- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 sierpnia 2011, 20:00
Nazwa porażająca, dość paradoksalna, napawająca żarłoczków o strach... Tyle różnych opini, argumentów. Mnóstwo zwolennikow, ale tyle samo przeciwników. gdy po raz pierwszy spotkałam się z tym terminem, pomyslałam, że to kolejna dieta-cud, nosząca nazwę "zdrowej", a przynosząca więcej złego niż dobrego. Ale zaczęłam czytać, przeglądać różne fora, poznawać opinie... Myślę- "ciekawe, ale nie dla mnie". Bo czy mam aż tyle silnej woli, by wytrzymać 10 dni bez jedzenia? Już nie mówiąc o przygotowaniu się do głodówki i wychodzniu z niej. Kilka chwil zachwytu i stanowcza decyzja: nie. Ale kilka dni temu spotkałam znajomą, trochę starszą, ostatnio mającą sporo stresu i problemów. Po kilku słowach, wyjawiła mi, że jest w trakcie wychodzenia z tejże głodówki. Zrobiła tym na mnie ogromne wrażenie- ta zawziętość, dążenie do celu, silna wola. Mówi, że czuje sie wspaniale, nie ma już worków pod oczami, polepszył się stan jej cery...i tak dalej. No i się zdecydowałam. Mięso ostatnio jadłam na grillu, czyli jakieś póltora tygodnia temu, więc coś już w tej sprawie jest robione.
.W poniedziałek i we wtorek (5-6.09) będę żyła na samych warzywach i wodzie, a od środy woda. Głodówkę mam zamiar prowadzić do 10 dni, do 16.09. Potem stopniowo, soki owocowe i warzywne- 3 dni, następnie same warzywa- 3 dni. Potem już stopniowo będę dołączać do diety: jogurty, orzechy i tak dalej.
Wszelkie informacje:
Co o tym myślicie? Niby się zdecydowałam, a jednak nadal siedzi we mnie ziarenko watpliwości. Gdzieś tam nadal jest myśl, że to głupie i nierozsądne. A może ktoś także się zdecyduje?
12 września 2011, 23:28
13 września 2011, 01:07
25 października 2011, 22:15