Temat: akceptacja siebie

Jak u was z tym jest, może tak na ile procent akceptujecie siebie i jaka jest wasza pewność siebie, akceptacja własnego ja.

Ja powiem tak u mnie z tym różnie bywa zależy od dnia, ale zazwyczaj jest ona bardzo niska i nawet, kiedy rano wstaje czuje się pieknie, dotego fajne ciuchy i już myśle że jest ok ale to tylko przez chwile ponieważ wystarczy że wyjde do ludzi i odrazu to wszystko mija, w głowie pojawiaja mi sie takie sygnały, że każda jest lepsza odemnie, że ma coś ładniejszego lub lepszego. Powiem, że juz zaczyna mnie to męczyc ponieważ brak wiary w siebie i akceptacji jest do d....

Prosty przykład jesli ktoś mówi mi jakiś komplement to mi w głowie odrazu pojawia sie taka myśl, że to pewnie tylko z grzeczności, albo że żarty ktoś sobie robi i tak takie tam... Najgorsze jest, że jestem w stanie u każdego znależć coś fajnego coś lepszego, a u siebie nic. Mam wrażenie że dziewczyny które mają nawet więcej kilogramow odemnie sa seksowniejsze i wogóle 100 razy lepsze

Wiecie jak poprawić myslenie o samej sobie ??

przeczytaj książkę DLACZEGO MĘŻCZYŹNI KOCHAJĄ ZOŁZY :) tam jest napisane o tym jak przyjmować komplementy itp. : ) ja działam wg tych zasad :)
Psocia   widzialam pare ksiazek - zeszytow cwiczen na Amazonie ale po angielsku, Nie jestem pewna co jest po polsku dostepne, ale zapewne cos zostalo przetlumaczone albo napisane po polsku

Psocia napisał(a):

Ja jestem niemal w 100% pewna, że to wina moich złych wspomnień z gimnazjum. W szkole podstawowej byłam bardzo radosnym i beztroskim dzieckiem.
u mnie bylo w okresie gimnazjum i technikum. Jestem na drugim roku studiow i nikt mi jeszcze nie ublizyl jak wygladam itd. 

U mnie na studiach niestety było parę incydentów, ale mogę je wyliczyć na palcach jednej ręki, więc w sumie nie było źle. :)

Vanilabrozja mądrze prawisz. 

Tak na marginesie - obecnie szukam pracy (nie w zawodzie, takiej dorywczej) i mam wielkie obawy, jak sobie poradzę w związku z tym moim zakompleksieniem i brakiem wiary w siebie. 
Ok :) poszukam cos :) trzeba walczyc :)
Ja nie mam tych problemów, jak cos to bardzo rzadko. Jak wychodzę do ludzi, to zawsze mówię sobie, że jestem super laską :)
Pasek wagi

Mysle ze to z przeszlosci - moze trzeba rozmyslic przeszlosc napisac na kartce co nas zlego spotkalo co wplynelo na nasza samoocene i spalic kartke ?? moze to pomoze mniej wiecej ? zrobic rachunek sumienia wyzbyc sie przeszlosci i zyc terazniejszoscia ?. Tak jakby zaczac wszystko od nowa ?? co Ty na to ?? 

może i tak tylko bez palenia kartki :p Ostatnio nawet na zajęciach miałam takie ćwiczenie że po jednej stroni pisało się kim teraz jestes i jaka jesteś a po drugiej kim chcesz być i jakąosoba masz zamiar się stać . Profesor mówił coś takiego że jeśli będziemy często czytac i patrzec na ta kartkę to wkoncu uwieżymy w siebie i w to kim możeby byc i koniec końców osiągniemy to niewiem czy to tak działa ale warto spróbowac

cornice napisał(a):

przeczytaj książkę DLACZEGO MĘŻCZYŹNI KOCHAJĄ ZOŁZY :) tam jest napisane o tym jak przyjmować komplementy itp. : ) ja działam wg tych zasad :)

przeczytam napewno tymbardziej że mam teraz troche wolnego czasu

Trzeba działać, pracować bo inaczej będziemy ciągle w tym samym punkcie co teraz

Widzę że jest tutaj bardzo dużo takich osób i ja też się do nich zaliczam. Nie potrafię siebie zaakceptować, przyjmować pochwał czy komplementów. Nienawidzę gdy ktoś mnie dotyka. Bardzo drażni mnie gdy koledzy "wbijają mi palce w żebra" (a często tak jest). Jedynym sposobem aby nie myśleć o tym jak wyglądam i zastanawiać się jak widzą mnie inni jest poświęcenie się pracy i pomocy innym, ale czy długo tak można??? Pozdrawiam
oj nie jesteś jedyna...ja mam męża, kochającego męża, któremu się podobam a i tak mam poczucie niskiej wartości. Wszyscy mi to mówią dookoła że tak jest. Zazdroszczę innym dookoła wszystkiego, życia, ciuchów, figury, że coś potrafią a ja nie, ale najbardziej to zazdroszczę im pewności siebie.
Już próbowałam się jakoś zaakceptować, są dni kiedy mi się udaje. Patrzę w lustro i nie jest tak źle, jednak wciąż wracają te złe dni kiedy najchętniej nie wyłaniałabym się z domu.
Wstydzę się samej siebie. Co najgorsze, często się czerwienię co powoduję że jeszcze bardziej mi wstyd...
Ogólnie ciężka sprawa ze mną...
Jedynie przy mężu czuję się swobodnie, nie wstydzę się własnego ciała, czuję się piękna i seksowna gdy mnie dotyka. Ale długo to trwało zanim się przed nim pod tym względem otworzyłam.

justyna.ja85 napisał(a):

oj nie jesteś jedyna...ja mam męża, kochającego męża, któremu się podobam a i tak mam poczucie niskiej wartości. Wszyscy mi to mówią dookoła że tak jest. Zazdroszczę innym dookoła wszystkiego, życia, ciuchów, figury, że coś potrafią a ja nie, ale najbardziej to zazdroszczę im pewności siebie. Już próbowałam się jakoś zaakceptować, są dni kiedy mi się udaje. Patrzę w lustro i nie jest tak źle, jednak wciąż wracają te złe dni kiedy najchętniej nie wyłaniałabym się z domu. Wstydzę się samej siebie. Co najgorsze, często się czerwienię co powoduję że jeszcze bardziej mi wstyd... Ogólnie ciężka sprawa ze mną...Jedynie przy mężu czuję się swobodnie, nie wstydzę się własnego ciała, czuję się piękna i seksowna gdy mnie dotyka. Ale długo to trwało zanim się przed nim pod tym względem otworzyłam.[/quote

Ty masz przynajmniej męża a ja niemam nawe chlopaka a 22 na karku

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.