28 listopada 2012, 21:36
Tak jak w tytule...
Mam 20 lat a moj chlopak 32..
Mieszkamy razem od roku..
Ostatnio marudzi i iest na mni zly kiedy nie ma obiadu..
Nawet jesli na obiad jest cos co tylko wklada sie do piekarnika i gotuje sie do tego ziemniaki (tak jak dzis) to ma problem..
Mowi ciagle ze zacznie chodzic po pracy na jakis fast food...
Czuje sie winna z tego powodu (o to mu chyba chodzi), ale ja tak jak on chodze do pracy i czasami chce odpoczac.
Zdarza sie ze koncze wczesniej, np o 14 i wtedy prawie zawsze jest obiad i na dodatek dom ogarniety...
A on dzis powiedzial ze ja raz na dwa tygodnie cos ugotuje...
Dzis powiedzialam mu ze nie jestem jego sprzataczka i kucharka..
On kiedy ma wolne to tez cos ugotuje lub gotujemy razem w weekendy...
Faceci chyba mysla ze kobieta jest od garow i sprzatania..
To samo jest ze sniadaniem w weekendy... Ma problem jak mu niczego nie przygotuje (bo zawsze wstaje o wiele wczesniej niz on)...
Jakie jest wasze zdanie??
Czy gotowanie to naprawde moj obowiazek???
Nie chce zebym to ja musiala spedzac wieczory po pracy w kuchni kiedy on siedzi sobie przed telelewizorem/komputerem...
W zeszly czwartek poprosilam go zeby umyl naczynia bo przewaznie ja myje.. Zrobil to dopiero w poniedzialek!!! Kiedy w polkach nie bylo prawie zadnych naczyn. (Postanowilam sobie ze tym razem nie bede za niego myc)
- Dołączył: 2009-03-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 378
28 listopada 2012, 21:38
to nie jest normalne wg mnie. oboje pracujecie, jestescie młodzi, nie macie dzieci... chce obiad codziennie? to niech robi.
- Dołączył: 2011-07-27
- Miasto: Far Away
- Liczba postów: 1627
28 listopada 2012, 21:39
mój mąż jak nie ma obiadu to nie robi z tego problemu. Ale ja od początku mu nie usługiwałam i się przyzwyczaił :)
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88315
28 listopada 2012, 21:39
Jeśli mieszkacie razem i płacicie pół na pół, to równie dobrze on może gotować, korona mu z głowy nie spadnie. Ale jeśli np. on płaci, to, wiem, że to może głupio zabrzmieć, ale ma prawo wymagać. Ja tam uwielbiam gotować dla mojego Lubego ;-) Chociaż to on zdecydowanie częściej gotuje dla mnie ;-) Nie mam z tym problemu, żeby spędzić w kuchni jakiś czas by mu coś ugotować.
- Dołączył: 2012-11-04
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 2897
28 listopada 2012, 21:40
jak mi by tak mój powiedział to od razu bym za drzwi wykopała
wykorzystuję Cię
lepiej to rzuć, a im szybciej tym łatwiej
28 listopada 2012, 21:44
Placimy wszystko na pol. Chociaz czesto jest tak ze ja po pracy robie male zakupy do domu.
Co do gotowania to tez lubie dla niego gotowac i ciesze sie kiedy jemu smakuje itd ale nie zawsze mam ochote i sile zeby siedziec w kuchni...
28 listopada 2012, 21:44
Jak przeczytałam tytuł to myślałam, że to głupi żart.
Czujesz się winna? Bez przesady. Ja np częściej gotuję ale Luby częściej sprząta, zmywa etc.
Trzeba się obowiązkami podzielić. Pewnie dorosły facet myślał, że weźmie młodą dziewczynę i ją sobie wychowa. Nie daj się!
- Dołączył: 2010-05-11
- Miasto: X
- Liczba postów: 4491
28 listopada 2012, 21:44
Współczuje takiego faceta. Nie daj się, on też może raz na jakiś czas coś zrobić, tym bardziej, że Ty tez pracujesz.
- Dołączył: 2006-07-18
- Miasto:
- Liczba postów: 514
28 listopada 2012, 21:44
U nas nigdy nie bylo tego problemu, jak pracowalam to robila obiad ta osoba ktora miala wiecej czasu, jak nie pracuje i nieraz nie zrobie obiadu, nigdy nie bylo problemu. Tak samo ze sniadaniami w weekend. Czasami robie ja, czasami On jak mamy ochote i czas.
28 listopada 2012, 21:44
Może jest przyzwyczajony że, kobieta ma ten obiad podać -> dom rodzinny, wcześniejsze związki... Co nie oznacza że, ma prawo tego obiadu codziennie od Ciebie wymagać. Oboje macie swoje obowiązki a Bozia mu chyba rączki dała?