówi,że jestem głupia nie dam sobie rady itp. ,bo wcale nie jestem dobra z maty, a wiesz co? ja się nie poddaje, darze do czegoś, jak obleje semestr ,to trudno się mów, spróbuje jeszcze raz, a jak uda mi się,to będę szczęśliwa. Na szczęście mam osobę,która może mi pomóc ,bo mój narzeczony jest po tym kierunku,ale mimo wszystko mam swój cel w życiu do,którego darzę.Są ludzie co mnie podziwiają za ten upór,bo mimo przeciwności losu, ja się nie poddaje i walczę.I nawet jak przez pewien czas nie miałam znajomych to nie żałuje.Znajomych zawsze można mieć - w każdej chwili ich idzie zdobyć.A przynajmniej będę mogła powiedzieć sobie,że dałam rade :)Rozumiem doskonale o czym mówisz...jesteś na pierwszym roku czy jak? Bo jeśli tak to naprawdę dobrze się zastanów czy iść na studia, których nie będziesz lubić. Ja wybrałam studia ciężkie i ambitne. Na początku byłam podekscytowana. Później doszło zarywanie nocek, cały dzień w domu robiąc coś na uczelnię kiedy to nawet ludzie z medycyny mieli wolne wieczory....po pierwszym roku stwierdziłam, że jednak zrezygnuję, bo już mnie to nie kręci, wręcz przeciwnie, ale dałam sobie szansę. Minął drugi rok i teraz już za późno na wycofanie i stracenie tego wszystkiego a czuję się jak wrak i nie mam swojego życia. Musiałam zrezygnować z chóru bo nie dałabym rady ze studiami a tak to uwielbiałam... Naprawdę to przemyśl jeśli masz czas bo sobie spieprzysz życie. Co do matury to o ile się nie mylę masz 5lat na zdanie jakichś dodatkowych przedmiotów gdybyś chciała no i można poprawić maturę. Wiem jak to jest, byłam w liceum. Też niby taka świetna, prestiżowa szkoła a tak naprawdę nic mi nie dała. Teraz żałuję, że nie byłam w technikum, do tej pory kiepsko z jakimkolwiek językiem bo będąc na profilu lingwistycznym miałam ostrą jazdę z historią i geografią a języki nauczyciele olewali....nie mam znajomych, nie mam gdzie wyjść bo nie ma z kim a w trakcie roku jest jezcze gorzej bo lecę z uczelni do domu by robić coś cały dzień i noc i tyle z tego życia.
Ale widzisz, że wiele zależy od nastawienia a trudno to zmienić. Ty widać jesteś osobą twardą, otwartą. A ja od zawsze byłam nieśmiała, taka ciapa, która nie potrafi wziąć się za życie. I już wiem, że te studia nic mi nie dadzą bo sobie w życiu nie poradzę (no sory...nauczyć się to się nauczę ale co zrobić skoro nawet nie chcę pracować w wakacje bo boję się że się nie połapię, że coś pomylę, że się pracodawca wkurzy i zrobię sobie obciach a u mnie o to łatwo) Wiem, że to łatwo powiedzieć "uwierz w siebie" ale kurde to nie działa i aż wstyd tak narzekać, no ale to jest istne bagno z którego trudno wyjść. Masz narzeczonego, który pomoże - w takim wypadku też bym śmiało szła na studia. A sama mam zaległe 3 trudniejsze przedmioty bo nie mam nikogo kto by pomógł a jak się pytałam ludzi o coś to oczywiście nikt nic nie wiedział
Nie mowiąc o znajomościach których nie mam więc z pracą będzie 1000x ciężej
A do autorki - ja też nie jestem już jakoś specjalnie zainteresowana swoim kierunkiem. No i faktycznie za późno, więc jedyne co możesz zrobić to te studia skończyć i ew. iść na inne, które są interesujące. I musiałabyś szybko poprawić maturę albo dodać sobie jakieś przedmioty, które będą potrzebne na inne studia. No albo przejść przez te studia i do pracy... Hahah u mnie jest to samo na roku. Strasznie trudno wpaść w odpowiednie towarzystwo i w ogóle na podobną osobę. Niby studia to najpiekniejszy okres w życiu a ja mogę powiedzieć bez zastanowienia - gówno prawda! Moja znajoma (z którą oczywiście kontakt się urwał) ma jeszcze gorzej. Wyobraź sobie, że uczy się bo uczy, też nie kręci ją ten kierunek jakoś specjanie, ale co najgorsze ludzie z roku się na nią uwzięli właśnie dlatego że trochę odstaje i nie jest typową imprezowiczką jak ta cała elita. Opowiadała mi, że czepiają się wszytkiego, nawet tego, gdzie siedzi, jak siedzi, w jakiej bluzce przyjdzie albo jakie buty nałoży... to jest dopiero spieprzone życie. Wiem, że nie powinno się podbudowywać na czyimś nieszczęściu ale skoro twierdzisz że masz beznadziejnie to wiedz, że niektórzy mają jeszcze gorzej i jakoś muszą żyć.
