Temat: Spowiedź

Tak sobie myślę - chyba czas pójść do spowiedzi. Nie jestem zbyt dobrą katoliczką, o ile w ogóle - rzadko chodzę do kościoła, jeszcze rzadziej się modlę i trochę jednak tego żałuję. Wiara to dobra rzecz, daje sporo siły i jednak trochę ugrzecznia i daje ramy mojemu temperamentowi.

Ale jest jeden problem - są grzechy, których nie żałuję i prawdopodobnie nigdy w życiu nie pożałuję. Na pierwszym i najważniejszym miejscu - nie żałuję, że zaczęłam współżycie przed ślubem i nie mam zamiaru się w tej kwestii poprawiać i z kolejnym razem czekać do ślubu. Wiem, że jest to grzech, ale nie umiem go żałować.

Co w takiej sytuacji? Pomiąć go? Nigdy w życiu nie iść do spowiedzi? Bo nie chcę tego robić dla miłego wzroku sąsiadek, czy dla księdza, a dla siebie, chciałabym (pewnie pierwszy raz od dobrych 5 lat) szczerze się spowiedzieć.

I nie, nie czeka mnie w najbliższym czasie żadna uroczystość, gdzie wypada być wyspowiadaną ; ).

Enieledam84 napisał(a):

raspberrylipsa może umów się na rozmowę z jakimś duszpasterzem i z nim pogadaj o swoich wątpliwościach w tej materii?


Mam przyjaciela, który kończy seminarium duchowne. I on raczej jest odpowiednią do tego osobą, żadnemu innemu duchownemu (no, można go już tak prawie określać) nie ufam w takim stopniu i nie znam żadnego innego, który poświęciłby mi czas i nie oceniał. Z tym, że teraz wyjechał i wróci pewnie dopiero na ferie zimowe. Do tego czasu chciałam dopytać Was ; )
Myślę więc, że nie ma sensu w ogóle przystępować do spowiedzi, jeśli nie czujesz skruchy i postanowienia poprawy. Jak to się mówi - albo rybki, albo akwarium. Albo szczera spowiedź, chociażby z powiedzeniem "nie żałuję tego i tego", albo wcale nie przystępować do spowiedzi.

Tym bardziej, że "czujesz w sobie potrzebę" szczerej spowiedzi, ale jednocześnie wiesz, że szczera nie będziesz. Jedno wyklucza drugie.
Pasek wagi

Nikki23 napisał(a):

Myślę więc, że nie ma sensu w ogóle przystępować do spowiedzi, jeśli nie czujesz skruchy i postanowienia poprawy. Jak to się mówi - albo rybki, albo akwarium. Albo szczera spowiedź, chociażby z powiedzeniem "nie żałuję tego i tego", albo wcale nie przystępować do spowiedzi.Tym bardziej, że "czujesz w sobie potrzebę" szczerej spowiedzi, ale jednocześnie wiesz, że szczera nie będziesz. Jedno wyklucza drugie.


Nie chodzi mi tu o pomijanie czegoś, czy o wstyd. Ja mogę powiedzieć "nie żałuję tego i tego". Ale czy to będzie pełna spowiedź? Bo obawiam się, że mogę do końca życia tego nie pożałować.

Breeaath napisał(a):

Enieledam84 napisał(a):

Breeaath napisał(a):

Invicta777 napisał(a):

BreeaathZ takiej spowiedzi się diabeł cieszy. A w konfesjonale spowiada Pan Jezus, nie ksiądz.
Lepsza jest często nieszczera, wstydliwa spowiedź przy konfesjonale niż szczera rozmowa z Bogiem tak?
oceniasz podług siebie?
Oczywiście. Ja uwazam że rozmowa z Bogiem jest bardziej wartościowa bez zbędnych 'pośredników'. Jeśli jednak dla Ciebie jest on pomocny to nie widze problemu.

To weź sobie do serca, ze to Bóg ustanowił spowiedź taką, jaka jest. A Ty nie spełniasz Jego warunków i mówisz o rozmowie z Bogiem, ale na swoich warunkach, a to jest nie dopuszczalne. Rozmawiaj sobie ile chcesz(nawet zachęcam), ale spowiedź jest tylko w Kościele, w konfesjonale.

raspberrylips napisał(a):

Nikki23 napisał(a):

Myślę więc, że nie ma sensu w ogóle przystępować do spowiedzi, jeśli nie czujesz skruchy i postanowienia poprawy. Jak to się mówi - albo rybki, albo akwarium. Albo szczera spowiedź, chociażby z powiedzeniem "nie żałuję tego i tego", albo wcale nie przystępować do spowiedzi.Tym bardziej, że "czujesz w sobie potrzebę" szczerej spowiedzi, ale jednocześnie wiesz, że szczera nie będziesz. Jedno wyklucza drugie.
Nie chodzi mi tu o pomijanie czegoś, czy o wstyd. Ja mogę powiedzieć "nie żałuję tego i tego". Ale czy to będzie pełna spowiedź? Bo obawiam się, że mogę do końca życia tego nie pożałować.

