Temat: odejście od rodziny, zerwanie kontaktu

Cześć. Moja historia jest długa, skomplikowana. Mam kochającego ojca, wspaniałe rodzeństwo i toksyczną matkę. Nie daję już rady psychicznie, ta kobieta niszczy mnie każdego dnia. W zasadzie nie mieszkamy już razem, ja wyjechałam na studia, ona mieszka za granicą, widujemy się w święta głównie. "Normalną" sprawą dla niej jest zbesztanie mnie przy obcych albo obwinianie o całe zło świata przy każdej możliwej okazji. Ciągle wzbudza we mnie poczucie winy. Nie potrafi zaakceptować mnie taką, jaka jestem. Nie pamiętam żadnego dobrego słowa (zawsze uczyłam się za mało, ważyłam za dużo, byłam zbyt słaba - w jej mniemaniu). Dziś przyjechałam do rodzinnego domu po kilku godzinach drogi, obiadu nie starczyło, a zainteresowania jak zwykle nie było. Nie chcę tak dłużej żyć. Stąd moja decyzja. Chcę CAŁKOWICIE zerwać kontakty z rodziną, rodzicami, rodzeństwem, wujostwem itp., choć wiem, że nikt oprócz mamy na to nie zasłużył. Z drugiej strony jak mogę kontaktować się z całą resztą, a tylko mamę odrzucić? Wiem, że tak się nie da. Mam na koncie 3 tysiące złotych, myślę, że na początek to całkiem dobra suma. Trochę żal mi studiów, jestem na II roku, ale chcąc utrzymywać się sama musiałabym albo rzucić je całkowicie, albo przejść na zaoczne (pod warunkiem, że znajdę wystarczająco dobrze płatną pracę). Czy ktoś zdecydował się na odejście od rodziny? Może ktoś z Waszych bliskich tak postąpił? Jak to wyglądało? Szukali Was/szukaliście ich? Nie chciałabym być bohaterką "Uwagi!" czy czegoś tam...

Andala napisał(a):

uciekaj gdzie pieprz rośnie jak najprędzej póki jeszcze masz zdrową psychikę!


po 20 latach nie sposób mieć zdrową psychikę, ale dziękuję za zrozumienie :)
nikt nie powiedzial ze musisz uciec i nigdy nie wracac moze ona po dluszym czasie np kilku latach zrozumie ze to wszystko przez nia i sie zmiani i bedziesz mogla wrocic jak bedziesz chciala
Pasek wagi
Autorko ja bardzo dobrze rozumiem o czym mówisz, bo bliska mi osoba przeżywa podobny dramat. Ja wiem że dziewczyny pochodzące z "normalnych" rodzin uważają trochę inaczej żeby się nie odcinać itd, itp, ale ja rozumiem o czym mówisz i wiem co czujesz. Wiem jak wielka frustracja i bezsilność w Tobie siedzą, poczucie niskiej wartości, praganienie spokoju. Uważam że jedynym wyjściem jest odcięcie się. Zrób to mądrze, żeby wyrobić finansowo i jakoś żyć, zaczynasz dorosłe życie możesz być szczęśliwa. 

swbasia napisał(a):

nikt nie powiedzial ze musisz uciec i nigdy nie wracac moze ona po dluszym czasie np kilku latach zrozumie ze to wszystko przez nia i sie zmiani i bedziesz mogla wrocic jak bedziesz chciala


Nie przewiduję powrotów, to nie ma sensu.
Ja mam taką siostrę jak Ty matkę. Siostra jest 12 lat starsza, a bracia to patologia  (zaś moja Mama i Tato nie żyją od 21 lat). W wieku może 28 lat dałam sobie spokój od rodzinki i przestałam zabiegać o to czego nigdy nie dostawałam. Ale od Cioć i Wujków się nie odcięłam i  od tych wszystkich, których lubiłam. Mam z nimi nadal kontakt, zaś z siostrą zerwałam kontakt. Jak ją widzę na ulicy (rzadko, raz na kilka lat), to udajemy, że się znamy. Podobnie z bratem. Na pewno czuję się lepiej, pomogło mi to. 

Radziłabym Ci nie zrywać studiów, ani kontaktów z rodzeństwem czy ojcem. Zaś psychicznie izolować się od matki. Może kontakt z psychologiem by Ci pomógł.. To nie jest łatwa decyzja, wiem po sobie. 

faulty napisał(a):

Moim zdaniem to głupia decyzja. Okej, matki tak naprawdę nie masz, ale nie pęknie Ci serce, jak zerwiesz kontakty z ojcem? Traktuj tę kobietę jak powietrze, a z pozostałą rodziną utrzymuj normalne relacje. Przynajmniej ja bym tak zrobiła.

Popieram w 100%
Co do ucieczki, to powiem Ci, że mi zaginął kilkanaście lat temu mój brat. Miał rodzinę, troje dzieci, a ja byłam niepełnoletnia i bardzo go potrzebowałam. 
A on odciął się, zaginął, ułożył sobie gdzie indziej życie i nikt nic nie wie. (to znaczy po latach zaczęły się pojawiać pewne ślady, sygnały, że żyje).

Powiem Ci, że jest to straszne przeżycie, bo miałam z nim bardzo dobry kontakt i kochałam go jak nikogo z rodzeństwa. Potem odnalazł się ten brat i nie wytłumaczył się dlaczego tak zrobił. Jeszcze bardziej zranił najbliższych i znowu uciekł. Do dzisiaj nie wiem co to jest za człowiek i że go w ogóle nie znałam. Zostawił swoje troje maleńkich dzieci bez opieki, na pastwę losu. Więc teraz, mimo iż wiele lat minęło - nikt z najbliższej rodziny nie chce mieć z nim kontaktu, nawet gdyby się pojawił. Ja nie chcę wiedzieć nawet gdzie mieszka, co robi i nie interesuje mnie już nic w jego temacie. 

Nie rozumiem do dzisiaj dlaczego się odciął (miał prawdopodobnie problem z żoną, może z teściową, nie wiemy). Ale to nie jest rozwiązanie, żeby znikać bez słowa. Mam ogromny żal do niego i teraz już nie chcę słyszeć żadnych tłumaczeń, ani go znać. Podobnie jego dorosłe już dzieci.
mam podobną sytuację. odcięłam się od toksycznej rodziny i ku mojemu zaskoczeniu wcale nie jest tak różowo. wyniosłam z domu destrukcyjne nałogi. nadal mam problemy z samoakceptacją, choć nie słyszę już co dzien przykrych uwag, wszystko nadal żyje we mnie. to straszne. nie potrafię żyć normalnie.
Trzy tysiące złotych to nie 30 tysięcy.Tyle wytrzymałaś wytrzymaj jeszcze trochę.Skończ studia w tedy będziesz miała lepszy start.
Samej będzie Ci się trudno utrzymać studiując.
Swoje żale do matki wylałabym pisząc do niej list.Niech wie jak się czujesz i co Ci robi.Może Twoja mama nie skuma o co Ci chodzi,
ale może tobie zrobi się lżej na duszy.
Mogłabyś też o swoich bolączkach porozmawiać ze swym ojcem bo jak piszesz jest kochany.Może tata zrobi coś w tym kierunku aby polepszyć tę sytuację.Nie pozwalaj siebie krzywdzić.Wsparcia szukaj też u rodzeństwa,
Wydaje mi się,że warto.

Traktuj matkę jak powietrze, zupełnie ją olewaj... A z tatą i rodzeństwem nie zrywaj kontaktu bo będziesz tego całe życie żałować. A jak kiedyś zmienisz zdanie to już może być za późno.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.