Temat: Zaburzenia hormonalne 2

Witam!
Ostatnio pisałam tutaj w maju w związku z podejrzeniem insulinoopornosci. 

Od maja az do teraz jadłam w deficycie kcal mimo braku nadwagi. Około 50-80g weglowodanow, jednak moje zaburzenia odzywiania "wróciły" i zeszłam nisko z kaloriami (około 1200-700). Aktualnie mam niedowage i ostatnio strasznie zaczęłam puchnąć na zmianę na twarzy i brzuchu, czasem również pojawią się ataki paniki/niepokój. Stwierdziłam, ze moze byc to kortyzol (przez deficyt oraz zbyt niskie wegle), poniewaz podobny stan miałam, gdy chorowałam na anoreksję. Wtedy miałam wysoki kortyzol i skojarzyłam to z aktualnym stanem.
Czy mogę z dnia na dzien podniesc węgle, kalorie, by byc na utrzymaniu, jesli tak, to jaki procent węglowodanow jest bezpieczny. Aktualnie wyszło mi, ze powinnam jesc 1700kcal i 104g węgli (25%). Zdecydowanie czuje sie lepiej na wyzszych węglach, przy dobrze skomponowanych posiłkach. 
Budzę się "wypompowana", bez energii, z brzuchem jak balon. Zdaje sobie sprawę z zaburzen odzywiania, moje zycie kreci sie wokol nich od 10 lat, jednak będę wdzieczna za kazda rade. Niestety nie mam aktualnych badan, we wczesniejszych tarczyca w normie, io, wysoki cholesterol, podwyzszone proby watrobowe, brak owulacji (PCOS). 

Przede wszystkim musisz zrozumieć jak działa ludzki organizm. Generalnie czerpiemy energię z węglowodanów. Można też iść w keto i czerpać energię w tłuszczu, ale trzeba wejść w stan ketozy czyli węgle na bardzo niskim poziomie (nie pamiętam ile ale coś kojarzę mniej niż 30g albo coś koło tego). Natomiast jeśli obcinasz węgle mocno, ale nie na tyle mocno żeby wejść w stan ketozy to po prostu brakuje Ci energii bo jej nie dostarczasz ani z węgli ani z ketozy. Musisz się zdecydować - albo obcinasz węgle jeszcze mocniej i bawisz się w keto, albo musisz je podwyższyć. Ogólnie wedle zaleceń nie powinno się spaść poniżej 130g węgli na dobę.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Przede wszystkim musisz zrozumieć jak działa ludzki organizm. Generalnie czerpiemy energię z węglowodanów. Można też iść w keto i czerpać energię w tłuszczu, ale trzeba wejść w stan ketozy czyli węgle na bardzo niskim poziomie (nie pamiętam ile ale coś kojarzę mniej niż 30g albo coś koło tego). Natomiast jeśli obcinasz węgle mocno, ale nie na tyle mocno żeby wejść w stan ketozy to po prostu brakuje Ci energii bo jej nie dostarczasz ani z węgli ani z ketozy. Musisz się zdecydować - albo obcinasz węgle jeszcze mocniej i bawisz się w keto, albo musisz je podwyższyć. Ogólnie wedle zaleceń nie powinno się spaść poniżej 130g węgli na dobę.

Rozumiem, dziękuję za odpowiedź 

Co chcesz osiagnac?

Utrzymanie niedowagi??? Przy tylu negatywnych objawach? Rozwalasz swoj organizm (opuchlizna) i psychie (psychiczne jazdy, lęki). 

Na moje to za daleko zaszlo abys sama z tego wyszla i sama sobie ulozyla jakas sensowna diete. To nie tylko kwestia wegli, ale tez jakosc tluszczy. W ogole jakosc jedzenia. Jogurcik 0,01% to ani zrodlo bialka ani tluszczu. 


nuta napisał(a):

Co chcesz osiagnac?

Utrzymanie niedowagi??? Przy tylu negatywnych objawach? Rozwalasz swoj organizm (opuchlizna) i psychie (psychiczne jazdy, lęki). 

Na moje to za daleko zaszlo abys sama z tego wyszla i sama sobie ulozyla jakas sensowna diete. To nie tylko kwestia wegli, ale tez jakosc tluszczy. W ogole jakosc jedzenia. Jogurcik 0,01% to ani zrodlo bialka ani tluszczu. 

Zamierzam jesc 1800-2000kcal, 100-150g wegli, 120g białka, 70g tłuszczy. Nie jem jogurtow 0%. Po prostu przestraszyłam sie tej insulinoopornosci i poleciałam za daleko. Jem na codzien duzo oliwy, awokado, orzechow. Sprobuje sama sie ogarnac, bo nie mam juz innego wyjscia. 

