- Dołączył: 2011-08-19
- Miasto:
- Liczba postów: 732
26 kwietnia 2012, 23:25
Rok temu zdałam maturę. Od tego czasu zmieniło się wszystko. Ja od razu po poszłam do pracy i na studia zaoczne. Moje przyjaciólki razem wyjechały na studia dzienne. Prawie wcale się już nie spotykamy. W sumie to sama nie wiem, czy jeszcze tego chcę.. Między nami pojawiła się olbrzymia przepaść. Ja bardzo dorosłam, zajmuję się domem, prawie wcale nie mam czasu dla siebie, za to mam jak na początek sporo pieniędzy na własne wydatki (dopóki mieszkam z rodzicami i płacę im mniej niż za mieszkanie samemu..). Powoli wyrabiam w sobie pracowitość. Moja rodzica to pracoholicy, biznesmeni, uczę się tego, mam to codziennie i chociaż sądziłam że to niemożliwe, staje się to moim celem. Myślę też o wyprowadzce i założeniu rodziny. Zazdroszę swoim znajomym, że mogą się spotykać, imprezować, kiedy ja jestem w każdy weekend na uczelni i to w nieswoim mieście.. Nie wiem o czym mam rozmawiać z moją najlepszą przyjaciółką, która teraz ma ciągle za dużo czasu, nudzi się, gra na komputerze, nawet się jej nie chce zrobić sobie obiadu na stancji. Jej "początki" z chłopakami to dla mnie jak rozmowa z młodszą siostrą. Dobija mnie jak ze mną mną nie pójdzie nigdzie bo nie ma pieniędzy (byłoby ją stać, gdyby się trochę wysiliła, ma dużo czasu), albo jak boi się czegoś załatwić. Wszystkie moje znajomości zaczynają się rozbiegać, przepaść rośnie. Mój facet, kiedy jesteśmy sami wydaje mi się dojrzały, ale kiedy jesteśmy z resztą znajomych widzę w nim dziecko. Do tego irytuje mnie, jak wysyła mi w weekend smsy jak to on się nudzi, albo mówi że nie da się wstać w niedzielę o 9. Nigdzie się nie spieszy, ciągle mi się dziwi czemu go ciągle poganiam i się stresuję, a ja mam tak malo czasu że chcę go wykorzystać. kończył zawodówkę, mówi, że będzie się dalej uczył, ale zaczynam wątpić.. Mimo że to porządny chłopak, tak jakoś u niego tego nie tępią, u mnie bardzo. On ma bezstresową pracę na hali, jako pracownik fizyczny, ja mam pracę biurową, jeżdżę załatwiać różne rzeczy, ciągle muszę się spieszyć bo mam jakieś terminy. Jestem ciągle zestresowana, nie potrafię się zrelaksować. Jak można się nudzić?! Siedzieć w spokoju i sie niczym nie przejmować?! Zaczynam myśleć, że minie dużo czasu zanim on dojrzeje, a ja zaczęłam się oglądać za dużo starszymi mężczyznami.. (w sensie, że zaczęli mi się podobać, nie że szukam albo że jest ktoś konkretny) Zaczynam się odcinać od wszystkich, bo nie znajduję zrozumienia, wspólnych tematów, czuję że jestem ze wszystkimi coraz bardziej na innych etapach życiowych.. Co mam z tym zrobić? Nie ptrafię się w tym odnaleźć..
Edytowany przez amazing.girl 26 kwietnia 2012, 23:28
- Dołączył: 2008-01-03
- Miasto: Za Trzecim Krzakiem W Lewo
- Liczba postów: 6578
27 kwietnia 2012, 00:16
amazing.girl napisał(a):
Niby sie nie da, ale jestem trzymana twarda reka i nic innego od poczatku nie wchodzilo w gre. Nie mam zwyczajnie wyboru. A rodzicom nie wytlumacze, ze ja nie daje rady, bo moja siostra sobie radzila a miala jeszcze trudniej.. No i kiedy skoncze studia tak, zeby nie brac na siebie za wiele? Zawsze juz bedzie praca, a obowiazkow bedzie tylko przybywac, wiec kiedy jak nie teraz?
