- Dołączył: 2010-01-18
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 3883
31 marca 2013, 15:07
Powiedzcie mi - czy w Waszych rodzinach też każde święta upływaja pod znakiem kłótni czy to tylko u mnie taka patologia? U mnie wszystkie awantury prowokuje babcia, która zwraca każdemu uwagę co i ile je, w co jest ubrany, czy siada na fotelu czy na kanapie, czy ma włosy rozpuszczone czy spięte i miliony innych rzeczy... w rezultacie, np. dzisiaj, ja siedzę w swoim pokoju, ojciec w swoim, a mama z babcią w salonie i babcia udaje jakby nic się nie stało, a każdy wkur.... i pewnie będzie tak, że po wyjściu babci matka z ojcem też się pokłócą... czasami mam dość i chyba wolałabym spędząć święta w samotności niż w takiej atmosferze, a niestety w mojej rodzinie są same silne osobowości i nikomu nie przegadasz, żeby chociaż te 2 dni zachowywał się normalnie...
przepraszam, ale musiałam się wyżalić, bo święta się już chyba dla mnie skończyły...
- Dołączył: 2012-07-03
- Miasto: Włodawa
- Liczba postów: 5878
31 marca 2013, 21:08
U mnie tylko czasem brat z ojcem się czepiają który z nich ile zjadł-obydwaj są żarłokami.xd
- Dołączył: 2010-01-18
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 3883
31 marca 2013, 21:11
A u mnie jest spina, pomimo tego, że jesteśmy tylko we 4 - rodzice, babcia i ja. Darcie od niedzielnego poranka, później wypominanie sobie na temat pieniędzy (ojciec-babcia, bo ona od kilku lat się w ogóle nie dokład na święta, chociaż mieszkamy w jednym domu, no ale ona oczywiście nie widzi problemu) i to czepianie się jej o wszystko. Im jestem starsza, tym się mniej przejmuje, ale ile można słuchać w kółko tego samego...
- Dołączył: 2010-09-27
- Miasto: Brussel
- Liczba postów: 13213
31 marca 2013, 21:43
Raz z powodu siostry byla awantura i od tamtej pory nie jezdze do Pl
- Dołączył: 2012-05-13
- Miasto: Guildford
- Liczba postów: 10534
31 marca 2013, 21:57
tata wraca do domu= kłótnie, więc tak. każde święta.
31 marca 2013, 22:03
u mnie kłótnie z powodu kościoła... ponieważ uważam, że kościół (msza) jest mi zbędna... a mama nie potrafi tego zrozumieć i co roku kłótnia o to samo... a dzisiaj przy rodzinnym obiedzie potrafiła mi powiedzieć " po co w ogóle ja przyszłam na obiad, że mogłam sobie w domu sama zjeść "
31 marca 2013, 22:07
Nie Ty jedna ja się przed świetami powadziłam z 90% rodziny:)
- Dołączył: 2011-06-24
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2844
31 marca 2013, 22:11
U mnie też zdarzają się awantury. Nie ważne, święta, pogrzeby, wesela. Ja mam bardzo liczną rodzinę i od strony taty rodzina jest bardzo kłótliwa. Potrafią się złapać o wszystko. Na te święta zostaliśmy w domu ale i tak atmosfera nie jest świąteczna, bo mamy zatargi z sąsiadami z góry, którzy nie obchodzą świąt, a dzisiaj facet odkurzał, walił, stukał etc, więc zaraz było nieciekawie. Ale oczywiście nie zawsze tak jest. Ja już bym mogła iść do pracy jutro, albo posiedzieć sama w spokoju.
- Dołączył: 2009-11-13
- Miasto: Dobra
- Liczba postów: 1896
31 marca 2013, 22:40
mam mamę despotkę chyba i niestety charakter po nij czyli ciężko ale nauczyłam się od jakiegoś czasu po prostu dyplomatyczniej milczeć... Jak coś nie pasuję to się nie odzywam tylko wychodzę i już...
- Dołączył: 2012-11-16
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 983
31 marca 2013, 22:55
U mnie dzisiaj była mała awanturka, ale skończyła się wybuchem śmiechu wszystkich, więc nie narzekamy :P
- Dołączył: 2009-10-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 4950
31 marca 2013, 22:58
U mnie zawsze sa klotnie, nie tylko w swieta, Moj ojciec jest poprostu zlosliwym i zgredliwym prowokatorem. Ile by czlowiek nie zrobil, nie pomagal i nie podal pod nos zawsze jest zle i nie tylko ja to widze- poprostu sie raczej unikamy z cala rodzina i czesto jest bardzo kiepska atmosfera ale wiem, ze nic tu nie zmienie bo od dziecka sie staralam, to jest poprostu tak ze sie nie da takiej rodziny naprawic bo co z tego jesli jedna osoba bedzie wykazywac checi pogodzenia jakos sytuacji jak reszta ciagle bedzie truc. Jak kiedys dostalam w efekcie drewnianym ciezkim krzeslem w reke gdy chcialam rozdzielic 2 osoby zeby sie nic nie stalo bo byla taka awantura ze wszystko "latalo w powietrzu" dalam sobie spokoj ze staraniami. Zawsze jako mlodsza dziewczyna szykowalam jedzenie, pieklam ciasta i sie staralam tak z serca a pozniej musialam ogladac jakies chore sceny rodzinne, sluchac klotni i awantur i rozdzielac bijatyki, nawet dzwonic po policje i pogotowie jak mialam okolo 16lat wiec dalam sobie spokoj, nie staram sie juz o to, w tym roku upieklam sobie dietetyczny sernik i na tym sie skonczyly moje przygotowania, poprostu u kazdego cierpliwosc kiedys sie konczy. Szczerze nie jest mi juz smutno ze tak jest, kiedys plakalam, bylo mi zle ze tak jest w naszej rodzinie.. teraz w sumie jest mi juz to obojetne. Kazde swieta w sumie wspominam z jakas awantura lub bijatyką wiec dzis i tak bylo nawet spokojnie bo jako tako klocili sie jedynie o pierdoly a pozniej spedzilismy czas w milczeniu. Owszem jak mama chce zeby jej pomoc i cos przygotowac to cos robie ale raczej juz tak bez emocji, nie mam poczucia ze ktos to pochwali lub doceni, poprostu tak raczej zeby miec spokoj. Zrobie a pozniej zajmuje sie swoim zyciem i sprawami. Kwestia przyzwyczajenia i uodpornienia na stres i chamstwo.