- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
czwartek, 13:32
Właśnie minęły pierwsze trzy miesiące od diagnozy i zażywania euthyroxu 25 i jestem po pierwszej kontroli u endo. Z wizyty wyszłam z większą ilością pytań i wątpliwości, niż miałam przed wdrożeniem leczenia. Coś mi z panią doktor siadła komunikacja i zastanawiam się, czy już szukać innego lekarza, czy jeszcze do niej pochodzić, może wszystko samo się naprostuje...
Żeby nie było, chcę kontynuować leczenie, absolutnie nie neguję konieczności wspierania pracy tarczycy. Nie rozumiem tylko (a doktor nie potrafi mi wytłumaczyć) dlaczego skuteczność leczenia ma się opierać na poziomie TSH. Historia jest taka, że przy okazji różnych badań na przestrzeni ostatnich prawie dwóch lat miałam robione też tarczycowe dzięki czemu mam pogląd jak TSH potrafi mi skakać nawet z dnia na dzień, więc jak podczas wizyty patrząc na ostatnie wyniki rzuciła, że widać ładną odpowiedź na leki to mną lekko wstrząsło. Mam na papierze, że przed leczeniem też mi się zdarzały dobre wyniki. Boję się, że teraz uczepi się "niby progresu", odbębni sukces, a ja zostanę leczona nie do końca tak, jak powinnam.
Po tej naszej rozmowie jak wół z prosięciem zwiększyła mi dawkę do 50 i kolejna kontrola za trzy miesiące. A ja właśnie się zastanawiam co w związku tym.
Zwracam się do dziewczyn, które też leczą nieokreśloną niedoczynność z pytaniem, jak u nich przebiegają wizyty. Też tylko kontrola TSH i ft4? I na tej podstawie leczenie sobie trwa?
Czuję, że powinnam poczekać, dać czas lekom zadziałać i nie podejmować pochopnych decyzji. Obserwować jak się czuję i jeśli nie będzie poprawy (nie wiem, po pół roku?) szukać pomocy gdzie indziej. Na razie doktorka mnie zirytowała wymijającymi odpowiedziami i zaczęłam się zastanawiać, jak tak właściwie powinien wyglądać taki początek leczenia.
piątek, 18:09
Jeśli chodzi o witaminę D, to ja mam Hashimoto i mi lekarz na pierwszej wizycie powiedział, że wit D i B dużo gorzej się wchłaniają przez to i na bank, nawet bez mierzenia może mi powiedzieć, że mam niedobór D. WHO zaleca 2000 jednostek dla dorosłego (ja do tej pory nie brałam wcale wit.D) a on w ciemno kazał mi brać 4000. Po 3 miesiącach zrobiłam badanie poziomu wit D i wyszło mi jak norma była 30-150 to miałam 31 (biorąc 2x więcej niż zalecają). Więc w sumie nie wiem co się działo jak nie brałam w ogóle :P Później sama z siebie brałam 8000. Teraz trochę ten temat olałam i tak biorę jak sobie przypomnę, ale ogólnie rzadko, ale dobrze się czuję - nic się nie rzuca w oczy po objawach że mogłabym mieć niedobór czy coś. Warto zbadać.