boże kobieto, ale ty masz podejście do życia!
obowiązków będzie przybywało? skończysz studia, wyprowadzisz się od rodziców i będzie ok...
widzisz co ty piszesz? wszystko musisz - nawet z chłopakiem spotkać się musisz
a chcesz czegoś?
daj sobie luz i nie traktuj tego wszystkiego jak zło konieczne, bo sobie zmarnujesz życie
27 kwietnia 2012, 01:10
to z tobą jest coś nie tak, a nie z innymi - co ty w ogóle masz dziewczyno z życia? wyluzuj!
- Dołączył: 2012-03-15
- Miasto: Łąg
- Liczba postów: 27
27 kwietnia 2012, 01:31
Nie mów mi, że praca fizyczna jest bezstresowa, bo podejrzewam, że nie masz o niej pojęcia. Jak mnie wkurza takie podejście!
Poza tym proponuję wyluzować się i zacząć czegoś chcieć, bo z tego co widzę Ty wszystko musisz, musisz, musisz... Otóż nic nie musisz! Sama sobie nakreśl wolność, przestań traktować życie jak obowiązek, ciesz się nim! Dla mnie np. zwykłe wyjście o siódmej rano do sklepu po pieczywo jest cudne, bo wiem że jak z nim wrócę to moja córka ucieszy się z tego, że jak zwykle kupiłam jej jeszcze ciepłą bułkę...
Radość z najprostszych, najbanalniejszych wydarzeń można w sobie wyrobić, wystarczy chcieć. A nie musieć...
- Dołączył: 2012-03-07
- Miasto: Starogard Gdański
- Liczba postów: 4779
27 kwietnia 2012, 07:28
ale podejście dożycia... ja też pracuję dzień w dzień.. urlop mi nie przysługuje bo mam umowę zlecenie.. wstaję o 5, żeby na 7 dojechać do pracy, kończę o 15, godzinę później jestem w domu.. W weekend szkoła, tak samo w innym mieście.. często mam 3 weekendy pod rząd.. też się nie wysypiam ale daję radę, cieszę się, że mam pracę i, że już drugi rok studiów mi leci.. Jak mam wolny weekend to w sobotę prawie cały dzień sprzątam.. za to wieczorem i w niedzielę pełen relaks:) staramy się gdzieś jechać z chłopakiem.. pospacerować.. a w tygodniu zdarzają mi się takie dni, że nic nie robię.. oglądam film, idę wcześnie spać.. może dlatego jestem zadowolona bo to był mój wybór.. nikt mnie nie zmuszał do studiowania zaocznie i do pracy.. a moja przyjaciółka? jest 3lata młodsza, chodzi jeszcze do technikum i cieszę się, że mogę z nią pogadać o wesołych rzeczach i się wyluzować a nie narzekać jak to mi jest ciężko w życiu.. :D chodzimy na rolki.. jedziemy posiedzieć nad jezioro i jest super! jestem szczęśliwa choć nie mam lekko ale kiedyś to wszystko się opłaci...
- Dołączył: 2011-02-26
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 3768
27 kwietnia 2012, 08:39
Denerwuje mnie gadanie typu: "studia to najfajniejszy etap w życiu, trzeba się wybawić, wyluzować".
Otóż g**** prawda! Każdy ma inne podejście do życia, jeżeli Tobie odpowiada takie odpowiedzialne i dorosłe życie to je kontynuuj, aczkolwiek jestem zdania, że wszystko można pogodzić. Nie masz w pracy jakichś koleżanek, skoro tamte Ci nie odpowiadają? A chłopak, przecież z nim też zawsze możesz gdzieś wyjść, odprężyć się.