Edytowany przez modellook 4 września 2013, 19:51
4 września 2013, 19:55
Ale widzisz, że wiele zależy od nastawienia a trudno to zmienić. Ty widać jesteś osobą twardą, otwartą. A ja od zawsze byłam nieśmiała, taka ciapa, która nie potrafi wziąć się za życie. I już wiem, że te studia nic mi nie dadzą bo sobie w życiu nie poradzę (no sory...nauczyć się to się nauczę ale co zrobić skoro nawet nie chcę pracować w wakacje bo boję się że się nie połapię, że coś pomylę, że się pracodawca wkurzy i zrobię sobie obciach a u mnie o to łatwo) Wiem, że to łatwo powiedzieć "uwierz w siebie" ale kurde to nie działa i aż wstyd tak narzekać, no ale to jest istne bagno z którego trudno wyjść. Masz narzeczonego, który pomoże - w takim wypadku też bym śmiało szła na studia. A sama mam zaległe 3 trudniejsze przedmioty bo nie mam nikogo kto by pomógł a jak się pytałam ludzi o coś to oczywiście nikt nic nie wiedział Nie mowiąc o znajomościach których nie mam więc z pracą będzie 1000x ciężejA do autorki - ja też nie jestem już jakoś specjalnie zainteresowana swoim kierunkiem. No i faktycznie za późno, więc jedyne co możesz zrobić to te studia skończyć i ew. iść na inne, które są interesujące. I musiałabyś szybko poprawić maturę albo dodać sobie jakieś przedmioty, które będą potrzebne na inne studia. No albo przejść przez te studia i do pracy... Hahah u mnie jest to samo na roku. Strasznie trudno wpaść w odpowiednie towarzystwo i w ogóle na podobną osobę. Niby studia to najpiekniejszy okres w życiu a ja mogę powiedzieć bez zastanowienia - gówno prawda! Moja znajoma (z którą oczywiście kontakt się urwał) ma jeszcze gorzej. Wyobraź sobie, że uczy się bo uczy, też nie kręci ją ten kierunek jakoś specjanie, ale co najgorsze ludzie z roku się na nią uwzięli właśnie dlatego że trochę odstaje i nie jest typową imprezowiczką jak ta cała elita. Opowiadała mi, że czepiają się wszytkiego, nawet tego, gdzie siedzi, jak siedzi, w jakiej bluzce przyjdzie albo jakie buty nałoży... to jest dopiero spieprzone życie. Wiem, że nie powinno się podbudowywać na czyimś nieszczęściu ale skoro twierdzisz że masz beznadziejnie to wiedz, że niektórzy mają jeszcze gorzej i jakoś muszą żyć.Ale za kilka lat wspomnisz swoją męczarnie i może powiesz było warto.Ja uczyłam się na dwóch kierunkach [ekonomicznych] + w tygodniu pracowałam po 12 godzin dziennie i dałam radę, i nie żałuje, mam doświadczenie zawodowe i skończyłam te dwa kierunki [miałam kilka ofert związanych z tą nową pracą] ,ale odmówiłam,bo idę teraz na studia ,które są bardzo ambitne,bo to inżynierski kierunek - budownictwo i każdy mi mówi,że jestem głupia nie dam sobie rady itp. ,bo wcale nie jestem dobra z maty, a wiesz co? ja się nie poddaje, darze do czegoś, jak obleje semestr ,to trudno się mów, spróbuje jeszcze raz, a