Temat: nie chce mi się żyć

straciłam radość i spokój wewnętrzny....

wiem ze mam poważne problemy duże chustawki nastroju, jednego dnia myślę że wszystko się ułoży (już nie jak dawniej że mogę wszystko i zwojuje świat) nastepnego kompletny dół , bezsens istnienia, niezrozumienie...

wrecz osaczenie.... wiem ze sama sobie nie poradzę ale czy jakakolwiek terapia potrafi przywrócić radośc życia?

czy będzie kolejnym powodem do zmartwień... bo przecież pewnie wydałabym na nią sporo kasy... nie wiem za co sie wziąść żeby było dobrze czuje że utknęłam w martwym punkcie , wegetuje i powoli niszczę samą siebie

czy któraś z Was przeszła taką terapię antydepresyjna? na czym taka terapia polega leczy sieĽ ją lekami czy siłą perswazji?

czy jest ona skuteczna? czy coś mi może pomóc?

Salemka napisał(a):

Idź do psychiatry. Jeśli to depresja to dobrze dobrane leki na pewno pomogą. Przechodziłam przez to.

leki to 20 % sukcesu., psychoterapia to 80 % sukcesu. Jeśli tabletki cudownie pomogły same w sobie to znaczy, że nie musiała to być depresja kliniczna. poza tym są różne rodzaje depresji i nie każdą da się wyleczyć tabletkami. Mam w rodzinie osobę chorą od ośmiu lat, tabletki żadne jej nie pomagają, więc z tym "na pewno" to gruba przesada. 

KtoPytaNieBladzi napisał(a):

Salemka napisał(a):

Idź do psychiatry. Jeśli to depresja to dobrze dobrane leki na pewno pomogą. Przechodziłam przez to.
leki to 20 % sukcesu., psychoterapia to 80 % sukcesu. Jeśli tabletki cudownie pomogły same w sobie to znaczy, że nie musiała to być depresja kliniczna. poza tym są różne rodzaje depresji i nie każdą da się wyleczyć tabletkami. Mam w rodzinie osobę chorą od ośmiu lat, tabletki żadne jej nie pomagają, więc z tym "na pewno" to gruba przesada. 

Dlatego napisałam dobrze dobrane. Jednak fakt pewności nie ma, ale z drugiej strony wiara w sukces to połowa sukcesu - również w tej chorobie.

I nie zgadzam się z Twoją proporcją. Ja bym ją odwróciła - bazując na moich doświadczeniach i doświadczeniach mojej rodziny. U mnie nikt nie chodził na terapię, ale każdy się wyleczył i to szybko.

Są różne depresje. Z niektórych nie da się wyjść zupełnie bez terapii, ale w każdej leki pomogą. Czasami same leki wystarczą. Jestem żywym przykładem, jednak tak jak później i wcześniej pisałam - niektórym jest potrzebny psycholog.

Bo typowa depresja - ta bez wpływu jakichś wydarzeń życia tylko wynikająca z zaburzeń chemicznych w mózgu to choroba ciała a nie duszy.
Kochana, a co się dzieje?
Tak, nie raz tak przechodziłam, a jednak żyję, mam się dobrze i znów widzę świat w kolorowych barwach. Terapetą najlepszym jestem sama dla siebie. Bo jeśli człowiek nie chce sobie samemu pomóc to i mu najlepszy psycholog nie pomoże. 

RybkaArchitektka napisał(a):

Kochana, a co się dzieje?Tak, nie raz tak przechodziłam, a jednak żyję, mam się dobrze i znów widzę świat w kolorowych barwach. Terapetą najlepszym jestem sama dla siebie. Bo jeśli człowiek nie chce sobie samemu pomóc to i mu najlepszy psycholog nie pomoże. 

Masz dużo racji. Zmiany muszą wychodzić od nas. Jednak czasami potrzebujemy impulsu z zewnątrz, bo jak jest już naprawdę źle to człowiek nie ma siły nawet myśleć o pomaganiu samemu sobie... U mnie takim kimś była mama. Ona wierzyła zamiast mnie i ciągle mnie zapewniała, że będzie dobrze. Zabrała mnie do lekarza, była ze mną. Rozmawiała. Tłumaczyła. Może dlatego nie potrzebowałam terapii. Jednak przynajmniej w moim wypadku jestem pewna, że bez leków mogłoby mnie już nie być na tym świecie.
oj skad ja to znam hehe.w wakcje przechodzilam taka depreche ze hej.mialam juz drugi raz ale tym razem duzo gorsza.nie zdecydowalam sie na zadne terapie psychiatrow i psychologow bo moim zdaniem sa gow.o warte.najpierw musisz sama od siebie zaczac.dla mnie terapia bylo ogladanie duzzzzzo komedi zeby wiesz moje samopoczucie sie poprawilo,pozniej musialam wyzalic sie najblizszej mi osobie i wyplakac sie w jego ramie pomoglo.oczywiscie to trwa dlugo nawet pare msc ale coz tak to jest.zawsze tez myslalam o ludziach ktorzy maja bardzo ciezko w zyciu np nieuleczalnie chore dziecko wiec moja deprecha byla do takiej sprawy bardzo malutka.moze to i nie bardzo ale pomagalo.inni maja duzo wieksze problemy niz depresyjka.mowie ci smiej sie ile wlezie,ogladaj duzo smiesznych rzeczy a przejdzie.
coś jest nie tak, może nawet bardzo.
Zacznij od normalnej morfologii i hormonów tarczycy.
Potem siądź i zastanów się nad sobą. Jak chcesz, żeby wyglądał Twoje życie? Czego od niego chcesz? O czym marzysz?
I nie bój się, że to śmieszne, głupie, że nie wypada, w ogóle nie ma takich myśli.
Jak sama sobie na te pytania odpowiesz, to pomyśl, czy dasz radę sama, czy potrzebujesz specjalisty, który jakoś pomoże Ci zrozumieć siebie, źródło problemów i znaleźć wyjście. 
Coś się z Toba dzieje, masz oczywiście prawo do gorszych dni, ale z Twojego pisania przebija taka potworna życiowa rezygnacja- jest źle i nigdy nie będzie inaczej, ale co ja mogę. A to nie tak. Możesz. Tylko musisz chcieć.
Pasek wagi

