- Dołączył: 2013-03-02
- Miasto:
- Liczba postów: 16
2 marca 2013, 10:53
Nie wiem jak to wszytko opisać. Nie chcę współczucia, żalu chcę oceny kogoś z zewnątrz... może jakiejś rady jak to rozwiązać.
A więc zacznę od tego że jestem z moim X od pięciu lat. On już na początku bardzo dużo przeżył aby być ze mną. (kłopoty z moim byłym) Przez ten czas bardzo go pokochałam, a on mnie. Nie wyobrażamy sobie dalszego życia oddzielenie. Marzę o ślubie z nim i dzieciach, nie chcę innego faceta, on nie chce innej dziewczyny. Chociaż kłutnie są jak w każdym związku, dajemy radę je przetrzymać. Poza tym wiem że mogę mu ufać i ZAWSZE na nim polegać. Kocham go i serce pęka mi teraz w pół. Mam nawet myśli że skoro nie możemy być razem to nie chcę dalej żyć...
A więc sytuacja jest taka. Ja mieszkam sama z moją mamą w wielkim domu pod miastem. Tata zmarł gdy miałam 12 lat i od tego czasu dziś mam 23 lata mieszkamy same z mamą która ma lat 60. Na swój wiek dobrze się trzyma ale nie wyobrażam sobie kiedyś jej zostawić tu samej bo wiem że nie poradzi sobie psychicznie jak i finansowo utrzymać tak dużego domu. Czuję że jest to mój obowiązek być z Nią i chcę z Nią być. Nie czuję się do tego zmuszona. Uważam że skoro ona zajmwała się mną i po śmierci taty starała się by nie zabrakło mi niczego to moją powinnością w zgodzie z własnym sumieniem byłoby po ślubie zamieszkać z nią, wspierać. Mieć na oku. Mój tata zawsze chciał żebym została tu w rodzinnym domu z tą myślą wybudował poddasze na którym mogłabym zamieszkać z męzem stworzyc osobne wejście/kuchnie/ mieszkanie. I tu pojawia się problem ponieważ mój X mieszka ze swoimi rodzicami na wsi w piętrowym domu, rodzice mają małe gospodarstwo i też zawsze chcieli aby mój X w przyszłości miał tam mieszkać na drugim piętrze ze swoją żoną. X nie chce słyszeć aby mieszkać kiedyś u mnie, a ja nie dopuszczam myśli by mieszkac u niego w domu z jego rodzicami którzy wiecznie we wszystko się wtrącają, buntują X na swoją stronę... wzbudzili w nim poczucie że musi się nimi zająć i ma tam zamieszkać z nimi chociaż jego rodzice mają dopiero 45 lat, są młodzi zdrowi jest ich dwoje... a moja mama jest sama, nie ma w nikim innym oparcia, do tego 60 lat na karku... Wczoraj po dwóch tydodniach zawieszenia naszego związku stwierdziliśmy że nie ma dla nas żadnego wyjścia... Rozmawialiśmy w aucie do rana... pierwszy raz tak na prawdę zdając sobie sprawę z tego jaka ta sprawa jest poważna. X powiedział mi że już dawno by mi się oświadczył, chciał się ożenić ale wie że nie ma rozstrzygnięcia tej sprawy z domami i to go blokuje.... oboje ryczeliśmy jak woły... do niczego słusznego nie doszliśmy... postanowiliśmy tylko znowu się rozstac i zobaczyć jak życie się bedzie toczyć osobno, co zmieni czas... ale czas nic tu nie zmieni i ja to wiem... serce łamie mi się w pół dlatego że wiem o tym że albo on albo żaden. Choć w życiu już wiele przeżyłam (śmierć taty, a wiec utrata bliskiej osoby) nie wyobrażam sobie stracić JEGO! A on mówi że nie wyobraża sobie życia bezemnie. Zaraz oszaleję... widzę jedyne wyjście... dla mnie życie się kończy i właśnie tego bym chciała... Nigdy nie zgodzę się na mieszkanie z teściami... tymbardziej że mam swój dach nad głową... dom przepisany w testamęcie przez tatę mnie... a w nim 60letnią matkę która potrzebuje opieki. Bardzo go kocham :( a on mówi że kocha mnie... nie wiem co zatem robić... skoro ten problem stoi pomiedzy nami...
Uważam że skoro tak bardzo mnie kocha i nie wyobraża sobie życia bezemnie powinien zgodzić się wiedząc jaka jest sytuacja na zamieszkanie u mnie... on tak nie uważa...
