- Dołączył: 2010-06-08
- Miasto:
- Liczba postów: 21
12 czerwca 2010, 13:42
Chciałabym rzucić palenie, ale szczerze mówiąc nie wiem jak się za to zabrać... Znacie jakieś metody? Teoria, teorią, ale jak to wygląda w praktyce? Jakie są Wasze doświadczenia i po jakim czasie przechodzi najgorszy kryzys? A może stosowałyście jakieś wspomagacze typu: nikoret tudziez nikłitin? Byłabym bardzo wdzięczna za jakiekolwiek rady i spostrzeżenia.
- Dołączył: 2010-02-27
- Miasto: Tomaszów Mazowiecki
- Liczba postów: 8
12 czerwca 2010, 13:48
tabex - dzięki nim nie pale już rok
12 czerwca 2010, 13:53
poczytaj sobie dokladnie ta strone, to dziala nawet na osoby ktore pala mnostwo papierosow dziennie. nie bede opisywac co i jak, poprostu poczytaj, jakbys miala jakies pytania pisz na priv
12 czerwca 2010, 13:53
http://www.bicomgabinety.pl/
12 czerwca 2010, 13:55
moi znajomi tez polecaja jedni tabex drudzy jakies ziolka po ktorych jak zapalisz to chce Ci sie wymiotowac,
ja znowu jak postanowilam rzucic to ze tak powiem rozgraniczalam moment kiedy chcialam zapalic np z nudow czy z przyzwyczajenia od momenu kiedyyy juz mnie tak ciagnelo ze nie moglam, i nie rzucalam na raz tylko powoli, warunek byl taki ze zawsze musiaam miec przy sobi papierosy, bo jak ich nie mialam to ciagle siedzialy w glowie i palic sie chcialo, a jak mialam to wiedzialam ze sa i zawsze moge po nie siegnac, i aa i na poczatku szybko wypalalam fajke zeby mi sie tak nie dobrze zrobilo kilka razy, i potem przed kolejnym papierosem przypominalam sobie to okrepno uczucie i wyobrazalam jakby takie teraz bylo i juz mi sie nawet troche odechciewalo od samego wspomnienia no i tak powoli troche to zajelo, ale tak sie z zmniejszalo paczka na kilka dni, potem na tydzien, potem na miesiac,a potem nawet jedna mialam 4 miesiace, az przyszedl taki dzien ze jak pociagnelam to myslalam ze zwymiotuje i od tamej pory nie pale wogole.
12 czerwca 2010, 14:22
kiedy chciałam rzucić próbowałam z gumami i pastylkami z nikotyną, dawało krótki efekt na 2 tygodnie i dalej paliłam, szczerze mówiąc bardzo ciężko jest wyjść z nałogu - zdarzało mi się palić nawet 2 paczki , swego czasu się uparłam i " rzuciłam " o ile to można nazwać rzuceniem, chyba raczej nie paleniem tak często. do tego chyba trzeba dojrzeć.
Najgorsze jest to, że nie palę już 1.5 roku a wciąż, bez przerwy, codziennie chce mi się palić.
No to Cię pocieszyłam - ale nie martw się, u Ciebie tak nie musi być, próbuj i walcz z tym nałogiem. Trzymam kciuki i powodzenia!
- Dołączył: 2009-07-01
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 5273
12 czerwca 2010, 14:37
może spróbujesz przeczytać tą książkę?
LINK ja osobiście nigdy nie potrafiłam się uzależnić od fajek, ale to chyba kwestia indywidualna.
palę czasem na imprezach - raz jedną fajkę, raz 10.
jak nie ma fajek, nie ma rozpaczy.
poza imprezami nie palę, nie chcę zatruwać środowiska i ludzi którzy nie palą i tego nie lubią, a przede wszystkim dzieci!!
i nie ciągnie mnie do fajek. jedynie przy piwku przyjemnie jest się potruć :)
12 czerwca 2010, 14:50
tabex i tylko tabex, moi rodzice po 30 latach palenia rzucili, i rok nie palą,
- Dołączył: 2006-01-09
- Miasto: Dziupla
- Liczba postów: 1763
12 czerwca 2010, 14:55
Samo przszło. Jak pomyślałam, że mam zapalić i śmierdzieć jak kotłownia to mnie odrzuciło. Ale 20 lat paliłam. Teraz raz na rok na imprezie zapalę a na nastepny dzień zapominam o paleniu. Tylko, że ja mam organizm który sie nie uzależnia mocno i łatwo mi wszystko odtawić. Najważniejsza jest głowa i prawdziwa chęć zaprzestania palenia. Warto zawalczyc bo komfort jest niesamowity a brak smrodu dymu wynagradza wszelkie cierpienia. Powodzenia
- Dołączył: 2006-01-17
- Miasto: Pod Bukami
- Liczba postów: 4137
12 czerwca 2010, 15:06
rzucałam dwa razy- raz jak zaszłam w ciążę- zupełnie bez problemu. Po 4 latach wróciłam do nałogu paliłam kilka następnych lat i znów rzuciłam. Skutecznie. Nie palę od grudnia 2005r. Nie ciagnie mnie, bardzo szybko po odstawieniu papierosy zaczeły mi strasznie śmierdzieć, dym paierosowy mnie męczy. Nienawidzę tego smrodu ubrań, włosów itp. Nie brałam wspomagaczy. Silna wola (hehe, z jedzeniem sie nie udaje). W przeciweństwie do dziewczyn z watku nie mogłam miec papierosów przy sobie, chociaż pamiętam, ze przez pierwszy miesiąc schowałam sobie jednego na czarną godzinę, głeboko za książki :) Najważniejsze dla mnie to nie był głod nikotynowy, ale zastapienie rytuałów. Zmiana rytmu dnia. W tych momentach , kiedy sięgałam po papierosa musiałm robić coś innego.