ulawisnia napisał(a):

oj skad ja to znam hehe.w wakcje przechodzilam taka depreche ze hej.mialam juz drugi raz ale tym razem duzo gorsza.nie zdecydowalam sie na zadne terapie psychiatrow i psychologow bo moim zdaniem sa gow.o warte.najpierw musisz sama od siebie zaczac.dla mnie terapia bylo ogladanie duzzzzzo komedi zeby wiesz moje samopoczucie sie poprawilo,pozniej musialam wyzalic sie najblizszej mi osobie i wyplakac sie w jego ramie pomoglo.oczywiscie to trwa dlugo nawet pare msc ale coz tak to jest.zawsze tez myslalam o ludziach ktorzy maja bardzo ciezko w zyciu np nieuleczalnie chore dziecko wiec moja deprecha byla do takiej sprawy bardzo malutka.moze to i nie bardzo ale pomagalo.inni maja duzo wieksze problemy niz depresyjka.mowie ci smiej sie ile wlezie,ogladaj duzo smiesznych rzeczy a przejdzie.

Dobrze, że Tobie przeszło, ale nie każdemu przejdzie samo z siebie. Poza tym ciekawe, że wypowiadasz się tak negatywnie o czymś o czym nie masz pojęcia, bo tego nie spróbowałaś.

Salemka napisał(a):

ulawisnia napisał(a):

oj skad ja to znam hehe.w wakcje przechodzilam taka depreche ze hej.mialam juz drugi raz ale tym razem duzo gorsza.nie zdecydowalam sie na zadne terapie psychiatrow i psychologow bo moim zdaniem sa gow.o warte.najpierw musisz sama od siebie zaczac.dla mnie terapia bylo ogladanie duzzzzzo komedi zeby wiesz moje samopoczucie sie poprawilo,pozniej musialam wyzalic sie najblizszej mi osobie i wyplakac sie w jego ramie pomoglo.oczywiscie to trwa dlugo nawet pare msc ale coz tak to jest.zawsze tez myslalam o ludziach ktorzy maja bardzo ciezko w zyciu np nieuleczalnie chore dziecko wiec moja deprecha byla do takiej sprawy bardzo malutka.moze to i nie bardzo ale pomagalo.inni maja duzo wieksze problemy niz depresyjka.mowie ci smiej sie ile wlezie,ogladaj duzo smiesznych rzeczy a przejdzie.
Dobrze, że Tobie przeszło, ale nie każdemu przejdzie samo z siebie. Poza tym ciekawe, że wypowiadasz się tak negatywnie o czymś o czym nie masz pojęcia, bo tego nie spróbowałaś.

ja nie probowalam ale znam inne osoby ktore byly i nic nie pomoglo.trzeba samemu chciec a jesli sie uda to czlowiek wie ze jest silny i ma ta satysfakcje:)

ulawisnia napisał(a):

Salemka napisał(a):

ulawisnia napisał(a):

oj skad ja to znam hehe.w wakcje przechodzilam taka depreche ze hej.mialam juz drugi raz ale tym razem duzo gorsza.nie zdecydowalam sie na zadne terapie psychiatrow i psychologow bo moim zdaniem sa gow.o warte.najpierw musisz sama od siebie zaczac.dla mnie terapia bylo ogladanie duzzzzzo komedi zeby wiesz moje samopoczucie sie poprawilo,pozniej musialam wyzalic sie najblizszej mi osobie i wyplakac sie w jego ramie pomoglo.oczywiscie to trwa dlugo nawet pare msc ale coz tak to jest.zawsze tez myslalam o ludziach ktorzy maja bardzo ciezko w zyciu np nieuleczalnie chore dziecko wiec moja deprecha byla do takiej sprawy bardzo malutka.moze to i nie bardzo ale pomagalo.inni maja duzo wieksze problemy niz depresyjka.mowie ci smiej sie ile wlezie,ogladaj duzo smiesznych rzeczy a przejdzie.
Dobrze, że Tobie przeszło, ale nie każdemu przejdzie samo z siebie. Poza tym ciekawe, że wypowiadasz się tak negatywnie o czymś o czym nie masz pojęcia, bo tego nie spróbowałaś.
ja nie probowalam ale znam inne osoby ktore byly i nic nie pomoglo.trzeba samemu chciec a jesli sie uda to czlowiek wie ze jest silny i ma ta satysfakcje:)

Tylko właśnie ta choroba ma to do siebie, że człowiek nie wie, że jest silny i nie chce mu się chcieć. Może nie miałaś typowej depresji, albo bardzo słabą, albo jesteś nadczłowiekiem, bo typowy człowiek z depresją endogenną lub wielką nie poradzi sobie sam. Potrzebuje leków, wsparcia i nierzadko psychoterapii.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.