Edytowany przez corobic 2 marca 2013, 10:58
- Dołączył: 2012-02-10
- Miasto: Koszalin
- Liczba postów: 1158
2 marca 2013, 12:22
a twoj chlopak pracuje na gospodarstwie rodzicow czy ma calkiem inna prace? bo moim zdaniem poki jego rodzice sa mlodzi i daja sobie rade z gospodarstwem to nie powinno byc problemu. twoja mama potrzebuje pomocy JUZ a jego rodzice KIEDYS, byc moze za lat 15,20....wiec najpierw moglibyscie wprowadzic sie do twojej mamy a w przyszlosci w razie potrzeby sprzedac ten dom i zamieszkac gdzies w poblizu jego rodzicow albo u nich. jesli oni nie potrzebuja jego pomocy teraz to sa po prostu egoistami ktorzy chca miec synka przy sobie, nie moga sie pogodzic ze dorosl i powinien znalezc wlasne miejsce. pewnie go emocjonalnie szantazuja. ja bym na twoim miescu pogadala z jego rodzicami. powiedziala ze masz mame pod opieka i opisala im sytuacje. powiedz do jego mamy ze nie chcialaby przeciez zeby jej syn ja zostawil w wieku lat 60 sama w razie gdyby jej meza zabraklo...i ze musicie wypracowac kompromis.
- Dołączył: 2007-07-02
- Miasto: Wro
- Liczba postów: 8570
2 marca 2013, 12:46
Na logikę powinniście zamieszkać tam, gdzie jest mniej tłoczno, czyli u Twojej mamy. Mieszkanie z teściową to dla kobietyb koszmar, bo kobieta kobietę ocenia bardzo surowo. Facet mieszkający z teściową nie ma tak przegwizdane. Tym bardziej, że ten dom jest Twój, a tamten dom zawsze będzie domem jego rodziców! Powinno stanąć na Twoim. A jeśli facet nie bedzie chciał być razem, to... uwierz mi, po 5-letnim związku można stworzyć inny, jeszcze lepszy ;) Poza tym zazdroszczę klęski urodzaju, bo sama jedna nie mam się gdzie podziać, a co dopiero z facetem :D
2 marca 2013, 12:46
raczej to on się powinien przeprowadzić do was , jak twoja mama jeszcze opieki waśnie potrzebuje to tym bardziej i jest sama , a on ma oboje rodziców razem
- Dołączył: 2013-01-01
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1048
2 marca 2013, 12:48
ciezka sytuacja ale nie powinniscie sie rozstawac przez rodzicow ustalcie jakis kompromis
2 marca 2013, 12:48
Trochę to dziecinne ,związek dwojga ludzi powinien polegać na kompromisach i czasami trzeba ustąpić.Nie rezygnowała bym ze związku dla takiej błahostki ,może uda ci się przemówić twojemu mężczyźnie do rozumu.Przecież może za deklarować pomoc swoim rodzicom w miarę możliwości.Ja z mężem mieszkam od swoich rodziców z 16km i jak trzeba to jeździmy i im pomagamy, wszystko da się jakoś pogodzić.Co do teściów,jak już cię denerwują to lepiej się tam nie wprowadzaj, bo to się nie zmieni po przeprowadzce,a wręcz przeciwnie będzie gorzej.
- Dołączył: 2007-08-29
- Miasto: Pod Bagnami
- Liczba postów: 7808
2 marca 2013, 12:48
przeczytałam Twoje posty i na tej podstawie nasunęły mi się własne myśli:
- z tego co piszesz chłopak jest przymuszany i terroryzowany przez swoją rodzinkę, czy on nie potrafi sie od tego odciąc? czy on widzi nastawienie swoich rodziców do Ciebie? czy zdaje sobie sprawę z tego, jak wyglądałoby Wasze całe życie (bo jego rodzice dosyć młodzi), czy rozumie co Ty chcesz mu powiedzieć? Bo zakładając rodzinę trzeba rozumieć jakie się ma priorytety, jesli się kochacie, to wybraliscie najgłupszy z możliwych sposób (rozstanie), wg mnie prowokowany przez jego rodziców.
