- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 kwietnia 2022, 20:34
Nigdy nie mielismy jakichs wielkich problemow, ale juz dawno temu zauwazylam, ze moj partner czasami idzie na latwizne i decyduje sie mi o czyms nie mowic.
Jestesmy razem od 5 lat - mieszkamy razem od 4 i zareczylismy sie rok temu.
Niestety zawsze bylam podejzliwa, bo odkad pamietam, mam problemy z zaufaniem w zwiazku. Jest to chyba spowodowane tym, ze moi rodzice zdradzali sie nawzajem przez dlugie lata i bylo to dla nich 'normalne'. Ja za to panicznie sie tego boje i za wszelka cene chce uniknac takiego zycia i czesto bywam zazdrosna o jego normalne kolezanki w pracy czy jakies tam dlugoletnie znajomosci, na ktore on i tak nie poswieca czasu prawie wcale.
Po jakims roku naszego zwiazku, zauwazylam, ze partner od czasu do czasu usuwal wiadomosci, ktore wymienial z kolezanka z pracy. Ze swojej podejrzliwosci czasami zerkalam w jego telefon - nigdy go przede mna nie chowal ani nie mial hasel ktorych bym nie znala. Byly to niewinne wiadomosci, typu 'Moglabys mi zgadnac sniadanie z McDonalds jak bedziesz miala po drodze do pracy?' albo 'Idziesz do supermarketu po cos na lunch? Moze przejdziemy sie razem'. W ani jednej wiadomosci (a troche ich bylo) nie widziam zadnych dwuznacznosci itp z jego strony. Raz sie troche wkurzylam jak mowila mu o swoim okresie, albo ze zalozyla do pracy seksowna sukienke, bo jeden facet w pociagu jej sie podoba i chciala na niego zwrocic swoja uwage (brzmialo to troche jakby chciala mojemu partnerowi dac znac, ze w tym dniu jest dobrze ubrana/zeby moze zwrocil na nia uwage), ale on zazwyczaj ignorowal takie teksty i zmienial temat lub w ogole nie pisal.
Wiem, ze kilka razy razem jedli lunch w parku, ale to by bylo na tyle. Nigdy sie nie spotykali po pracy chyba ze byl to jakis sporadyczny drink z innymi pracownikami gdy jeden z nich odchodzil z firmy itp.
Mimo tego strasznie urazil mnie fakt, ze dla niego po prostu bylo latwiej niektore sprawy przemilczec. Mowil, ze nie chcial zebym byla zazdrosna bo nie ma o co i ze wiedzial, ze moglabym sobie cos pomyslec.
Oprocz tego bylo kilka innych sytuacji (nawet niedawno) gdzie pojawily sie male klamstewka. Maloistotne sprawy, ale on wiedzial, ze mogloby mi sie to nie spodobac (i konsekwencja mogloby byc co najwyzej moje marudzenie przez kilka minut i po problemie) i wolal to przemilczec. Ja jakos podswiadomie wiedzialam, ze on cos kreci wiec naciskalam a on zaczal sie dziwnie usmiechac lub po prostu mowil, ze no tak, tak bylo.
On chyba nie postrzega tego jako brak szacunku, ale dla mnie to wlasnie tak wyglada i bardzo mnie to boli. Skoro mnie kocha i mu na mnie zalezy to powinien byc ze mna szczery, mimo tego, ze moze latwiej byloby sklamac 'bo to przeciez maloistotne'.
Od dawna mnie to meczy i zauwazylam, ze mam w sobie duzo zalu do niego. Od jakiegos czasu jestem dla niego niemila w pewnych sytuacjach, czepiam sie czasami o glupoty - jesli np cos zle ugotuje (on notorycznie nie czyta przepisow i pozniej wychodza jakies dziwne dania), albo jak cos drobnego przypadkiem zepsuje itp. Czasami w sklepie czy przy codziennych czynnosciach sie sprzeczamy - glownie zaczynam sie ode mnie. Do tego nie mam do niego cierpliwosci. Szybko sie denerwuje i nie chce mi sie pewnych rzeczy tlumaczyc.
Do tego bardzo malo bliskosci. On czesto ma ochote na seks, ale niestety ja nie raz go odtracam. Mimo tego, ze czesto mam ochote na seks to czesto cos mnie hamuje i nie czuje sie wystarczajaco swobodnie. Kiedys nie mialam problemu z ochota na seks, ale wlasnie po tych sytuacjach jakos stracilam zainteresowanie.
Duzo ostatnio o tym mysle i wszystko wskazuje na to, ze wlasnie te jego male klamstawa i przemilczenie spraw, ktore moglyby i sie nie spodobac sa powodem dla ktorego tak sie zachowuje. Naczytalam sie troche na ten temat i coraz bardziej wierze w to ze mam do niego ogromny zal, mimo tego, ze na poczatku tak tego nie postrzegalam. Nie wiem jak sobie poradzic z tym zalem i uraza. On jest dla mnie bardzo dobry, wiem, ze mnie kocha i dba o mnie, co czesto mi pokazuje. Na co dzien bardzo dobrze sie dogadujemy, zgadzamy sie w wielu kwestiach i wspolnie podejmujemy decyzje takie jak remont domu, wybor roznych dodatkow, gdzie jedziemy na wakacje, co robimy w weekendy itp. Bardzo rzadko zdarza sie, ze nie zgadzamy sie w tych kwestiach. Wszyscy dookola mowia, ze jestesmy super zgrana para i jak jestem z kimkolwiek ze znajomych sam na sam to mowia mi, ze widac ze on mnie bardzo kocha itp. Jednak przez te klamstwa ja czuje sie nieszanowana w tym zwiazku i ciezko mi to przemilczec a co dopiero puscic w niepamiec i isc na przod.