Z kolei jeśli TSH Ci się w końcu powiedzmy że unormuje a nadal będziesz czuła się nie tak jak powinnaś, to warto szukać przyczyny jeszcze gdzieś. A jakie masz objawy, które Ci dokuczają? U mnie to było: zerowa koncentracja, zaniki pamięci, nie mogłam się na niczym skupić, włosy mi leciały garściami aż do łysych placków, waga rosnąca z niczego (ale tu też IO swoje 3 grosze dało), mega mega przesuszona skóra aż swędząca z tego, wqrw od samego rana, wybuchy agresji nieadekwatne do sytuacji, wszystko mnie denerwowało, nie miałam na nic siły - najlepiej jakbym nie musiała wstawać nawet do kibla czy żeby sobie zrobić jedzenie - mogłam siedzieć na dpie cały dzień albo spać i jeszcze masa innych. Lekarz POZ zbagatelizował TSH = 3,8 że jest w normie. Dopiero tu na Vitce się dowiedziałam że powinnam mieć 1-1,5. Porobiłam badania (TSH, ft3, ft4, aTPO, aTG) + cukrowe i poszłam z kompletem wyników do Endo, który zrobił USG i wyszła niedoczynność w przebiegu Hashimoto i IO (ale to wiedziałam od dawna, tylko też jakoś leczenia nikt nie chciał wdrożyć, dopiero on). Jak zaczęłam brać leki, to się unormowało. Z objawów tarczycowych zostało tylko wypadanie włosów (dużo mniejsze niż wcześniej, ale mimo wszystko większe niż jakbym była zdrowa - ale to już urok Hashimoto - przy samej niedoczynności by ustąpiło zapewne po unormowaniu poziomu hormonów). Cała reszta poprawiła się już po 2ch tygodniach. Teraz jak mam dobraną dawkę leków na obie dolegliwości, to czuję się jak normalny, zdrowy człowiek (oprócz tych włosów). Tyję jak żrę, jak jem normalnie to waga ładnie stoi lub spada. Wcześniej to mogłam stawać na rzęsach i klaskać uszami a tyłam jedząc bardzo mało. Każde niewielkie odstępstwo od diety to był od razu wzrost na wadze. Teraz nawet jak sobie pofolguję i trochę wzrośnie, to zaraz spadnie jak się ogarnę. Mam energię na wszystko, nie denerwują mnie pierdoły jak kiedyś, nie zapominam o czym gadałam 3 minuty temu itp.
dostalas na IO jakies leki z tych nowych GLP1?
piątek, 18:12
Jeśli chodzi o witaminę D, to ja mam Hashimoto i mi lekarz na pierwszej wizycie powiedział, że wit D i B dużo gorzej się wchłaniają przez to i na bank, nawet bez mierzenia może mi powiedzieć, że mam niedobór D. WHO zaleca 2000 jednostek dla dorosłego (ja do tej pory nie brałam wcale wit.D) a on w ciemno kazał mi brać 4000. Po 3 miesiącach zrobiłam badanie poziomu wit D i wyszło mi jak norma była 30-150 to miałam 31 (biorąc 2x więcej niż zalecają). Więc w sumie nie wiem co się działo jak nie brałam w ogóle :P Później sama z siebie brałam 8000. Teraz trochę ten temat olałam i tak biorę jak sobie przypomnę, ale ogólnie rzadko, ale dobrze się czuję - nic się nie rzuca w oczy po objawach że mogłabym mieć niedobór czy coś. Warto zbadać.
