- Dołączył: 2011-08-19
- Miasto:
- Liczba postów: 732
14 listopada 2011, 21:03
niemal całe życie cierpię na depresję. Moje otoczenie lekceważy to i uznaje że taka już jestem. Największy ból sprawia mi ignorancja mamy, która niemal codziennie wbija mi przysłowiowy nóż w plecy, mówiąc mi wszystko to, czego się chorym nie mówi (wymyslasz, za dobrze masz, wez sie w garsc, jak sie tak bedziesz zachowywac to nic z ciebie nie bedzie, ty nie masz problemow, jak sie wyprowadzisz to zobaczysz co to problemy, jak nie masz na co pieniedzy wydawac to sobie idz do tego psychologa, itd). Wydaje mi sie chore, ze mnie nie rozumie, bo rozumie problemy wszystkich innych. Wielokrotnie probowalam z nia rozmawiac, ale doprowadzala mnie do skrajnej rozpaczy, w ktorej to potrafilam chowac sie przed swiatem w szafie, a mam przeciez 19 lat! Czuje, ze bez jej wsparcia nie jestem w stanie wyzdrowiec. Tylko przez nia mam czasami ochote zamiast sie leczyc to sie zabic. Probowalam rozmowy na powaznie, rozmowy niedoslownej, wspominek o psychologu. Raz nawet wyslalam jej list na skrzynke firmowa (innej nie ma), a ze pracuje z nia to dostalam publiczny wyklad o wspomnianych wyzej rzeczach. Wszystko sie konczy tak samo. Wiem, ze jesli zostawilabym jej dzis na poduszcze list co czuje, to rano by mnie wysmiala. Chyba juz to nawet kiedys zrobilam. Nie mam pojecia co robic, pomozcie! Mysle nad poproszeniem kogos bliskiego, zeby z nia porozmawial, ale inni maja prawie tyle samo zrozumienia dla tej choroby co ona. Nikt nie traktuje tego powaznie. Tym bardziej ze zaznaczam, jestem taka od zawsze, a jak mam dobry humor przyjmowane jest to jako dziwne.
14 listopada 2011, 21:52
U mnie depresję spowodował mój były..Bardzo go kochałam a on mnie zostawił..Czasami myśle czy z tą depresja już nie zostanę lecze się ponad rok i jest tak jak było. Wszystko mi jego przypomina ,piosenki ,jedzenie dosłownie wszystko..On ma dziewczynę.. a ja go dalej kocham
- Dołączył: 2011-09-23
- Miasto: Wyspa Nieznana
- Liczba postów: 4362
14 listopada 2011, 21:57
a może to przez toksyczna relację z Mamą i może to nie depresja a nerwica depresyjna???
idź do mądrego terapeuty.Weź swoje życie w swoje ręce
jesteś dorosła-decyduj za siebie, bądź jak dorosła.Tupnij nogą i przestań być wyuczoną od dzieciństwa smutną dziewczynką!
łatwo się mówi? wiem,ze to ciężka droga....przechodziłam podobną ,ale dla siebie musisz to zrobić.
nie oczekuj,ze Cie ludzie zrozumieją...ze ktoś Mamie wytłumaczy.Zmień siebie-i miej gdzieś co ludzie myślą,mówią i czy empatia to dla nich zupa z Azji;p ;-)
tym optymistycznym akcentem kończę i życzę Ci powodzenia!!!
14 listopada 2011, 21:58
Brak zrozumienia ze strony mamy,to jeszcze nie depresja.Wiem co to znaczy depresja,dlatego tez watpie ze ja masz.Moze mama probuje Cie w jakis sposob zmobilizowac,abys sie nie poddawala i minimalizuje kwestie. Dobre relacje z mama sa bardzo wazne, ale Ty juz jestes dorosla i wlasciwie,nie wiem dlaczego szukasz wciaz jej aprobaty .Jesli czujesz ze dasz rade, to odejdz,wez zycie we wlasne rece i udowodnij jej ,ze poradzisz sobie bez jej wsparcia.
- Dołączył: 2010-08-18
- Miasto: Wenus
- Liczba postów: 985
14 listopada 2011, 22:00
Pamiętaj o tym, że mamy nie zmienisz.
Może spróbuj ignorować jej uwagi.
Wiesz przecież, że depresja to choroba a nie lenistwo więc mama mówiąc "weź się w garść" nie ma racji.
Ignoruj to!
I wydaje mi się, że nie ma sensu tłumaczyć jej czym jest ta choroba. Skoro do tej pory nie zrozumiała to nie zrozumie.
Niektórzy ludzie tacy są - wiedzą lepiej i koniec.
A jeśli masz możliwość - wyprowadź się.
14 listopada 2011, 22:01
Ehhh. życie nie jest kolorowe,wiem coś o tym, bywa ciężko...
14 listopada 2011, 22:01
> > Co spowodowało depresję?
> > Depresja nie jest spowodowana czymś.
Są różne rodzaje depresji. Są takie, które wywołuje jakieś traumatyczne przeżycie, np. rozwód lub smierć bliskiej osoby i są takie, które biorą się 'znikąd' i lubią powracać jesienią...
14 listopada 2011, 22:01
Wydaje mi się, że ze strony mamy spotykasz się z dość często zdarzającym się w takich przypadkach całkowitym niezrozumieniem istoty choroby. Albo może wchodzi tu w grę jakiś silny mechanizm zaprzeczenia, bo może Twoja mama ma inne oczekiwania, wolałaby żeby córka twardo stała na ziemi i nie miała problemów, z których trzeba się leczyć i z tego powodu zachowuje się tak, jakby w ogóle nie dostrzegała powagi sytuacji. Ale fakt jest faktem, cierpisz na depresję, nie jesteś jedyna, bo wiele osób na to cierpi, i wymaga to pomocy, leczenia i wsparcia najbliższych, które jest bardzo ważne, a nie udawania że wszystko jest ok i że to tylko fanaberie.
Każdy, kto rozumie istotę tej choroby, wie, że na depresję nic nie pomogą teksty w stylu "weź się w garść". A może nawet potrzebna byłaby jakaś wspólna terapia. Myślę, że skoro Twoje tłumaczenia nic nie dają, to poproś mamę, żebyście się wybrały chociaż raz razem na wizytę. Wytłumacz jej, że nawet jeżeli nie jest przekonana do słuszności tego pomysłu, to prosisz ją, żeby zrobiła to po prostu dla Ciebie - chociaż raz, bo jest to dla Ciebie ważne i uważasz, że może pomóc jej w zrozumieniu Twoich problemów. Tak sobie myślę, że można by coś spróbować w tym kierunku.