Temat: Jestem beznadziejna :((((

Mam ochotę sie strasznie wyżalić. Jestem beznadziejna.. Nikt mnie nie lubi, nie mam chłopaka. Jestem w drugiej klasie liceum i są sae 18nastki.
Nie byłam na żadnej. U mnie w klasie robiło już 6 osób. Zapraszali WSZYSTKICH z klasy oprócz mnie i takich dwóch chłopaków którzy są odludkami całkowitymi. Strasznie mi przykro.. Koleżanka z którą się przyjaźniłam w gimnazjum też mnie nie zaprosiła a chodzi ze mną do klasy.  Pewnie powiecie, żebym zagadywała do nich, ale ja to własnie robię!!! Naprawdę.. nawet wydaje mi się, że wiecej zagaduje niz przyjaciółka moja z klasy którą zawsze zapraszają. Jestem załamana. Też chce robić 18nastkę, ale nie zaproszę klasy bo nikt mnie nie zapraszał. 
NIe mam chłopaka, nikt się przy mnie nie kręci :( Jestem beznadziejna po prostu. 
Nie uważam żebym była brzydka. Uczę się dobrze, jestem miła dla wszystkich i pomocna. 
Moje koleżanki z klasy całe weekendy imprezują albo spotykają sie z chlopakami i swoimi paczkami na bilard. W klasie nawet zapraszają innych na to a mnie mają zawsze gdzieś. Nigdy nie zapraszają. 
Pomóżcie co mam robić:(

u mnie w technikum jak jeszcze chodzilam mialam taka klase ze pozal sie boze w glowie tylko picie ogniska imprezy fajki ktora z ktorym i tak naokraglo ja mialam bardziej "dorosly tryb zycia" i mnie ich rozmowy smieszyly czulam sie jak bym z dziecmi z przedszkola chodzila do klasy takie przyziemne problemy az smiac mi sie chcialo ale nie probowalam wcisnac sie na sile mialam 2 przyjaciolki (nie ze szkoly)i one mi w zupelosci wystraczaly) a tamte z klasy napewno by obgadaly wiec mialam ich w nosie
Może jesteś nadgorliwa. Właśnie "zagadywanie" to nie jest sposób, ja zdobyłam popularność miejąc wszystkich w dupie.

Mam to samo, mam 17 lat, powinnam chodzić na imprezy, mieć chłopaka. Na imprezy nie chodzę, chłopaka nigdy nie miałam :( Jest mi przykro. W gimnazjum wiadomo jak jest, trochę przeszłam, myślałam, że po takim kopie w tyłek los się do mnie uśmiechnie. Poszłam do ogólniaka pozytywnie nastawiona i ok, pierwszy miesiąc ok, ale potem zaczęto mnie olewać. Dziewczyna, z którą siedziałam olała mnie kompletnie, przesiadała się, byleby ze mną nie siedzieć i robi tak do dziś :( Jest mi bardzo przykro z tego powodu, bo wcześniej było ok, ale ona podczepiła się do grupki dziewczyn, takie bardzo pewne siebie i mnie ma gdzieś i sie wrednie na mnie gapi. Kilka osób mnie zawiodło. Ciągle dostaję od życia kopy, nie tylko w tym sensie. Denerwuje mnie to, że jestem mało pewna siebie, nawet śmiała ale tylko przy bliskich osobach, bardzo wrażliwa, nie jestem zdolna, uważam się za zero. Teraz jestem negatywnie nastawiona, wiem, że w moim życiu będzie coraz gorzej, po co się łudzić. Jest mi wszystko jedno, nie wiem, co chcę robić w życiu, kompletnie, nie mam ochoty już na nic.

Poza tym zdrowotnie fizycznie nie mam siły na nic, ciągle przysypiam, choć chcę coś zrobić, nauczyć się do szkoły to nie mam siły, energii, zero. :(

może jesteś za bardzo nachalna?

dla mnie straszni są ludzie, którzy za wszelką cenę
chcą się wkupić w czyjeś łaski. od razu rodzi się podejrzenie, że to jakiś desperat.

Chcą się wkupić w czyjeś łaski nie bez powodu, gdyby ludzie takie osoby doceniały, zapraszały na wspólne wypady to byłoby inaczej ;/ Nie ma w ogóle empatii...

Ja akurat wrzuciłam nieco na luz, staram się być miła, sympatyczna, nikt tego nie docenia ;/ W ogóle mam od dłuższego czasu doła, dla mnie życie ogólnie nie ma sensu, nic mi się nie udało i nie uda, nie chcę się użalać nad sobą, bo ja wszystko skrywam w sobie, ale teraz właśnie wyżaliłam się tu na forum, możecie mi jeszcze dowalić, proszę bardzo, nie wy pierwsi i nie ostatni :(

G.R.u., mając wszystkich w dupie nie zawsze zdobędzie się popularność, miałam w klasie dziewczynę, która miała wszystkich w dupie... i ją też mieli wszyscy w dupie :p Chociaż fakt, była miła itd. Może po prostu chodzi o to, żeby mieć na wszystkich wyje***e tak bardziej na pokaz (nie mogę znaleźć słowa, mam nadzieję, że zrozumiecie, o co mi chodzi :p). W sensie nie być nawet miłym, przeciwnie. Zauważyłam, że wszyscy lubią takie osoby.

Ja zawsze jestem miła (nie potrafię inaczej... a czasem bym chciała) i mam znajomych, właściwie całkiem sporo i to nie takich, których poznałam na imprezach (z imprez nie mam ŻADNYCH znajomych :p ).Wśród nich fajne, wartościowe osoby, z którymi mam sporo wspólnego. A jednak kilka osób w najbliższym (w sensie często je spotykam) otoczeniu jest w stanie sprawić, że zapominam o tych fajnych ludziach, zaczynam żałować, że jestem za miła (nawet jeżeli tylko dla tych określonych osób) i ogólnie mam wrażenie, że coś jest ze mną nie tak. Ale to nie jest prawda (zresztą wszyscy o tym mówicie :) )

Zastanawiam się tylko, dlaczego ludzie lubią osoby, które są wredne (to może mocne słowo, ale nie da się tego inaczej nazwać)? Dwulicowe? Wszystkich naokoło obgadują? Kurcze, nigdy tego nie zrozumiem. Przecież wiadomo, że jeżeli ktoś nadaje na wszystkich naokoło, to nie oszczędza nikogo, łącznie ze swoimi wiernymi słuchaczami ;p A dodam, że nie jestem już w podstawówce, dorośli (już właściwie :p ) ludzie się tak zachowują :/

Nie chcę się z tym obnosić, ale mnie w klasie lubią. Wiadomo, że nie wszyscy, każdy ma wrogów, ale ogólnie jestem lubiana. Dlaczego? Bo jestem zabawna i roześmiana, poza tym wszystko obrócę w żart i potrafię pocieszać moim właśnym śmiechem:P 

btw mam na wszystko wyje**ne;D każdy mnie za to podziwia, być może też za to lubią;-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.