- Dołączył: 2012-02-19
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 1485
25 lutego 2012, 10:37
Moja siostra chodz co tydzień,miesiecznie wyciaga od mamy 200zl na te wlasnie imprezy.. Ja nie chodze i szczerze mówiac nie ciagnie mnie. Siostra mówi ze bede załować bo imprezy sa fajne i można poznac fajnych chłopaków. Ciekawe czy podobaly by sie jej,jak wydawała by kase na tych imprezach z wlasnej kieszeni a nie z mamy. A wy chodzicie? Wyciagacie kase od rodziców? Czy macie swoje pieniażki?
- Dołączył: 2010-11-04
- Miasto: Dubaj
- Liczba postów: 5318
25 lutego 2012, 14:20
Ja na takich imprezach w klubach byłam może trzy razy w życiu, nie żałuję, ale też nie polecam. Raz było to w Turcji, przy okazji pożegnania z okazji skonczenia naszej wymiany i pozostałe dwa razy w Polsce, nie piję, więc miałam wrażenie, że nie pasuję do reszty towarzystwa. Wolę siedzieć w domu z kimś, z kim chcę siedzieć, nie z kimś, kogo wymusi na mnie otoczenie.
- Dołączył: 2012-02-08
- Miasto: Pieczara
- Liczba postów: 1763
25 lutego 2012, 14:24
niedostepnaa napisał(a):
Ja na takich imprezach w klubach byłam może trzy razy w życiu, nie żałuję, ale też nie polecam. Raz było to w Turcji(...)
Uhuhu... ja również raz byłam na klubowej imprezie bodajże w Antalyi. Z całą sympatią jaką darzę mieszkańców Turcji muszę przyznać, że byli straszliwie nachalni. Chociaż turystki wcale nie były lepsze. No...ale każdy bawi się tak, jak lubi.
25 lutego 2012, 14:42
jak nie miałam własnej to niestety brałam od rodziców nie chciałam sezonu 18-tek przesiedzieć w domu.. jak zaczęłam pracować to starałam się sponsorować sobie sama. od paru lat na ciuchy również i kosmetyki nie biorę od rodziców
btw. chyba sporo pije skoro idzie jej aż 200 zł dziwne że Twoja mama jej daje w ogóle tyle hajsu na takie coś
Edytowany przez 8372dfcd8923ed4a5dc14aff4132bb10 25 lutego 2012, 14:46
25 lutego 2012, 15:00
Nie ciągną mnie dyskoteki... to wg nie moje klimaty, disco czy jakieś tam techno niee ;)
Niektórzy śmieją się ze mnie ale ja uwielbiam muzykę klasyczną ;) A skrzypce, gitara to podstawowe instrumenty oraz pianino ;)
- Dołączył: 2012-02-19
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 1485
25 lutego 2012, 15:04
unodostress napisał(a):
jak nie miałam własnej to niestety brałam od rodziców nie chciałam sezonu 18-tek przesiedzieć w domu.. jak zaczęłam pracować to starałam się sponsorować sobie sama. od paru lat na ciuchy również i kosmetyki nie biorę od rodzicówbtw. chyba sporo pije skoro idzie jej aż 200 zł dziwne że Twoja mama jej daje w ogóle tyle hajsu na takie coś
No daje. Też sie jej dziwie,ale jak ja chce kase to płacze że nie ma i jakoś trzeba do 10 wytrzymać. Zawsze tak było,przyzwyczaiłam sie już. Brat mi to troche rekompensował, bo zawsze jak coś chciałam a miał kase to mi dawał.
25 lutego 2012, 15:28
imprezuję regularnie i dużo, jak to typowa studentka. płacę ze swojej kieszeni. tak mi się dobrze złożyło, że mam dzianych rodziców i sypią mi kasą, ale nie można spocząć na laurach - na swoje przyjemności wydaję swoje pieniądze, które zarobiłam na wakacjach. jak się wyciąga ze swojej kieszeni to się liczy 2 razy zanim wyda. wstęp zawsze jest w granicach 5-15zł, ostatnio wzięłam się na sposób ze znajomymi i zamiast wypijać 3-4 drinki po 15zł to poimy się tanimi szampanami i jabolami (pycha, stawiam je na równi z moimi ulubionymi drinami; wódka, whisky czy inne specyfiki brzydzą mnie już; bez fazy nie ma takiej dobrej zabawy) do 10zł i jest fajnie :D. poza tym często ludzie mi stawiają i płacą za mnie - podchodzi grupka gości na ulicy i zapraszają, a odmawiać nie wypada :D. nie wychodzi dużo, ale jak są 4 imprezy w tygodniu to przez miesiąc kiepsko się wychodzi. szczególnie że miesięcy nauki jest znacznie więcej niż tych wakacyjnych, gdzie można zarobić. trzeba oszczędzać, jest kryzys :D
- Dołączył: 2011-01-02
- Miasto: Macerata
- Liczba postów: 3737
25 lutego 2012, 16:00
ja chodze do klubu co tydzien, place sobie ze swoich jak mam albo sobie zbieram
- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto:
- Liczba postów: 2093
25 lutego 2012, 16:08
Jeździłam na imprezy i nadal jeżdżę, chociaż już rzadziej. Dobre kilka lat temu to rodzice czasami dawali mi te 10zł na bilet, ale to dość rzadko. Jak zaczęłam jeździć częściej, a bywał czas, że na dyskotece byłam co tydzień, to płaciłam za swoje. Kieszonkowych jako takich nie dostawałam, może czasami troszkę raz na jakiś czas. Ratowało mnie to, że miałam przez 2 lata stypendium Ministra, a teraz socjalne na uczelni, więc nie muszę wyciągać kasy od rodziców. Jeżeli nie miałabym pieniędzy to jeździłabym o wiele rzadziej, bo moi rodzice nie śpią na pieniądzach, więc nie miałabym sumienia wyciągać ich od rodziców. ;-)
- Dołączył: 2006-11-14
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3979
25 lutego 2012, 16:26
Od 15 do 19tego roku życia imprezowałam 2 razy w tygodniu! Każdy piątek i sobotę spędzałam w dyskotece lub klubie. Nie wiem skąd na to siłę brałam:D Teraz mam 24 lata i już mnie to zupełnie nie bawi od kilku lat. A wizja nieprzespanej nocy i picie.. wolę zostać w łóżku, w domu:)
Uważam, że dobrze tak się stało, że w młodości się wyszalałam, wyszumiałam. Teraz bardziej cenię sobie spokój, ustatkowanie w związku. Wolę posiedzieć z ksiązką, pouczyć się, pooglądać coś w telewizji.
Osoby w moim wieku, które siedziały w domu kiedy ja szalałam i bawiłam się na imprezach, teraz balują. A teraz to już myślę, czas na poważniejsze życie.
- Dołączył: 2007-08-27
- Miasto: Hamak
- Liczba postów: 10054
25 lutego 2012, 16:28
ja np klubow nie lubie. nie odpowiada mi atmosfera tam panujaca, klimat nie moj i zwykle dzialo sie cos niemilego dla mnie, pewnei zbieg okolicznosci ze akurat tam, ale jakos to we mnie utkwilo i mam odraze do takich miejsc ;-) poza tym tłok przeważnie, bydło, które nie potrafi nawet przeprosic kiedy popchnie drugą osobę. sporo prostaków i buraków, nawet w dobrych klubach.
domówki są super. u mojego przyjaciela zawsze na imprezie byl niesamowity klimat, pogaszone swiatla, jedynie swiece sie palily, obrusik, elegancko ;-)