Z kolei jeśli TSH Ci się w końcu powiedzmy że unormuje a nadal będziesz czuła się nie tak jak powinnaś, to warto szukać przyczyny jeszcze gdzieś. A jakie masz objawy, które Ci dokuczają? U mnie to było: zerowa koncentracja, zaniki pamięci, nie mogłam się na niczym skupić, włosy mi leciały garściami aż do łysych placków, waga rosnąca z niczego (ale tu też IO swoje 3 grosze dało), mega mega przesuszona skóra aż swędząca z tego, wqrw od samego rana, wybuchy agresji nieadekwatne do sytuacji, wszystko mnie denerwowało, nie miałam na nic siły - najlepiej jakbym nie musiała wstawać nawet do kibla czy żeby sobie zrobić jedzenie - mogłam siedzieć na dpie cały dzień albo spać i jeszcze masa innych. Lekarz POZ zbagatelizował TSH = 3,8 że jest w normie. Dopiero tu na Vitce się dowiedziałam że powinnam mieć 1-1,5. Porobiłam badania (TSH, ft3, ft4, aTPO, aTG) + cukrowe i poszłam z kompletem wyników do Endo, który zrobił USG i wyszła niedoczynność w przebiegu Hashimoto i IO (ale to wiedziałam od dawna, tylko też jakoś leczenia nikt nie chciał wdrożyć, dopiero on). Jak zaczęłam brać leki, to się unormowało. Z objawów tarczycowych zostało tylko wypadanie włosów (dużo mniejsze niż wcześniej, ale mimo wszystko większe niż jakbym była zdrowa - ale to już urok Hashimoto - przy samej niedoczynności by ustąpiło zapewne po unormowaniu poziomu hormonów). Cała reszta poprawiła się już po 2ch tygodniach. Teraz jak mam dobraną dawkę leków na obie dolegliwości, to czuję się jak normalny, zdrowy człowiek (oprócz tych włosów). Tyję jak żrę, jak jem normalnie to waga ładnie stoi lub spada. Wcześniej to mogłam stawać na rzęsach i klaskać uszami a tyłam jedząc bardzo mało. Każde niewielkie odstępstwo od diety to był od razu wzrost na wadze. Teraz nawet jak sobie pofolguję i trochę wzrośnie, to zaraz spadnie jak się ogarnę. Mam energię na wszystko, nie denerwują mnie pierdoły jak kiedyś, nie zapominam o czym gadałam 3 minuty temu itp.
dostalas na IO jakies leki z tych nowych GLP1?
Nie. Starą dobrą metforminę. Na szczęście nie mam po niej żadnych efektów ubocznych, więc w sumie nie odczuwam, że biorę (w negatywnym sensie - bo w pozytywnym jak najbardziej odczuwam ;) )
piątek, 18:13
Jeśli chodzi o witaminę D, to ja mam Hashimoto i mi lekarz na pierwszej wizycie powiedział, że wit D i B dużo gorzej się wchłaniają przez to i na bank, nawet bez mierzenia może mi powiedzieć, że mam niedobór D. WHO zaleca 2000 jednostek dla dorosłego (ja do tej pory nie brałam wcale wit.D) a on w ciemno kazał mi brać 4000. Po 3 miesiącach zrobiłam badanie poziomu wit D i wyszło mi jak norma była 30-150 to miałam 31 (biorąc 2x więcej niż zalecają). Więc w sumie nie wiem co się działo jak nie brałam w ogóle :P Później sama z siebie brałam 8000. Teraz trochę ten temat olałam i tak biorę jak sobie przypomnę, ale ogólnie rzadko, ale dobrze się czuję - nic się nie rzuca w oczy po objawach że mogłabym mieć niedobór czy coś. Warto zbadać.
