- Dołączył: 2011-05-01
- Miasto: City
- Liczba postów: 1402
17 sierpnia 2011, 22:32
To będzie długi wpis... będę wdzięczna, jeżeli ktokolwiek to przeczyta :) Muszę to wyrzucić z siebie, napisać. Nie wiem od czego zacząć. Mam tylko 17 lat a doszłam do wniosku, że to wszystko jest bez sensu... Ja jestem bez sensu, nikt mnie nie potrzebuje, oprócz rodziców rzecz jasna... Mam bardzo niską samoocenę, właściwie to uważam się za chodzące zero... Najlepiej jest jak siedzę w domu, najlepiej zamknięta sama w pokoju a na zewnątrz leje, wtedy nikt mi nie mówi, żebym wyszła z tego domu. Uwielbiam jak leje, jest szaro, uwielbiam długie wieczory spędzone w domku. Wiem, że powinnam wychodzić do ludzi. Ale tak naprawdę chyba najlepiej mi w domu, zaszywam się w kąty i myślę o głupotach. Czuję się nieco samotna, choć mam rodziców, z którymi oczywiście kłocę się, ale pomimo to kocham ich, mam kilka bliższych koleżanek, z którymi mam kontakt, choć tak naprawdę ciągle zamartwiam się czy im na mnie zależy, czuję, że mnie zostawią i że zostanę sama. Boję się tego, boję się odrzucenia... w klasie doznałam takiego odrzucenia i zawodu, widocznie jestem głupia i nudna skoro tak ze mną postępują. Mam problem z asertywnością, przy najbliższych jestem w miarę śmiała, przy niektórych mnie zatyka w sytuacjach kiedy ktoś mi sprawia przykrość. Chowam wszystko w sobie, jestem zamknięta w sobie i skryta. W nic już nie wierzę, chyba nikomu już nie zaufam :( Bardzo boję się przyszłości, wszystko muszę mieć przeanalizowane, zaplanowane, nie znoszę wszelkich zmian nawet niedużych...boję się, że w przyszlości nie będę miała na chleb, że nie bede miala pracy, teraz nie wiem kompletnie co chcę robić w życiu, kompletnie nie wiem :( Wiem, że mi się nie ułoży w życiu, chce mi się nieraz płakać i nieraz płaczę ale coraz częsciej po prostu nie mam na to sił, nie płaczę. Bardzo boję się przyszłości, widzę ją w ciemnych barwach... najpiękniejszy moment dnia to właśnie ta pora, kiedy kładę się spać, niczym się martwię, popadam w nieświadomość... Jestem za wrażliwa, zamartwiam się wszystkim, biorę bardzo do siebie nawet najmniejszą krytykę czy brak docenienia... :(
Edytowany przez darkangel16 17 sierpnia 2011, 22:34
17 sierpnia 2011, 22:35
Za bardzo wszystkim się przejmujesz... życie jest zbyt krótkie;) Trzeba wychodzić do ludzi i się uśmiechać
- Dołączył: 2010-11-08
- Miasto: Melbourne
- Liczba postów: 2528
17 sierpnia 2011, 22:37
Dziewczyno, głowa do góry i podbij świat!
Zrób sobie małą domową 'terapię'. Każdego dnia zrób coś, na co byś się wcześniej nie odważyła. Najprostsze rzeczy. Uśmiechnij się do nieznajomego/nieznajomej, pomaluj paznokcie na szalony kolor, zaproś swoje koleżanki na 'lejdis night', nabierzesz pewności siebie, bo chyba tego Ci tylko brakuje
- Dołączył: 2011-01-24
- Miasto: Sopot
- Liczba postów: 2302
17 sierpnia 2011, 22:44
Jak przeczytałam Twój post, to zobaczyłam siebie z przed roku... Smutne. Musisz uwierzyć w siebie, tak jak napisały Ci dziewczyny wyżej.
- Dołączył: 2011-05-01
- Miasto: City
- Liczba postów: 1402
17 sierpnia 2011, 23:24
Nie dostrzegam w sobie ani jednej pozytywnej rzeczy, zalety i w wyglądzie i w charakterze... :(
- Dołączył: 2011-05-01
- Miasto: City
- Liczba postów: 1402
18 sierpnia 2011, 22:08
Boję się wszystkich nawet najmniejszych stresujących sytuacji w szkole :(( Nie chcę tam wracać, tak bardzo się zadręczam.
Nic mnie już dobrego w życiu nie spotka...
19 sierpnia 2011, 18:01
Kochana napiszę coś co cię wcale teraz nie pocieszy. Przechodzisz piekło dojrzewania tak jak my wszystkie kiedy byłyśmy w twoim wieku. Jest paskudnie i nie do zniesienia ale trzeba przez to przejść. Za rok, dwa będzie po wszystkim.
- Dołączył: 2011-05-01
- Miasto: City
- Liczba postów: 1402
19 sierpnia 2011, 21:49
Za rok, za dwa to ja będę musiała iść na studia, a nie wiem kompletnie co chcę. Nie wiem czy ten profil na którym jestem jest odpowiedni, nie wiem, czy żałuję decyzji. Byłam nawet u doradcy zawodowego i w sumie nic się konkretnego nie dowiedziałam.... :( Nie chcę wracać do szkoły, boję się i stresuję... wykończę się...
19 sierpnia 2011, 22:26
Uwierz mi, jesteś normalną nastolatką, przechodzisz typowe objawy dorastania, choć dla ciebie to jest potworność potworna :)
Wszyscy twoi znajomi, rówieśnicy przeżywają dokładnie to co ty. Tylko po niektórych nie widać bo nadrabiają hałaśliwością, udawaną pewnością siebie, przynależnością do grup wzajemnej akceptacji, wyśmiewaniem innych.
Gadam jak zgred i wiem, że cię nie przekonuję. Po prostu trzeba ten wredny okres przeżyć i przestań się martwić co będzie za dwa lata. Będziesz kimś innym, będziesz mogła podjąć decyzję.
Aby podnieść samoocenę, zajmij się tym w czym jesteś choć trochę dobra albo co cię ciekawi. Możesz być kimś kto nie jest lubiany, podziwiany ale jest super dobry w jakiejś dziedzinie, czyli wyjątkowy i warty uwagi. Tobie to pomoże a innym zaimponuje.