Temat: Porzucenie studiow. Co dalej?

Powaznie zastanawiam sie nad rzuceniem studiow. Mieszkam daleko od rodziny, w miescie gdzie nikogo nie znam. Jest mi bardzo, bardzo ciezko i pomimo, ze wyklady dopiero sie zaczely czuje, ze nie dam rady. Przede wszystkim psychicznie. Jestem w tym miescie 2 tygodnie a nie moge sie przyzwyczaic do rozlaki z rodzicami, do ktorych jestem bardzo, ale to bardzo przywiazana. Piszac do do Was placze. Praktycznie od tych 2. tygodni nie robie nic innego. Powaznie rozwazam rzucenie studiow i powrot do domu. Szczegolnie boje sie momentu, kiedy na Wszystkich Swietych pojade do siebie i nie bede chciala juz stamtad znowu wyjechac. W moim miescie sa szkoly policealne, wiec ksztalcilabym sie dalej. Wydaje mi sie, ze blisko rodziny byloby mi o wiele lepiej i latwiej. Nie chce tylko zawiesc moich rodzicow, ktorzy naprawde we mnie wierza i nie maja pojecia co przezywam. Mysla, ze jest wszystko w porzadku, swietnie sie tutaj czuje i w ogole. Byl ktos z Was w podobnej sytuacji? Pomozcie, bo na serio nie wiem co robic...
Jestes tam juz 2 tygodnie, wyjdz troche do ludzi,  bo jak sie tak siedzi w pustym mieszkaniu to rozumiem, ze mozna dostac kota. Pamiętaj że mama z tatą nie będą zyc wiecznie, właśnie nadszedl czas, zeby odciąc pępowinę i się trochę usamodzielnic! Myślę, że jak wrócisz do domu to zrobisz sobie MEGA krzywdę. Musisz po prostu nauczyc sie samej dbac o siebie.  Mały survival, ale dziewczyno w życiu na złe Ci to nie wyjdzie a wręcz przeciwnie!
kochana ! ja 1 pazdziernika wrocilam z placzem. rzucilam studia, mialam to samo co ty. nie ma co sie meczyc, rodzice cie zrozumieja napewno. przeciez nie kazdy musi studiowac ! malo tego, jak wiadomo w tych czasach studia nie sa gwarantem pracy ;/ takie zycie, nic sie nie martw, dasz rade ! ja teraz ide do pracy od jutra roznosze cv, za pol roku jade do uk, zarabiac. Ty mozesz zrobic to samo, klep juz kase a za 5 lat bedziesz juz ustawiona zyciowo ;) albo rob ta policealna, najwazniejsze to byc szczesliwym w zyciu! zycie jest krotkie, pozatym meczarnia psychiczna to najgorsze co moze byc i uwiez ze roznie to sie konczy takze rob  co mowi ci serce :-) pozdrawiam i glowa do gory
piszesz ze mozesz wyjechac do irlandii - masz mozliwosc wiec jak najszybciej uciekaj z tego chorego kraju a za te 5 lat kolezanki po studiach beda cie mogly cmoknac w szlachetna czesc ciala
ehh ja bym duzo dala zeby sie cofnac znow na 1 rok studiow i przezyc znow ten szalony i wspanialy czas:D  przeciez to jest najfajniejszy okres dla mlodego czlowieka! dorastamy, poznajemy siebie, dojrzewamy... nie lam sie, obiecuje Ci ze minie kilka tygodni i bedzies sie zastanawiac jak moglas chciec zrobic tak glupia rzecz. rozumiem ze tesknisz za rodzicami, ja tez jestem zwiazana bardzo ze swoimi wiec moge sobie wyobrazic, ale sa telefony, internet...mozesz rozmawiac z nimi codziennie praktycznie. daj sobie czas! prace na razie zostaw, najpierw zacznij szkole!
Pasek wagi
Przejdzie Ci to niedługo. Ja właśnie wyjechałam na studia za granicę i przez pierwsze dwa tygodnie leżałam i płakałam prawie przez pół dnia i pół nocy - za chłopakiem, za chrześnicami, które są dla mnie wszystkim.. Byłam gotowa olać te studia i szanse, którą tu mam w Hiszpanii i wracać do domu. Ale się nie poddałam i od miesiąca nie widziałam swoich bliskich na żywo. Ale dzięki dzisiejszy czasom z chłopakiem widzę się codziennie a z chrześnicami co 2 dzień około - god bless the skype! Nie marnuj sobie życia dla chwilowej tęsknoty - przecież nie będziesz mieszkała z mamusią i tatusiem do końca życia :)
Zrób to co ja:
*rzuć się w wir nauki, odrabiaj sumiennie prace domowe / zacznij się uczyć języka obcego - cokolwiek.
*wyjdź do ludzi - na pewno masz jakieś integracyjne imprezy na roku/uczelni albo wyjdź po prostu z koleżankami z roku/grupy na piwo/do klubu/na pizze - nie siedź w domu, bo to najgorsze co możesz sobie zrobić w takiej sytuacji :)