Z kolei jeśli TSH Ci się w końcu powiedzmy że unormuje a nadal będziesz czuła się nie tak jak powinnaś, to warto szukać przyczyny jeszcze gdzieś. A jakie masz objawy, które Ci dokuczają? U mnie to było: zerowa koncentracja, zaniki pamięci, nie mogłam się na niczym skupić, włosy mi leciały garściami aż do łysych placków, waga rosnąca z niczego (ale tu też IO swoje 3 grosze dało), mega mega przesuszona skóra aż swędząca z tego, wqrw od samego rana, wybuchy agresji nieadekwatne do sytuacji, wszystko mnie denerwowało, nie miałam na nic siły - najlepiej jakbym nie musiała wstawać nawet do kibla czy żeby sobie zrobić jedzenie - mogłam siedzieć na dpie cały dzień albo spać i jeszcze masa innych. Lekarz POZ zbagatelizował TSH = 3,8 że jest w normie. Dopiero tu na Vitce się dowiedziałam że powinnam mieć 1-1,5. Porobiłam badania (TSH, ft3, ft4, aTPO, aTG) + cukrowe i poszłam z kompletem wyników do Endo, który zrobił USG i wyszła niedoczynność w przebiegu Hashimoto i IO (ale to wiedziałam od dawna, tylko też jakoś leczenia nikt nie chciał wdrożyć, dopiero on). Jak zaczęłam brać leki, to się unormowało. Z objawów tarczycowych zostało tylko wypadanie włosów (dużo mniejsze niż wcześniej, ale mimo wszystko większe niż jakbym była zdrowa - ale to już urok Hashimoto - przy samej niedoczynności by ustąpiło zapewne po unormowaniu poziomu hormonów). Cała reszta poprawiła się już po 2ch tygodniach. Teraz jak mam dobraną dawkę leków na obie dolegliwości, to czuję się jak normalny, zdrowy człowiek (oprócz tych włosów). Tyję jak żrę, jak jem normalnie to waga ładnie stoi lub spada. Wcześniej to mogłam stawać na rzęsach i klaskać uszami a tyłam jedząc bardzo mało. Każde niewielkie odstępstwo od diety to był od razu wzrost na wadze. Teraz nawet jak sobie pofolguję i trochę wzrośnie, to zaraz spadnie jak się ogarnę. Mam energię na wszystko, nie denerwują mnie pierdoły jak kiedyś, nie zapominam o czym gadałam 3 minuty temu itp.
Jak już pisałam objawy mogę podpiąć też pod inne autoimmuno, ale to są kwestie już dosyć zaopiekowane, więc dużą nadzieję kładę w endo. Najbardziej przeszkadza mi niemal ciągłe uczucie zimna. Te huśtawki nastrojowe, o ktorych piszesz też nie są mi obce. Reakcje przesadzone do sytuacji bywają strasznie żenujące. Totalna niemoc i apatia. No i zostają jeszcze problemy z zasypianiem, które nie pasują pod żadną stwierdzoną u mnie jednostkę chorobową (nad tym pracuję na wielu płaszczyznach).
Wit D aktualnie trzyma się pod 30 i żaden z zajmujących się mną specjalistów nie zająknął się nawet, żeby brać więcej niż 2000.
piątek, 19:15
Jeśli chodzi o witaminę D, to ja mam Hashimoto i mi lekarz na pierwszej wizycie powiedział, że wit D i B dużo gorzej się wchłaniają przez to i na bank, nawet bez mierzenia może mi powiedzieć, że mam niedobór D. WHO zaleca 2000 jednostek dla dorosłego (ja do tej pory nie brałam wcale wit.D) a on w ciemno kazał mi brać 4000. Po 3 miesiącach zrobiłam badanie poziomu wit D i wyszło mi jak norma była 30-150 to miałam 31 (biorąc 2x więcej niż zalecają). Więc w sumie nie wiem co się działo jak nie brałam w ogóle :P Później sama z siebie brałam 8000. Teraz trochę ten temat olałam i tak biorę jak sobie przypomnę, ale ogólnie rzadko, ale dobrze się czuję - nic się nie rzuca w oczy po objawach że mogłabym mieć niedobór czy coś. Warto zbadać.