- rozumiem wartośc sentymentalną Twojego domu, także więź z mamą, dziwi mnie to, że chłopak tak daje się zdusić swojej rodzince, owszem to się chwali że oni oferują Wam dach nad głową, ale zastanówcie się, czy jedyną kością niezgody jest to że masz dom, czy też to tylko pretekst dla jego rodziców, a swoją drogą, masakra jak się wtrącają. Bo z tego co piszesz, to oni też nie dorośli do odcięcia pępowiny
nie znam oczywiście całej sytuacji, ale przemyśl czy możliwe do zaakceptowania byłoby to, że pobieracie się i mieszkacie u Ciebie, z tym, że osobno - zarówno mama jak i Wy macie autonomię. Jego rodziców odwiedzacie, robi to także siostra, która nawet jak się wyprowadzi, to ma bardzo blisko - w perspektywie może bez wielkich nakładów dogladać rodziców na starość. No chyba, że ona szybciej przejrzała na oczy (albo zięć) i chcą się odciąć od dominujących rodziców. Niemniej jednak, jak się jest na swoim to i relacje z rodzicami się zmieniają. Na razie rodzice nie potrzebują opieki, więc argument o pomocy jest naciągany, może się okazać, że w dobrej kondycji będą jeszcze jak Wasze dzieci dorosną....
no właśnie - przecież i jego siostra i Wy, pewnie chcecie mieć dzieci, nie rozumiem co za problem, kto powiedział, że na piętrze nie może zamieszkać jeden z wnuków?
problem nadmiaru...
jesli się kochacie i chcecie być ze sobą to rozmawiajcie. Dla niego powinno być ważne co Ty czujesz (w relacji z jego rodzicami) i to, że jesli Ty zrezygnowałabyś z mieszkania ze swoją mamą, to wcale tak różowo u teściów się nie będziesz czuła. Znam przypadki, że stres zamieszkiwania i ciągłe kłotnie powodowały brak możliwości zajścia w ciążę, a po wyprowadzce od razu "zaskoczyło".
Zaznaczę, że ja i mój narzeczony pochodzimy oboje ze wsi, więc rozumiem sytuacje.
2 marca 2013, 12:49
No cóż, moim zdaniem oczywistą sytuacją jest, że 'dla chcącego nic trudnego' a z dwoja złego to u Ciebie powinniście zamieszkać bo Twoja mama jest sama.
Oczywiście, to smutne dla faceta że chciał gdzie indziej mieszkać i to zrozumiałe ale skoro on chce poświęcić WASZ ZWIĄZEK po to żeby mieszkać sobie gdzie mu się podoba to najwyrażniej coś z nim nie tak.
- Dołączył: 2009-08-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2937
2 marca 2013, 12:51
Z tym, że 60 letnie kobieta potrzebuje opieki to dziwne dla mnie. Ja bym nie robiła z niej takij niedołęznej chyba że faktycznie choruje poważnie.
Uważam, że rozwiazanie jest jedno. Wyprowadzcie sie oboje od rodziców gdzieś blisko. Gdyby rodzice potrzebowali opieki będziecie blisko. Gdyby to nie wystarczyło za te 15/20 lat wynajmiecie stałą opiekunkę a wy będziecie doglądać rodziców. Taka jest kolej życia. Dzieci sie wyprowadzają i pomagają rodzicom gdy Ci tego wymagają.
Moi rodzice za młodu przeprowadzili się 400km od domu rodzinnego. Gdy dziadkowie zaczęli częściej chorować, kupili im mieszkanie w sądziedztwie swojego by móc pomagać. Ale nikomu nie przyszło do głowy zostawić pracę i wracać do swojego rodzinnego miasteczka by się nimi zajmować. Druga babcia nie chciała się przeprowadzić więc rodzice wynajęli jej 24h opiekę i jeździli gdy mogli.
Wszyscy rodzice się starzeją, ale trzeba umieć znaleźć równowagę i najlepsze możliwe rozwiązanie dla wszystkich. Przecież większość ludzi wyprowadza się z domu rodzinnego ale jakoś pomagają rodzicom.
2 marca 2013, 12:52
Chcialabym miec takie problemy z moim chlopakiem.
Duzo ludzi sie kocha i nie moga ze soba byc bo nie maja gdzie mieszkac lub maja naprawde wielki problem, ktory stoi im na drodze.
Wy macie tak naprawde dwa mieszkania i mozecie wybrac a robicie z tego problem....
Czy to jest powod zeby ze soba nie byc? Smieszni jestescie, bo nie zdecydowac nie mozecie gdzie mieszkac. Ty stawiasz na swoim a on na swoim.
W tej sytacji oczywiscie powinniscie zamieszkac u Ciebie skoro mama jest starsza a ojciec zmarl.. Jesli Twoj facet naprawde by Cie kochal i nie wyobrazal sobie zycia bez Ciebie to nie robil by z tego takiego problemu...