- Dołączył: 2011-05-01
- Miasto: City
- Liczba postów: 1402
10 sierpnia 2011, 12:31
Muszę to napisać, boję się iść do szkoły, wiem, że to głupie :( Idę do 2. klasy liceum. Zawiodłam się na paru osobach i może stąd ten uraz. Boję się iść do szkoły, boję się zawodzić na paru osobach, mam dość już zagadywania, skoro i tak nikt tego nie zauważa, boję się odrzucenia :( Będę siedzieć sama, nikt mnie nie potrzebuje. Klasa jest w sumie ok ale są już grupki, które się znają. Ja nie jest w żadnej grupce. Wiem, jestem głupia i nudna. Dziś już jest dziesiąty, korzystam z wakacji oczywiście, ale już w mojej głowie kłębią się czarne myśli. Boję się tego stresu, odrzucenia. Najgorsze jest to, że nie wiem co chcę robić w życiu, zero pomysłów i mam wątpliwości co do profilu, z niczego nie jestem chyba jakoś szczególnie mocna. Ten stres, zamartwianie się wszystkim, wymagania wobec siebie, niska samoocena mnie wykończą....
P.S. Poza tym ostatnio jestem bardzo osłabiona (chodzi mi o osłabienie fizyczne), szybko sie męczę, po niedługim czasie jestem zmęczona i chyba nie wytrzymam tylu godzin w szkole...
Edytowany przez darkangel16 10 sierpnia 2011, 12:34
11 sierpnia 2011, 21:11
Kochana, załamałaś się, sama nie wierzysz w to, że będzie dobrze, że potrafisz normalnie rozmawiać i przebywać z ludźmi, dlatego tak się dzieje, jeśli Ty w to nie wierzysz to już tak zostanie. A nie pomyślałaś o tym, że to Ty jesteś zamknięta w sobie i nie dopuszczasz do siebie innych osób. Może tak właśnie jest. Z tego co tutaj piszesz nawet nie próbujesz się jakoś zmienić, otworzyć na ludzi, zakładasz, że będzie źle i będziesz sama. Mam wrażenie, że nic z tym nie robisz, grupy zawsze były i będą ale trzeba wdrożyć się w towarzystwo, w klasę. Parę ciekawych i na luzie rozmów, a zobaczysz, że zaakceptują Cię.
Powiem Ci jak to było ze mną. W podstawówce i gimnazjum byłam zamknięta w sobie, wolałam siedzieć w domu podczas gdy inni spotykali się. Bałam się odezwać do kogoś i wydawało mi się, że nie umiem z nikim rozmawiać, że nie potrafię być taka towarzyska i na luzie jak oni. Źle się z tym czułam, tak samo jak Ty, byłam sama. Sama siedziałam, czasem z inną dziewczyną, której też nikt nie lubił. Nawet my się nie lubiłyśmy, po prostu tylko ze sobą siedziałyśmy. W liceum postanowiłam, że to zmienię, za wszelką cenę się zmienię. I udało się, na początku było trudno, ale pokazałam się z innej strony, sama nawet nie wiedziałam, że potrafię taka być. Wygłupiałam się, gadałam ze wszystkimi, byłam bardzo lubiana, po prostu podeszłam do tego na luzie, nie myślałam o tym, że mnie nie polubią i że jestem zamkniętą w sobie dziewczyną. Tak się zaprzyjaźniłam z chłopcami przede wszystkim, że byliśmy nierozłączni. Dziewczyny zazdrościły mi, że mam taki dobry kontakt z chłopakami i z moją przyjaciółką. Ja, która bała się podejść i pogadać do dziewczyn, a co dopiero do chłopców. Każda kogoś miała, a ja nawet nie miałam kolegów. I dało się!! Całkowicie mnie to zmieniło :-) Teraz jestem inną dziewczyną.
To jak postrzegają Cię inni zależy tylko od Ciebie!! Musisz coś z tym zrobić, zrobić coś ze sobą i swoim nastawieniem, a zobaczysz, że wszystko się ułoży. Otwórz się na nich, a nie uciekaj przed nimi.
- Dołączył: 2011-05-01
- Miasto: City
- Liczba postów: 1402
11 sierpnia 2011, 22:05
Ale wiesz, ja na początku liceum też tak postanowiłam, żartowałam do różnych osób, zagadywałam, ale zauważyłam, że inicjatywa wychodziła w 99% tylko z mojej strony ;/ Więc postanowiłam zrobić próbę: przestanę tylko ja zagadywać i zobaczę czy będą sami zagadywać (chodziło mi o kilka osób na których mi zależało i do których szczególnie się starałam) i jednym słowem d**a! :( zawiodłam się...
Edytowany przez darkangel16 11 sierpnia 2011, 22:07
11 sierpnia 2011, 23:34
Widocznie to nie towarzystwo dla Ciebie :-) ale są też inni, na pewno znajdzie się ktoś kto będzie chciał z Tobą przebywać i rozmawiać. Nie zamykaj się od razu na wszystkich skoro nie udało się z jedną grupą osób :-)
- Dołączył: 2011-05-01
- Miasto: City
- Liczba postów: 1402
13 sierpnia 2011, 04:52
Boję się :( Piję czasem (choć zdarza się codziennie) melisę ale mi nie pomaga ani trochę. Trudno mi wskazać jakąś jedną konkretną rzecz, której się tak obawiam. Przyznam się: boję się stresu, po prostu, boję się trudnych sytuacji :( Mój perfekcjonizm, bardzo duża wrażliwość, czarne myśli wykończą mnie, naprawdę :( Nie wiem co robić, jestem kompletnie bezradna.
Edytowany przez darkangel16 13 sierpnia 2011, 04:53