Z kolei jeśli TSH Ci się w końcu powiedzmy że unormuje a nadal będziesz czuła się nie tak jak powinnaś, to warto szukać przyczyny jeszcze gdzieś. A jakie masz objawy, które Ci dokuczają? U mnie to było: zerowa koncentracja, zaniki pamięci, nie mogłam się na niczym skupić, włosy mi leciały garściami aż do łysych placków, waga rosnąca z niczego (ale tu też IO swoje 3 grosze dało), mega mega przesuszona skóra aż swędząca z tego, wqrw od samego rana, wybuchy agresji nieadekwatne do sytuacji, wszystko mnie denerwowało, nie miałam na nic siły - najlepiej jakbym nie musiała wstawać nawet do kibla czy żeby sobie zrobić jedzenie - mogłam siedzieć na dpie cały dzień albo spać i jeszcze masa innych. Lekarz POZ zbagatelizował TSH = 3,8 że jest w normie. Dopiero tu na Vitce się dowiedziałam że powinnam mieć 1-1,5. Porobiłam badania (TSH, ft3, ft4, aTPO, aTG) + cukrowe i poszłam z kompletem wyników do Endo, który zrobił USG i wyszła niedoczynność w przebiegu Hashimoto i IO (ale to wiedziałam od dawna, tylko też jakoś leczenia nikt nie chciał wdrożyć, dopiero on). Jak zaczęłam brać leki, to się unormowało. Z objawów tarczycowych zostało tylko wypadanie włosów (dużo mniejsze niż wcześniej, ale mimo wszystko większe niż jakbym była zdrowa - ale to już urok Hashimoto - przy samej niedoczynności by ustąpiło zapewne po unormowaniu poziomu hormonów). Cała reszta poprawiła się już po 2ch tygodniach. Teraz jak mam dobraną dawkę leków na obie dolegliwości, to czuję się jak normalny, zdrowy człowiek (oprócz tych włosów). Tyję jak żrę, jak jem normalnie to waga ładnie stoi lub spada. Wcześniej to mogłam stawać na rzęsach i klaskać uszami a tyłam jedząc bardzo mało. Każde niewielkie odstępstwo od diety to był od razu wzrost na wadze. Teraz nawet jak sobie pofolguję i trochę wzrośnie, to zaraz spadnie jak się ogarnę. Mam energię na wszystko, nie denerwują mnie pierdoły jak kiedyś, nie zapominam o czym gadałam 3 minuty temu itp.
Jak już pisałam objawy mogę podpiąć też pod inne autoimmuno, ale to są kwestie już dosyć zaopiekowane, więc dużą nadzieję kładę w endo. Najbardziej przeszkadza mi niemal ciągłe uczucie zimna. Te huśtawki nastrojowe, o ktorych piszesz też nie są mi obce. Reakcje przesadzone do sytuacji bywają strasznie żenujące. Totalna niemoc i apatia. No i zostają jeszcze problemy z zasypianiem, które nie pasują pod żadną stwierdzoną u mnie jednostkę chorobową (nad tym pracuję na wielu płaszczyznach).
Wit D aktualnie trzyma się pod 30 i żaden z zajmujących się mną specjalistów nie zająknął się nawet, żeby brać więcej niż 2000.
No to tak jak u mnie w sumie. Ale słuchaj, jest nadzieja :) Tylko dawka 25 to jeszcze malutka a 50 dopiero zaczynasz jeśli dobrze rozumiem. Bierz jak Ci przykazała i zobaczysz - tylko chwilę potrzeba czasu. Co do zasypiania - ja nie mam z tym żadnego problemu akurat i nigdy nie miałam. Moja głowa + poduszka + pozycja horyzontalna i mnie nie ma ;) Często sobie planuję, że jak będę leżała w łóżku już, to o czymś tam pomyślę (np wczoraj chciałam wymyślić prezent dla córki na dzień dziecka, albo cokolwiek) - nigdy mi się nie udaje, bo zasypiam zanim zacznę ;) Serio - nie wiem czy 5 minut wytrzymuję :P
Co do wit.D. Jak masz na granicy normy w dolnych widełkach to na własną rękę śmiało możesz brać te 4000. Nie ma opcji żebyś przedawkowała mając teraz poziom 30.
Co do 2000 - lekarze często nie chcą mówić, żeby brać więcej niż każe im WHO - taki dupochron. Chyba, że ewidentnie miałabyś poniżej normy. Ale jak masz te 30 i się łapiesz ledwo bo ledwo, to mało który powie żeby brać więcej.
Wczoraj, 00:57
Dzięki Karolka.