Nie ma co się bać węgli przy IO. Też mam IO. Musisz po prostu wybierać lepsze alternatywy. Zamiast węgli prostych - złożone. Zamiast chleba pszennego, żytni na zakwasie. Co do zasady możesz przyjąć, że wszystko co ma dopisek pełnoziarniste lub razowe, będzie lepsze dla Ciebie niż zwykłe (chleb, makarony, ryż). Owoce lepsze są kwaśne (porzeczki, jagody itp) niż słodkie (banany - a w szczególności unikać ciemnych przejrzałych bo mają więcej cukru. Winogron też ograniczyć). Do picia woda. Warzywa są lepsze niż owoce. W miarę możliwości zachowywać dłuższe przerwy między posiłkami i nie podjadać między nimi - wszystko co ma kalorie się liczy jako podjadanie, czyli jak wypijesz kawę z mlekiem czy cukrem między śniadaniem i obiadem to tak jakbyś zjadła posiłek bo i tak insulina pójdzie w górę i będzie długo krążyć we krwi a tego chcemy uniknąć - bezsensownych wyrzutów insuliny. Jak masz pić tą kawę albo zjeść jakieś ciastko to albo od razu po/do posiłku albo bezpośrednio przed/w trakcie/lub po kolejnym, żeby te wyrzuty były tak jakby za jednym zamachem. Ja mam dużo lepsze wyniki cukru/insuliny jak jem 3 razy dziennie większe posiłki niż 5 małych (zapewne ze względu na ilość wyrzutów insuliny właśnie). Przy IO insulina jest za każdym razem wyrzucana długo i długo się utrzymuje, więc im mniej razy na dobę tym lepiej. Także wszelakie chęci na przekąski kumuluj z posiłkami. Zawsze to mniejsze zło. Jak jesz też coś co ma dużo cukru, to warto połączyć z tłuszczem i białkiem, wtedy ładunek glikemiczny całości będzie mniejszy.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Nie ma co się bać węgli przy IO. Też mam IO. Musisz po prostu wybierać lepsze alternatywy. Zamiast węgli prostych - złożone. Zamiast chleba pszennego, żytni na zakwasie. Co do zasady możesz przyjąć, że wszystko co ma dopisek pełnoziarniste lub razowe, będzie lepsze dla Ciebie niż zwykłe (chleb, makarony, ryż). Owoce lepsze są kwaśne (porzeczki, jagody itp) niż słodkie (banany - a w szczególności unikać ciemnych przejrzałych bo mają więcej cukru. Winogron też ograniczyć). Do picia woda. Warzywa są lepsze niż owoce. W miarę możliwości zachowywać dłuższe przerwy między posiłkami i nie podjadać między nimi - wszystko co ma kalorie się liczy jako podjadanie, czyli jak wypijesz kawę z mlekiem czy cukrem między śniadaniem i obiadem to tak jakbyś zjadła posiłek bo i tak insulina pójdzie w górę i będzie długo krążyć we krwi a tego chcemy uniknąć - bezsensownych wyrzutów insuliny. Jak masz pić tą kawę albo zjeść jakieś ciastko to albo od razu po/do posiłku albo bezpośrednio przed/w trakcie/lub po kolejnym, żeby te wyrzuty były tak jakby za jednym zamachem. Ja mam dużo lepsze wyniki cukru/insuliny jak jem 3 razy dziennie większe posiłki niż 5 małych (zapewne ze względu na ilość wyrzutów insuliny właśnie). Przy IO insulina jest za każdym razem wyrzucana długo i długo się utrzymuje, więc im mniej razy na dobę tym lepiej. Także wszelakie chęci na przekąski kumuluj z posiłkami. Zawsze to mniejsze zło. Jak jesz też coś co ma dużo cukru, to warto połączyć z tłuszczem i białkiem, wtedy ładunek glikemiczny całości będzie mniejszy.

Dziękuję

Karolka_83 napisał(a):

Nie ma co się bać węgli przy IO. Też mam IO. Musisz po prostu wybierać lepsze alternatywy. Zamiast węgli prostych - złożone. Zamiast chleba pszennego, żytni na zakwasie. Co do zasady możesz przyjąć, że wszystko co ma dopisek pełnoziarniste lub razowe, będzie lepsze dla Ciebie niż zwykłe (chleb, makarony, ryż). Owoce lepsze są kwaśne (porzeczki, jagody itp) niż słodkie (banany - a w szczególności unikać ciemnych przejrzałych bo mają więcej cukru. Winogron też ograniczyć). Do picia woda. Warzywa są lepsze niż owoce. W miarę możliwości zachowywać dłuższe przerwy między posiłkami i nie podjadać między nimi - wszystko co ma kalorie się liczy jako podjadanie, czyli jak wypijesz kawę z mlekiem czy cukrem między śniadaniem i obiadem to tak jakbyś zjadła posiłek bo i tak insulina pójdzie w górę i będzie długo krążyć we krwi a tego chcemy uniknąć - bezsensownych wyrzutów insuliny. Jak masz pić tą kawę albo zjeść jakieś ciastko to albo od razu po/do posiłku albo bezpośrednio przed/w trakcie/lub po kolejnym, żeby te wyrzuty były tak jakby za jednym zamachem. Ja mam dużo lepsze wyniki cukru/insuliny jak jem 3 razy dziennie większe posiłki niż 5 małych (zapewne ze względu na ilość wyrzutów insuliny właśnie). Przy IO insulina jest za każdym razem wyrzucana długo i długo się utrzymuje, więc im mniej razy na dobę tym lepiej. Także wszelakie chęci na przekąski kumuluj z posiłkami. Zawsze to mniejsze zło. Jak jesz też coś co ma dużo cukru, to warto połączyć z tłuszczem i białkiem, wtedy ładunek glikemiczny całości będzie mniejszy.

