Temat: anoreksja

Chyba zdecyduje sie naoddzial.
powiedzcie jak tam jes?Jak mija dzien?Co sie je?Mozna sie uczyc?
Super, że zdecydowalaś się na taki krok, na pewno uda ci się z tego wyjść niestety, nie wypowiem się w kwestii tego jak jest w takim szpitalu bo sama nie byłam ani nikt z mojego otoczenia, ale na pewno tam ci pomogą najważniejsze, że sama zauważasz problem, nie wmawiasz sobie, że jest dobrze tylko patrzysz obiektywnie i to się liczy to już połowa sukcesu, teraz będzie ci łatwiej uporać się z tym
Szpital odradzam zdecydowanie! Większość pisałam Ci w komentarzu,ale dla mnie jest to opcja tylko jak trzeba kogoś na gwałt wykarmić, bo umiera z wychudzenia. Jedzenie tam jest bezwartościowe, to pulpa bez witamin, minerałów itd.
Z tego co pamiętam na śniadanie dawali nam białą bułkę z margaryną (tylko), do tego zupe mleczną z grysikiem (uznajmy ,że to jest ok), drugie śniadanie było z tego co Ci rodzice przywieźli, więc wiadomo, że kombinowano jak się da - jogurty 0%, bezcukrowe wafelki, actimel light,  byle by było tego jak najmniej; mało kto się tym interesował co dziewczyny na prawdę jedzą. Na obiad zupa, zazwyczaj jakiś bulion z rozgotowanym makaronem, praktycznie bez warzyw; drugie danie - kotlet, ziemnioki lub znów rozgotowany makaron (wypełniające prawie 3/4 talerza) i surówka (odrobinę). Podwieczorek - 2 delicje albo 2 biszkopty (oszczędzanie równo), kolacja buła z pasztetem/konserwą i jajko 
Wiem ,że ma być kalorycznie, ale przecież nie chodzi żeby anorektyczkę utuczyć tylko odżywić. Dodatkowo dochodziło starszne marnowanie czasu. Dla osób w liceum nie było zajęć szkolnych, bo nie było nauczyciela,więc cały dzień siedzisz i nie robisz nic. Spotkanie z psychologiem masz max 2 razy w tygodniu. Nim więcej naklamiesz tym są szczęśliwsi, że mówisz to co chcą słyszeć. 
I nie polecam ze względu na przekręty na jakie się dopatrzysz. Wlewanie zupy do kwiatków itp. 
Jak Twoi rodzice mają na to pieniądze polecam dobre, prywatne ośrodki. Tam do każdego podchodzą indywidualnie, jest znacznie więcej godzin terapii, sama uczysz się komponować posiłki. 
Pasek wagi
.
ja byłam na oddziale w tamtym roku po feriach, 6 tygodni. 
u nas dzień przykładowo wyglądał tak: 
8:00 pobudka
8:30 śniadanie ( zupa mleczna + bułka + herbata ) 
9:00 społeczność, tzn. taka zbiórka lekarzy, pielęgniarek i wszystkich pacjentów, siadają w kole, rozwiązują jakieś zamieszania dnia poprzedniego, zgłaszają skargi itp . 
9:30 - 10:30 sprzątanie pokoi, czas wolny 
10:30 II śniadanie ( zwykle jakiś owoc/kisiel/galaretka ) 
11:00 zajęcia w grupie, jakieś gry takie psychologiczne, rysowanie, taka terapia. / lub własny psycholog zabierał na godzinkę żeby porozmawiać, różnie to wypadało.
12:30 obiad ( zupa + 2 danie ) 
13:00 tu miałam zwykle 3 lekcje, przychodzili nauczyciele i prowadzili zajęcia. (chodziłam wtedy do 2kl gimnazjum, ale starsze osoby też tak miały, tylko przerabiały swój materiał) 
16:00 podwieczorek 
18:00 kolacja ( bułka )

ponadto : na początku, żeby nie obciążyć żołądka dostałam dietę lekkostrawną niby 1500kcal, ale na pewno było mniej. same gotowane na obiad, owoce. później miałam niby 2200kcal, ale dziewczyny bardziej zaawansowane w liczeniu kcal mówiły, że wychodzi mniej i żeby przytyć musiały jeść swoje rzeczy, które przywoziły z przepustek lub przywozili im rodzice. 
ponadto : miałam kontrakt, który miał określone zasady. np. jeśli spadnę ileś tam z wagi to mam mniejszą ilość przepustek albo reżim i cały dzień leżę w łóżku itp. 

podsumowując: jestem wdzięczna, że tam trafiłam, bo poznałam niesamowitych ludzi bez których bym sobie pewnie nie poradziła. miłe pielęgniarki, lekarze nieraz mylący się w swoich "badaniach" psychologicznych, ale przede wszystkich inne anorektyczki motywujące na duchu. gdy ja tam byłam akurat trafiłam na dziewczyny, które faktycznie chciały przytyć i w końcu wyjść, żyć normalnie, ale zdarzają się przypadki (z tego co słyszałam z ich opowieśći), że dziewczyny tam ćwiczą, chowają posiłki, drapią masło z bułek... szkodząc same sobie. 

aha, naturalnie, mogą Cię rodzice wypisać na żądanie, no ale wiadomo, to bez sensu. miałam okres czasu, że błagałam mamę i płakałam do słuchawki telefonu, by mnie wypisała stamtąd, prawie mi się udało, ale na szczęście powiedziałam jej później, że nie chcę, nie chcę, bo wiem, że nie tęsknie za domem, a za odchudzaniem. 

teraz, po roku właściwie miewam wzloty i upadki, ale powiem Ci, że żyję prawie normalnie : ) może dlatego, że miałam początki anoreksji, wychwycone dużo wcześniej, a może i dlatego, że po prostu chciałam żyć, jak kiedyś, nie poddałam się. jeśli chcesz, pisz do mnie. 

TRZYMAM KCIUKI! : * 
Świetnie, że zdecydowałaś się na leczenie. Nie wiem jak wygląda  taka terapia, ale jakby nie było- pomogą Ci. Jesteś wspaniała, odważna. Chcesz sobie pomóc, życzę Ci dużo wytrwałości i z każdym dniem więcej uśmiechu na twarzy. 
Pasek wagi
Nie wiem co robic..Juz sie w tym wszystkim po rpostu gubie. Chcialabym moze i trafic do takiego osrodka pod warunkiem,ze naprawde mi pomoga...Musialabym isc do Opola,ale nie wiem jak tam to wyglada.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.