i głowa do góry! :* dasz radę:)



riviera1991 napisał(a):

Mieszkam daleko od rodziny, w miescie gdzie nikogo nie znam. Jest mi bardzo, bardzo ciezko i pomimo, ze wyklady dopiero sie zaczely czuje, ze nie dam rady. Przede wszystkim psychicznie. Jestem w tym miescie 2 tygodnie a nie moge sie przyzwyczaic do rozlaki z rodzicami, do ktorych jestem bardzo, ale to bardzo przywiazana. Piszac do do Was placze.


riviera1991 napisał(a):

Mam jeszcze druga opcje - wyjechac do Irlandii do kuzynki


A uważasz że w Irlandii będziesz mie tęskniła za rodzicami niż w mieście, w którym studiujesz? Zauważ, że łątwiej CI będzie pojechac do rodziców na weekend będąc w Polsce niż przylecieć z Irlandii :)

Otwórz się na ludzi. Też jestem w obcym mieście gdzie nikogo nie znałam, ale rozmawiam z ludźmi itp. i już ich znam ;) To naprawdę  Ci pomoże. Ja z kolei tęsknie za ukochanym mężczyzną. Też jest mi ciężko z tym, że się nie widzimy, ale z drugiej strony... przecież w trakcie studiowania można iść do pracy/na kurs języka/na kurs tańca/pływalnie/siłownie/imprezy itp. Jeśli zajmiesz sobie cały dzień to nie będziesz myślała o tęsknocie. 
nie rzucaj studiow, pozniej tego bedziesz zalowac.... przyzwyczaisz sie. bedzie dobrze
to zalezy co studiujesz jak jeden z kierunkow które ksztalca przyszlych bezrobotnych to nie ma sensu sie meczyc
a jezeli cos sensownego to zagryz zeby i dasz rade bo tu chodzi o Twoja przyszlosc
Pasek wagi

Studiuje jedna z "przyszlosciowych" filologii i jest to jezyk, ktory uwielbiam. Szykowalam sie do tych studiow od gimnazjum i nic innego nie wchodzilo w rachube. A teraz?

 a co do tego wyjazdu a granice, do Irlandii, to mam tam rodzine, opiekowalabym sie dzieckiem kuzynki i przebywala z nim na codzien, wiec byloby mi latwiej. Poza tym studia moge podjac tez i tam...

riviera1991 napisał(a):

Mam jeszcze druga opcje - wyjechac do Irlandii do kuzynki, ktora wlasnie urodzila dziecko i chce jak najszybciej wrocic do pracy. Ja opiekowalabym sie tym dzieckiem i mialabym te prace oplacana jak kazda inna. Moze to tez jest jakies rozwiazanie?...
I co do końca życia będziesz bawić dziecko?? 

Masz kijowe myślenie, teraz odłożysz, zrobisz kiedy indziej za rok, za dwa a w końcu nie zrobisz nigdy. Bo Ci się nie będzie chciało, bo wyjdziesz za mąż, bo urodzisz dziecko. Nie rozumiem takiego myślenia, też mi było ciężko na początku, ale nie myślałam o rzuceniu szkoły. Przeciwnie, integrowałam się z rokiem, tak że przez dwa tygodnie codziennie bawiliśmy na rynku, a moje ataki paniki przychodziły jak leczyłam kaca do południa. Później przeszło, i nawet na samym początku drugiego roku, całkiem się wyprowadziłam z domu i zamieszkałam z narzeczonym :p 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.