jak uda mi się,to będę szczęśliwa. Na szczęście mam osobę,która może mi pomóc ,bo mój narzeczony jest po tym kierunku,ale mimo wszystko mam swój cel w życiu do,którego darzę.Są ludzie co mnie podziwiają za ten upór,bo mimo przeciwności losu, ja się nie poddaje i walczę.I nawet jak przez pewien czas nie miałam znajomych to nie żałuje.Znajomych zawsze można mieć - w każdej chwili ich idzie zdobyć.A przynajmniej będę mogła powiedzieć sobie,że dałam rade :)Rozumiem doskonale o czym mówisz...jesteś na pierwszym roku czy jak? Bo jeśli tak to naprawdę dobrze się zastanów czy iść na studia, których nie będziesz lubić. Ja wybrałam studia ciężkie i ambitne. Na początku byłam podekscytowana. Później doszło zarywanie nocek, cały dzień w domu robiąc coś na uczelnię kiedy to nawet ludzie z medycyny mieli wolne wieczory....po pierwszym roku stwierdziłam, że jednak zrezygnuję, bo już mnie to nie kręci, wręcz przeciwnie, ale dałam sobie szansę. Minął drugi rok i teraz już za późno na wycofanie i stracenie tego wszystkiego a czuję się jak wrak i nie mam swojego życia. Musiałam zrezygnować z chóru bo nie dałabym rady ze studiami a tak to uwielbiałam... Naprawdę to przemyśl jeśli masz czas bo sobie spieprzysz życie. Co do matury to o ile się nie mylę masz 5lat na zdanie jakichś dodatkowych przedmiotów gdybyś chciała no i można poprawić maturę. Wiem jak to jest, byłam w liceum. Też niby taka świetna, prestiżowa szkoła a tak naprawdę nic mi nie dała. Teraz żałuję, że nie byłam w technikum, do tej pory kiepsko z jakimkolwiek językiem bo będąc na profilu lingwistycznym miałam ostrą jazdę z historią i geografią a języki nauczyciele olewali....nie mam znajomych, nie mam gdzie wyjść bo nie ma z kim a w trakcie roku jest jezcze gorzej bo lecę z uczelni do domu by robić coś cały dzień i noc i tyle z tego życia.
4 września 2013, 20:05
no dobrze, ale JAK ? jak mam zacząć zmieniać ? jeden karnet na fitness mojego życia nie zmieni, ani wyjscie ze znajomymi."Zamiast narzekać zrób coś i zacznij świat swój zmieniać..."
Ogarnij sie dziewczyno. Podałysmy ci wiele odpwiedzi na to JAK. A od małych kroków własnie sie zaczyna!Nie zmienisz swojego zycia w jeden wieczor. Od kanetu na fitness i wyjscia ze znaomymi moze sie zaczac zmiana. Wiec przestan narzekac i na wszystko krecic nosem bo to po prostu denerwujace.. tak naprawde to chcesz tylko narzekac i sie uzalac a nie cos robic.
4 września 2013, 20:11
Angielskiego możesz uczyć się przez internet, na pewno w wielu miejscach znajdziesz darmowe materiały.Teraz po żadnym kierunku studiów nie ma pewności pracy, więc jeśli przyłożysz się do nauki może Ci się udać.Wiesz, co Cię niszczy? Twoje własne myślenie, nic więcej.
5 września 2013, 09:44
hehe :) 21 lat i zmarnowane życie.. mnie to rozbawiło :D (sorry :)
5 września 2013, 09:46