Czuję się ciągle kiepsko ? dlatego ucieszyłam się na zwiększenie dawki. Mam kilka chorób autoimmuno, więc nie wszystkie objawy mogę zrzucić na jednego cosia, ale jakakolwiek poprawa w jednej sferze byłaby już super wiadomością.
To moje TSH jest **bnięte. Po pierwszym miesiącu ładnie spadło (i tu doktorka bardzo chciała mi wcisnąć, że to sukces), ale po trzech znowu było za wysokie. No nie klei mi się to ?
jakie masz choroby autoimmuno?
Stwierdzony już Syndrom Sjogrena. Na tapecie jest jeszcze twardzina i coś, co powoduje nawracające duszności i tachykardię.
Na jakiej podstawie twardzina?
Wczoraj, 09:39
Jeśli chodzi o witaminę D, to ja mam Hashimoto i mi lekarz na pierwszej wizycie powiedział, że wit D i B dużo gorzej się wchłaniają przez to i na bank, nawet bez mierzenia może mi powiedzieć, że mam niedobór D. WHO zaleca 2000 jednostek dla dorosłego (ja do tej pory nie brałam wcale wit.D) a on w ciemno kazał mi brać 4000. Po 3 miesiącach zrobiłam badanie poziomu wit D i wyszło mi jak norma była 30-150 to miałam 31 (biorąc 2x więcej niż zalecają). Więc w sumie nie wiem co się działo jak nie brałam w ogóle :P Później sama z siebie brałam 8000. Teraz trochę ten temat olałam i tak biorę jak sobie przypomnę, ale ogólnie rzadko, ale dobrze się czuję - nic się nie rzuca w oczy po objawach że mogłabym mieć niedobór czy coś. Warto zbadać.
Z kolei jeśli TSH Ci się w końcu powiedzmy że unormuje a nadal będziesz czuła się nie tak jak powinnaś, to warto szukać przyczyny jeszcze gdzieś. A jakie masz objawy, które Ci dokuczają? U mnie to było: zerowa koncentracja, zaniki pamięci, nie mogłam się na niczym skupić, włosy mi leciały garściami aż do łysych placków, waga rosnąca z niczego (ale tu też IO swoje 3 grosze dało), mega mega przesuszona skóra aż swędząca z tego, wqrw od samego rana, wybuchy agresji nieadekwatne do sytuacji, wszystko mnie denerwowało, nie miałam na nic siły - najlepiej jakbym nie musiała wstawać nawet do kibla czy żeby sobie zrobić jedzenie - mogłam siedzieć na dpie cały dzień albo spać i jeszcze masa innych. Lekarz POZ zbagatelizował TSH = 3,8 że jest w normie. Dopiero tu na Vitce się dowiedziałam że powinnam mieć 1-1,5. Porobiłam badania (TSH, ft3, ft4, aTPO, aTG) + cukrowe i poszłam z kompletem wyników do Endo, który zrobił USG i wyszła niedoczynność w przebiegu Hashimoto i IO (ale to wiedziałam od dawna, tylko też jakoś leczenia nikt nie chciał wdrożyć, dopiero on). Jak zaczęłam brać leki, to się unormowało. Z objawów tarczycowych zostało tylko wypadanie włosów (dużo mniejsze niż wcześniej, ale mimo wszystko większe niż jakbym była zdrowa - ale to już urok Hashimoto - przy samej niedoczynności by ustąpiło zapewne po unormowaniu poziomu hormonów). Cała reszta poprawiła się już po 2ch tygodniach. Teraz jak mam dobraną dawkę leków na obie dolegliwości, to czuję się jak normalny, zdrowy człowiek (oprócz tych włosów). Tyję jak żrę, jak jem normalnie to waga ładnie stoi lub spada. Wcześniej to mogłam stawać na rzęsach i klaskać uszami a tyłam jedząc bardzo mało. Każde niewielkie odstępstwo od diety to był od razu wzrost na wadze. Teraz nawet jak sobie pofolguję i trochę wzrośnie, to zaraz spadnie jak się ogarnę. Mam energię na wszystko, nie denerwują mnie pierdoły jak kiedyś, nie zapominam o czym gadałam 3 minuty temu itp.
