Temat: Leki dopochwowe a alkohol

Hej, ostatnio złapałam infekcję bakteryjną. Lekarz przepisał mi Gynalgin dopochwowo, dwa razy na dobę. Powiedział tylko, że przez czas stosowania tego leku nie mogę współżyć. Przeczytałam ulotkę i znalazłam informację, że nie należy pić alkoholu podczas kuracji. Kiedyś stosowałam podobne środki i normalnie pozwalałam sobie na wino czy piwko wieczorem. Nic się nie działo. Nie mogę sobie przypomnieć czy kiedykolwiek stosowałam już Gynalgin. W sobotę idę na imprezę i nie chcę być jedyną niepijacą... Nie mam zamiaru doprowadzić się do upojenia, ale zamierzałam wypić drinka czy dwa.

Dodam, że kupiłam też Lacibios Femina, którym mam zamiar się wspomagać podczas leczenia. Czytałam gdzieś, że nie zgłaszano do tej pory interakcji Gynalginu z alkoholem.

Macie jakieś doświadczenia z tym lekiem? Z góry dziękuję za pomoc. 

Martyna12111 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Wiedzialam że zostaniesz okrzyknięta forumowa alkoholiczką. Co do leku się nie wypowiem bo na tym się nie znam a chyba na wszystkich pisze żeby nie łączyć z alkoholem.

Bo niektórzy myślą, że alkoholicy to tylko ci co leżą na ławce i czatują pod żabką z rana, a to tak nie jest. Bardzo dużo ludzi ma problem, ale wmawia sobie, że jest inaczej, nawet nie zauważają często, że nie potrafią zrezygnować z alkoholu i te % ciągle muszą być obecne w życiu. No ja jak brałam leki to nawet nie pomyślałam o piciu, zresztą ja często w pubie czy gdzieś wolę wziąć coś bezalkoholowego i na szczęście mam normalnych znajomych, którzy nie zwracają na to uwagi ;)

Poruszyłaś ważny temat :) Jak jestem kierowcą, to nie wezmę do ust nawet piwa "zero". W zeszłym weekend byłam na wyjeździe i prowadziłam auto. Nie miałam problemu z tym, żeby nie napić się niczego. Nawet mnie nie ciągnęło, kiedy inni pili. Jednak na imprezie to co innego. Po prostu wiem, że na trzeźwo będę podpierała ściany. Alkoholizm to poważny problem. Ja alkohol piję chyba tylko dla smaku. W weekendy czy po pracy lubię się napić ulubionego wina, bo wiem, że mogę. Nie topie smutków czy frustracji. Natomiast tak jak napisałaś, większości z nas alkoholik kojarzy się z menelem pod sklepem. To bardzo błędne myślenie. Pamiętam, że miałam kiedyś bardzo stresującą pracę, która doprowadzała mnie do płaczu (oczywiście wiem, że to mnie nie usprawiedliwia). Co z tego, że byłam pięknie ubrana i umalowana, jak pędziłam do monopolowego po tzw. bąbelki, aby wynagrodzić swoje cierpienia i stresy. Także to prawda, że alkoholika nie pozna się na ulicy. 

To jest Twoje zdrowie i nikt nie powinien nawet sugerować, żebyś zlekceważyła zalecenia ulotki. Co zrobisz, to już inna sprawa.

Martyna12111 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Wiedzialam że zostaniesz okrzyknięta forumowa alkoholiczką. Co do leku się nie wypowiem bo na tym się nie znam a chyba na wszystkich pisze żeby nie łączyć z alkoholem.

Bo niektórzy myślą, że alkoholicy to tylko ci co leżą na ławce i czatują pod żabką z rana, a to tak nie jest. Bardzo dużo ludzi ma problem, ale wmawia sobie, że jest inaczej, nawet nie zauważają często, że nie potrafią zrezygnować z alkoholu i te % ciągle muszą być obecne w życiu. No ja jak brałam leki to nawet nie pomyślałam o piciu, zresztą ja często w pubie czy gdzieś wolę wziąć coś bezalkoholowego i na szczęście mam normalnych znajomych, którzy nie zwracają na to uwagi ;)

Ja osobiście nie widzę problemu, kto chce ten pije a kto nie chce to nie.

Pasek wagi

Cukierkowaaa18 napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Wiedzialam że zostaniesz okrzyknięta forumowa alkoholiczką. Co do leku się nie wypowiem bo na tym się nie znam a chyba na wszystkich pisze żeby nie łączyć z alkoholem.

Bo niektórzy myślą, że alkoholicy to tylko ci co leżą na ławce i czatują pod żabką z rana, a to tak nie jest. Bardzo dużo ludzi ma problem, ale wmawia sobie, że jest inaczej, nawet nie zauważają często, że nie potrafią zrezygnować z alkoholu i te % ciągle muszą być obecne w życiu. No ja jak brałam leki to nawet nie pomyślałam o piciu, zresztą ja często w pubie czy gdzieś wolę wziąć coś bezalkoholowego i na szczęście mam normalnych znajomych, którzy nie zwracają na to uwagi ;)

Poruszyłaś ważny temat :) Jak jestem kierowcą, to nie wezmę do ust nawet piwa "zero". W zeszłym weekend byłam na wyjeździe i prowadziłam auto. Nie miałam problemu z tym, żeby nie napić się niczego. Nawet mnie nie ciągnęło, kiedy inni pili. Jednak na imprezie to co innego. Po prostu wiem, że na trzeźwo będę podpierała ściany. Alkoholizm to poważny problem. Ja alkohol piję chyba tylko dla smaku. W weekendy czy po pracy lubię się napić ulubionego wina, bo wiem, że mogę. Nie topie smutków czy frustracji. Natomiast tak jak napisałaś, większości z nas alkoholik kojarzy się z menelem pod sklepem. To bardzo błędne myślenie. Pamiętam, że miałam kiedyś bardzo stresującą pracę, która doprowadzała mnie do płaczu (oczywiście wiem, że to mnie nie usprawiedliwia). Co z tego, że byłam pięknie ubrana i umalowana, jak pędziłam do monopolowego po tzw. bąbelki, aby wynagrodzić swoje cierpienia i stresy. Także to prawda, że alkoholika nie pozna się na ulicy. 

Dlaczego pokutuje przekonanie, że piwo ma procenty, nawet jeśli jest bezalkoholowe? Piwo zero, nawet jeśli ma dopuszczalne 0,5% nadal jest zero, bo to mniej alkoholu niż jest w kefirze. 

Jesli pocieszałaś się bąbelkami, to powinnaś rozważyć abstynencję także po zakończeniu kuracji.

Jeśli na ulotce jest napisane żeby nie łączyć z alkoholem to nie widzę powodu do rozmyślań. Nie każdy syrop jest na kaszel tak jak nie każde globułki dopochwowe będą wchodzić w interakcje z alkoholem.



Pasek wagi

przypomnialo mi się jak kiedyś brałam jakieś globulki dopochwowe i po powrocie z imprezy zamiast zaaplikować zgodnie z przeznaczeniem połknęłam z rozpędu ta globulkę 😆

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.