Jeżeli tak bardzo zależy Ci na wykształceniu chłopaka, to porozmawiaj z nim, przekonaj, że warto skończyć jeszcze jakiś poziom edukacji. Chociaż mój facet też jest po zawodówce i nie widzę w tym nic złego. Jest w trakcie robienia liceum zaocznego, a później chce jeszcze skończyć jakieś studia, ale gdyby tego nie zrobił to kochałabym go tak samo. Tym bardziej, że jest zaradny i już pracuje w zawodzie. Szkołę chce skończyć dla samego siebie.
A pod pewnym względem Cię rozumiem, bo wydaje mi się, że ja także jestem dużo dojrzalsza od swoich koleżanek. Lubię je i spędzam z nimi czas, ale czasami nie mogę uwierzyć w to jak się zachowują. Wtedy zauważam różnicę między nami, ale to ich sprawa. ;)
- Dołączył: 2006-12-27
- Miasto: Moje
- Liczba postów: 2585
27 kwietnia 2012, 11:45
Pomyśl czy robisz to bo tak naprawdę tego chcesz czy już w
to tak weszłaś i siedzisz ze to stało się normą. Oceniasz teraz innych pod kątem swoich dokonań że pracujesz
zarabiasz a inni w Twoim mniemaniu nic nie robią może nie wszyscy mają takie
szczęście jak Ty albo tyle chęci. Pamiętaj że wszystko kiedyś może się odwrócić
tym bardziej że może miałaś pod względem finansowym lepszy start po jeśli
chodzi o podejście do pracy to na pewno skoro mówisz że rodzice zaszczepili w tobie tą pogoń.
Można być osobą poważnie myślącą o przyszłości i ciężko
pracującą ale jak dla mnie to trochę się w tym gubisz a inni pewnie myślą że
czujesz się lepsza bo pracujesz i tak to ostentacyjnie pokazujesz.
Daj trochę na looz dużo ludzi pracuje i studiuje i nie narzeka
na brak czasu i jakoś nadal potrafi odnaleźć się w swoim dotychczasowym
towarzystwie.
27 kwietnia 2012, 14:32
Wymagasz od siebie dużo - okej, Twoja sprawa. Ale nie wymagaj od innych by byli idealni, dorośli, przestali się bawić i zaczęli poważnie myśleć o życiu, jeśli wcale tego nie chcą. Studia to w rzeczywistości ostatni etap, kiedy można sobie pozwolić na jako taki brak odpowiedzialności. Moim zdaniem to troche z Tobą coś jest nie tak, narzucasz sobie zbyt wysokie tempo, przy okazji zapominając o tym, żeby cokolwiek przeżyć. Mnie przeraża ta pogoń za pieniędzmi, wolę klepać biedę i dobrze się bawić.
27 kwietnia 2012, 15:00
Ja mam podobnie, tylko nie studiuję (w przyszłym roku poprawiam maturę, bo nie do końca wiem, jaki zawód mogłabym wykonywać), ale pracę mam 6 dni w tygodniu po 8 godzin plus często muszę w domu poświęcac na to czas. Po maturach odrazu się usamodzielniłam, mieszkam z facetem (pracuje) i żadne z nas nie ma starych znajomych, bo pochłonęło nas życie codzienne, praca, nasza minirodzina i planowanie ślubu :) mój Misiek pokłócił się ze swoimi kumplami bo oni nie potrafili zrozumieć, że 23-letni facet musi wstać do pracy o 5 i nie może w środku tygodnia pójść na "spontan" na kilka piw wieczorem.
Tak więc nie przejmuj się, moim zdaniem to naprawdę dobrze dla takich osób jak my, które zaczynają sobie wcześnie układać życie. Znajomych zawsze można poznać przecież w pracy :) ja mam teraz dwie koleżanki (24 i 27 lat) z którymi naprawdę świetnie się zarówno pracuje jak i spotyka na kawie w weekend :)
Życzę powodzenia i szczęścia!
- Dołączył: 2011-11-27
- Miasto: Sosnowiec
- Liczba postów: 642
27 kwietnia 2012, 15:59
przystopuj trochę... to dobrze, że dorosłaś, ale psujesz sobie i innym młodość... może warto pomysleć o złotym środku?