30 września 2011, 14:26
Witam
potrzebuje wsparcia, pocieszenia.....
Za każdym razem gdy mój mąż gdzieś wyjeżdża czuję rozsadzający lęk przed tym,że coś mu się stanie w drodze.Od razu w głowie chore obrazy ,że gdzies leży, że nie żyje, że widzę go w trumnie itd:( i właśnie niestety dziś szykuje mu się trasa bardzo długa bo aż 524km .....ja nie wiem jak mam to po prostu przeżyć, co robić w czasie tych 6 godzin, jak nie myśleć o tych wszystkich okropnościach.........:( zdaje sobie sprawę , że mam problem na tle psychicznym i powinnam udać się do specjalisty i tak zrobię ,tylko jak mam nie zwariować dzisiaj.O czym myśleć?Jestem przerażona, cały czas ryczę...:( nie wiem jak możecie mi pomóc,chyba oczekuję słów: pojedzie - wróci itd.
30 września 2011, 14:37
nie myśl o tym, nic mu nie będzie. znajdź sobie jakieś zajęcie żeby o tym nie myśleć.
ja też tak mam jak mój gdzieś wyjeżdża, na szczęście nie zdarzają mu się dłuższe trasy beze mnie.
miałam tak jak mieszkałam z rodzicami i jak mój tata wyjeżdżał, za każdym razem płakałam bo się bałam.... jeździ do dziś ciężarówką w bardzo dalekie trasy tylko tego tak nie przeżywam już, ale to kwestia tego że mieszkam z mężem już.
30 września 2011, 14:42
brunette6 dziękuje.Nie wiem czy uda mi się czymś zając właśnie, będe pisać pewnie co chwilę do niego.....dodam , że on nie jest kierowcą:) i to w z 1 strony gorzej, bo jemu ufam(wiem , że dobrze prowadzi) a kierowcy wcale nie znam...
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
30 września 2011, 14:44
A jedzie autostrada czy krajowa? Osobowym czy ciezarowka?
- Dołączył: 2008-01-03
- Miasto: Za Trzecim Krzakiem W Lewo
- Liczba postów: 6578
30 września 2011, 14:52
ja też się martwię o męża, tatę - to normalne, kochasz, więc nie chcesz stracić, a drogi jakie są, takie są
nie masz na to wpływu, ja zawsze staram się zaklinać rzeczywistość i mówię sobie będzie ok, będzie ok...
póki co jest - więc to chyba działa :)
30 września 2011, 14:53
spokojnie, dojedzie, zadzwoni, że już jest na miejscu i bezpiecznie wróci do Ciebie... a Ty w tym czasie zrób coś dla niego, coś co będziesz mogła dać mu po powrocie...
30 września 2011, 14:53
ja też cały czas martwie się o swoich bliskich.teraz wyjeżdzam na studia, więc już całkiem zaczne panikować. lubię mieć ich po prostu przy sobie.. niestety tez nie wiem jak sobie z tymporadzić.
- Dołączył: 2010-03-04
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 5352
30 września 2011, 15:16
ja mam tak samo.
Wiem dokładnie o czym mówisz.
Zadzwoń do przyjaciólki niech do Ciebie wpadnie, poplotkujcie, upiecz ciasto, idź z nią do kina...
- Dołączył: 2011-07-30
- Miasto: Zet Zet
- Liczba postów: 1136
30 września 2011, 15:16
Spokojnie, nie ma co się bawić modlitwami, tylko pomyśl, że będzie dobrze. Musisz się przez ten czas jakoś odprężyć... Nie wiem co Ci więcej mogę poradzić.