Temat: chłopak - potrzebuję porady...

Poznałam pewnego chłopaka, pominę w jakich okolicznościach. Zaprosił mnie na randkę więc się zgodziłam. Cztery dni po spotkaliśmy się. Większość wieczoru przesiedzieliśmy w knajpie. Rozmawialiśmy… wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że on jest bardzo otwartą i szczerą osobą. Opowiadał mi momentami naprawdę prywatne rzeczy(wszystko ok, ale w końcu to była pierwsza randka). Niestety, wyszło jak wyszło i mnie pocałował. Gdy szliśmy już w stronę mojego domu, zaproponował żebym wstąpiła do niego na kawę, a że byliśmy głodni to powiedział, że przyrządzi dla nas jakąś kolację. Pomyślałam w tym momencie, że nie, nigdzie z nim nie idę, w końcu nie znamy się, nie wiadomo kim on jest.  W końcu i tak wylądowaliśmy u niego w mieszkaniu. Było bardzo miło, ale do niczego nie doszło, bo na to już bym nie pozwoliła. Jednak on szczerze i otwarcie powiedział mi, że chciałby przespać się ze mną… Podkreślał, że jesteśmy dorosłymi ludźmi i nie ma co owijać w bawełnę. Stwierdził, że bardzo mu się podobam, prawił komplementy i chce się dalej spotykać. Nie chciał mnie do niczego zmuszać, „a tym bardziej nie chcę Cię wykorzystać”. Jednak podkreślił, że kiedyś bardzo się sparzył i ciężko mu jest się w kimś zakochać, a jego pracowity tryb życia nie pozwala na poważny związek, przynajmniej póki co.

Nie wiem co mam o tym myśleć, bo z jednej strony podoba mi się, jego wygląd, charakter, wydaje się być dobrym człowiek. Z drugiej strony mówi, że nie chce się angażować w poważny związek, a ja wiem, że linia pomiędzy tym, że kogoś się lubi i kocha jest bardzo cienka. Co byście zrobiły na moim miejscu???? 

G.R.u. napisał(a):

Zgadzam się, że w poważniejszym wieku nie ma co się bawić w takie bzdury, bo gość się kiepsko zareklamował, ale ja wychodzę z innego założenia, że to może być tak szczerość, jak i poza. Może gość jest uczuciową ciotą, która chowa się za kamuflarzem zimnego drania? Osobiście znam taki przypadek, gostek młody, lat 24, też wiecznie lubił "zabawę" i przelotnie romanse, aż natrafił na moją drogą koleżankę, lat 25, która też wyszła z założenia, że "spróbują". Teraz jest największym pantoflem jakiego znam, jest słodki i oddany, zazdrosny o nią jak diabli, zamieszkali razem i nie ma już próżnego pieprzenia maczo, teraz wyszedł z niego rodzinny misio, który pragnie dzieci.
  


Wiem to po sobie. Też jestem uczuciową kaleką, zawsze zgrywałam bezuczuciową s*kę i żyło mi się z tym dobrze. I ktoś mnie jednak trochę okiełznał. A nawet jak nic z tego nie wyjdzie to... naprawdę myślisz, że zmarnujesz sobie czas? Nie mam pojęcia dlaczego ludzie tak traktują zniszczone relacje - przecież zostają wspomnienia i doświadczenia. Zawsze warto próbować. Po prosu nie obiecuj sobie nie wiadomo czego.
Zależy mu tylko na seksie ;)
bzykac mu sie tylko chce... nie masz się co łudzić, serio, nie łudź się.
jeśli nie chcesz cierpieć to odpuść, póki się zaangażujesz....
to nie jest czysta gra.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.