Jak już pisałam objawy mogę podpiąć też pod inne autoimmuno, ale to są kwestie już dosyć zaopiekowane, więc dużą nadzieję kładę w endo. Najbardziej przeszkadza mi niemal ciągłe uczucie zimna. Te huśtawki nastrojowe, o ktorych piszesz też nie są mi obce. Reakcje przesadzone do sytuacji bywają strasznie żenujące. Totalna niemoc i apatia. No i zostają jeszcze problemy z zasypianiem, które nie pasują pod żadną stwierdzoną u mnie jednostkę chorobową (nad tym pracuję na wielu płaszczyznach).
Wit D aktualnie trzyma się pod 30 i żaden z zajmujących się mną specjalistów nie zająknął się nawet, żeby brać więcej niż 2000.
No to tak jak u mnie w sumie. Ale słuchaj, jest nadzieja :) Tylko dawka 25 to jeszcze malutka a 50 dopiero zaczynasz jeśli dobrze rozumiem. Bierz jak Ci przykazała i zobaczysz - tylko chwilę potrzeba czasu. Co do zasypiania - ja nie mam z tym żadnego problemu akurat i nigdy nie miałam. Moja głowa + poduszka + pozycja horyzontalna i mnie nie ma ;) Często sobie planuję, że jak będę leżała w łóżku już, to o czymś tam pomyślę (np wczoraj chciałam wymyślić prezent dla córki na dzień dziecka, albo cokolwiek) - nigdy mi się nie udaje, bo zasypiam zanim zacznę ;) Serio - nie wiem czy 5 minut wytrzymuję :P
Co do wit.D. Jak masz na granicy normy w dolnych widełkach to na własną rękę śmiało możesz brać te 4000. Nie ma opcji żebyś przedawkowała mając teraz poziom 30.
Co do 2000 - lekarze często nie chcą mówić, żeby brać więcej niż każe im WHO - taki dupochron. Chyba, że ewidentnie miałabyś poniżej normy. Ale jak masz te 30 i się łapiesz ledwo bo ledwo, to mało który powie żeby brać więcej.
Dzięki Karolka za rozmowę ☺️ uspokoiłam się i już wiem jak podejść do tematu i doktorki. Najwyżej jeśli potraktuje mnie tak samo jak podczas ostatniej wizyty to zmienię lekarza bez zbytniego zagłębiania się w temat (tak mówię, ale pewnie znowu zareaguję przesadnie do sytuacji 🤣). A teraz grzecznie łykam co mam i czekam na poprawę 😉
Wczoraj, 09:43
Dzięki Karolka.
Czuję się ciągle kiepsko ? dlatego ucieszyłam się na zwiększenie dawki. Mam kilka chorób autoimmuno, więc nie wszystkie objawy mogę zrzucić na jednego cosia, ale jakakolwiek poprawa w jednej sferze byłaby już super wiadomością.
To moje TSH jest **bnięte. Po pierwszym miesiącu ładnie spadło (i tu doktorka bardzo chciała mi wcisnąć, że to sukces), ale po trzech znowu było za wysokie. No nie klei mi się to ?
jakie masz choroby autoimmuno?
Stwierdzony już Syndrom Sjogrena. Na tapecie jest jeszcze twardzina i coś, co powoduje nawracające duszności i tachykardię.
Na jakiej podstawie twardzina?
Na twardzinę ciągle im brakuje "punktów" do podpisania się pod diagnozą, a mnie nie za bardzo też na niej zależy. Wystarczy, że z Sjogrenem mam ubaw po pachy. No, ale temat czasem wraca, chociaż diagnostykę reumatologiczną zamknęliśmy w zeszłym roku i oby tak zostało.