Moge podpisac. I ogolnie: nasz organizm potrzebuje wegli, bialka i tluszy najlepiej w kazdym posilku. Mniej wiecej rownomiernie rozlozonych posilkow, 3-5 dziennie. Tak, zeby cukier ani nie spadal za bardzo ani nie skakal w gore. Inaczej sie stresuje. A jak sie stresuje, to sie hormony rozreguluja, spowalnia metabolizm itd. 


8-10 godzin "postu" wieczorem i noca jest wystarczajace. Sniadanie do 2 godzin po wstaniu wskazane, bo wlasnie wtedy organizm zaczyna wydzielac hormony, ktore go "nakrecaja" i nakrecaja metabolizm. Wtedy wie, ze zaczyna sie dzien, trzeba nabrac energi, zaczac dzialac, zaczac spalac, nikt go nie bedzie glodzil do 12 (bo akurat jest moda na intermittent fasting i 16 godzin postu), wiec moze normalnie spalac, a nie na wszelki wypadek zmniejszac spalanie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ten posilek bedzie. 

"Zamierzam jesc 1800-2000kcal, 100-150g wegli, 120g białka, 70g tłuszczy".
To nie jest dobry pomysł abstarahując już od faktu, że powinnaś jednak zacząć od lekarza. Objawy, które opisujesz, wskazują że czas na radosne eksperymenty minął.
Skoro lepiej czujesz sie na wyższych węglach, nie powinnaś zwiększać tłuszczu tylko węgiel właśnie a tłuszcz bezlitośnie ciąć. Kiedy organizm ma pod dostatkiem jednego i drugiego, spala tłuszcz a węgiel sobie krąży dając insulinooporność... tak w skrócie. Oczywiście przy odpowiednim zabazpieczeniu kalorii, czyli nie w twoim przypadku. Ta moda na zwiększanie tłuszczu dla "dobra" kobiecych hormonów musiała zostać podrzucona przez jakiegoś upiornego ginekologa, który miał za mało klientek... ;) Ale to nie wydumana insulinooporność jest twoim głównym problemem a już absolutnie nie teraz.

Teraz sytuacja dojrzała do dobrego internisty oraz psychiatry a następnie dietetyka. Sama zrobisz sobie jeszcze większą krzywdę a dużego pola manewru już nie masz. Nie wszystkie zniszczenia w każdym przypadku da sie naprawić.

Haga. napisał(a):

"Zamierzam jesc 1800-2000kcal, 100-150g wegli, 120g białka, 70g tłuszczy".To nie jest dobry pomysł abstarahując już od faktu, że powinnaś jednak zacząć od lekarza. Objawy, które opisujesz, wskazują że czas na radosne eksperymenty minął.Skoro lepiej czujesz sie na wyższych węglach, nie powinnaś zwiększać tłuszczu tylko węgiel właśnie a tłuszcz bezlitośnie ciąć. Kiedy organizm ma pod dostatkiem jednego i drugiego, spala tłuszcz a węgiel sobie krąży dając insulinooporność... tak w skrócie. Oczywiście przy odpowiednim zabazpieczeniu kalorii, czyli nie w twoim przypadku. Ta moda na zwiększanie tłuszczu dla "dobra" kobiecych hormonów musiała zostać podrzucona przez jakiegoś upiornego ginekologa, który miał za mało klientek... ;) Ale to nie wydumana insulinooporność jest twoim głównym problemem a już absolutnie nie teraz.Teraz sytuacja dojrzała do dobrego internisty oraz psychiatry a następnie dietetyka. Sama zrobisz sobie jeszcze większą krzywdę a dużego pola manewru już nie masz. Nie wszystkie zniszczenia w każdym przypadku da sie naprawić.

Tluszcz jest ok ale 1g na kg masy ciała styknie. Chodzi o to żeby nie wywalać go calkiem z diety bo jednak jako najbardziej kaloryczny idzie zazwyczaj pierwszy w odstawkę.  Trzeba to dobrze zbilansować i będzie git 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.