Nie żałujesz bo... seks jest fajny ;p Każdy grzech jest  fajny, a jednak ludzi potrafią zrozumieć to i owo. Módl się to i do ciebie przyjdzie to zrozumienie.
Spowiadałam się jakiś czas z seksu przedmałżeńskiego..Ksiądz się nagadał... I przestałam chodzić do spowiedzi....No,bo tak jak Ty, nie żałuję, że grzeszę kilka razy w tygodniu ;-)
Pasek wagi

Invicta777 napisał(a):

Breeaath napisał(a):

Enieledam84 napisał(a):

Breeaath napisał(a):

Invicta777 napisał(a):

BreeaathZ takiej spowiedzi się diabeł cieszy. A w konfesjonale spowiada Pan Jezus, nie ksiądz.
Lepsza jest często nieszczera, wstydliwa spowiedź przy konfesjonale niż szczera rozmowa z Bogiem tak?
oceniasz podług siebie?
Oczywiście. Ja uwazam że rozmowa z Bogiem jest bardziej wartościowa bez zbędnych 'pośredników'. Jeśli jednak dla Ciebie jest on pomocny to nie widze problemu.
To weź sobie do serca, ze to Bóg ustanowił spowiedź taką, jaka jest. A Ty nie spełniasz Jego warunków i mówisz o rozmowie z Bogiem, ale na swoich warunkach, a to jest nie dopuszczalne. Rozmawiaj sobie ile chcesz(nawet zachęcam), ale spowiedź jest tylko w Kościele, w konfesjonale.

Weź tylko pod uwagę to, że w Bibli nie jest wspomniane o wyznawaniu grzechód kapłanom tylko Bogu, więc na jakiej podstwie twierdzisz, że Bog ustanowił spowiedx taka jaka jest?
A jak definiujesz pełną spowiedź? Spowiedź to wypełnienie warunków sakramentu pokuty. Jeśli ich nie spełniasz - a nie spełniasz - to nie można powiedzieć, że spowiedź jest dobra i pełna.

Musisz się albo zdecydować na żałowanie za grzechy, mocne postanowienie poprawy i spowiedź, i poczuć, że może kiedyś nie będziesz żałować, albo... nie przystąpić do spowiedzi i jednak mieć poczucie, że może coś tracisz.
Pasek wagi

Invicta777 napisał(a):

raspberrylips napisał(a):

Nikki23 napisał(a):

Myślę więc, że nie ma sensu w ogóle przystępować do spowiedzi, jeśli nie czujesz skruchy i postanowienia poprawy. Jak to się mówi - albo rybki, albo akwarium. Albo szczera spowiedź, chociażby z powiedzeniem "nie żałuję tego i tego", albo wcale nie przystępować do spowiedzi.Tym bardziej, że "czujesz w sobie potrzebę" szczerej spowiedzi, ale jednocześnie wiesz, że szczera nie będziesz. Jedno wyklucza drugie.
Nie chodzi mi tu o pomijanie czegoś, czy o wstyd. Ja mogę powiedzieć "nie żałuję tego i tego". Ale czy to będzie pełna spowiedź? Bo obawiam się, że mogę do końca życia tego nie pożałować.
Nie żałujesz bo... seks jest fajny ;p Każdy grzech jest  fajny, a jednak ludzi potrafią zrozumieć to i owo. Módl się to i do ciebie przyjdzie to zrozumienie.


Czytałam dużo na ten temat, słuchałam też sporo... Rozumowo przyjmuję argumenty, które jednak wydają mi się trochę przerysowane. I już kilka lat trwa ten stan, kiedy znam wszystkie konsekwencje, stanowiska i tak dalej i nie umiem żałować ; D.
No, ale seks nieślubny to jedna z tych rzeczy (najważniejsza, ale nie jedyna, jak napisałam na początku ; ))
Tak samo jak nie żałuję antykoncepcji i nie "poprawię się" w tej kwestii aż do czasu, gdy zechcę mieć dziecko. Bo nie chodzi o to, że by mi to zniszczyło życie (wtedy bym się w ogóle za seks nie brała), ale o to, że bardzo bym chciała, by moje dziecko przyszło na świat w sposób planowany i oczekiwany. Tak samo jak będąc po ślubie i mając np. 2 dzieci i nie mając funduszy na kolejne, pewnie będę nadal stosować antykoncepcję.

Breeaath napisał(a):

Weź tylko pod uwagę to, że w Bibli nie jest wspomniane o wyznawaniu grzechód kapłanom tylko Bogu, więc na jakiej podstwie twierdzisz, że Bog ustanowił spowiedx taka jaka jest?


Jezus do uczniów: "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone; którym zatrzymacie, są im zatrzymane" (J 20,23). Spowiedź jest rozmową człowieka z Bogiem, gdzie pośrednikiem jest kapłan. Tak to jest załatwione w Kościele Katolickim i już. Oprócz słów Pisma Świętego obowiązuje Tradycja Kościoła. Wszystkich zdezorientowanych odsyłam do Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.