Nie wiem jak to uczucie przezwyciezyc i jak zaczac wierzyc, ze on po powaznej rozmowie na ten temat zacznie byc ze mna szczery. W koncu juz kiedys rozmawialismy na ten temat. Od pewnego czasu zauwazam, ze sa rzeczy, o ktorych mi mowi a ktore moze w przeszlosci wolalby przemilczec 'bo tak wygodniej'. Jednak ciagle obawiam sie, ze on tego nie zmieni.
Czy ktoras z was byla w podobnej sytuacji? Jak sobie poradzic poczuciem urazy i zalu? :(
19 kwietnia 2022, 20:46
Po pierwsze. Wiesz dlaczego on przemilczą lub kasuje? Pewnie dlatego, że robiłaś mu jakieś jazdy, wypytywalas i się martwi, że znów jazda z zazdrosci będzie. Taka zazdrość jak Twoja jest chora, jakbyś nie chciała by nawet rozmawiał z inną kobieta w nawet w pracy. To jest Twój problem i Ty powinnaś to przerobić a nie obciążać kogoś swoimi wymysłami na temat tego co on może zrobić. Kasować nie powinien ale cóż... Może wybrał "mniejsze zło" usuwał te wiadomości od początku czy dopiero jak mu grzebałaś w telefonie (co jest w cholere słabe)
Po drugie po opisie całokształtu ja się dziwię, że on wogole jeszcze chce z Tobą być
19 kwietnia 2022, 20:57
19 kwietnia 2022, 21:03
Myślę, że też bym w takiej sytuacji zaczęła się od partnera powoli dystansować i wolała przemilczeć pewne rzeczy. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał do mnie jakiś ukryty żal i pretensje o to, że napisałam koledze z pracy żeby mi coś kupił jak będzie miał po drodze, albo oczekiwał, że na lunch w pracy mogę wyjść wyłącznie sama (albo z osobą tej samej płci, bo zakładam że jakby wyszedł z kolegą to byś nie miała nic przeciwko). Tylko wtedy nie wiem co ma zrobić ktoś kto ma w pracy większość osób przeciwnej płci, albo zwyczajnie się np. z kolegami nie dogaduje (czy z racji różnicy wieku, stanowiska, czy po prostu się z nimi nie lubi) - siedzieć sam?
19 kwietnia 2022, 21:05
mysle ze warto bys poszukala pomocy terapeuty, bo chyba te przezycia z dziecinstwa tak wpily sie w twoja psychike ze czy ten partner czy kolejny moze byc to samo. Chyba to jedyne wyjscie.
Kiedys zdecydowalam sie na terapie i kontynuowalam ja przez jakies pol roku. Po tym czasie przeprowadzalam sie do innego miasta i musialam przerwac. Mimo tego widzialam postepy i nauczylam sie (przynajmniej czesciowo) rozmawiac z partnerem o moich lekach i o tym co mnie gryzie.
Moj partner nie jest niestety jednym z tych rozmownych typow wiec oprocz tego, ze musze sama siebie zmuszac do rozmow to czesto musze go tez ciagnac za jezyk zeby powiedzial co jemu nie pasuje lub lezy na sercu.
19 kwietnia 2022, 21:11
Myślę, że też bym w takiej sytuacji zaczęła się od partnera powoli dystansować i wolała przemilczeć pewne rzeczy. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał do mnie jakiś ukryty żal i pretensje o to, że napisałam koledze z pracy żeby mi coś kupił jak będzie miał po drodze, albo oczekiwał, że na lunch w pracy mogę wyjść wyłącznie sama (albo z osobą tej samej płci, bo zakładam że jakby wyszedł z kolegą to byś nie miała nic przeciwko). Tylko wtedy nie wiem co ma zrobić ktoś kto ma w pracy większość osób przeciwnej płci, albo zwyczajnie się np. z kolegami nie dogaduje (czy z racji różnicy wieku, stanowiska, czy po prostu się z nimi nie lubi) - siedzieć sam?
Ok, moze zle sie wyrazilam. Nie mam pretensji o to ze mial kolezanke w pracy lub ze wyszedl z nia na lunch. Moze cos bym sobie pomyslala, bo jestem przewrazliwiona i na poczatku naszego zwiazku bylo takie cos dla mnie nowoscia (moj poprzedni parnter w ogole nie mial znajomych), ale cieszylabym sie gdyby mi o tym powiedzial i daloby mi to do zrozumienia, ze nie ukrywa nic przede mna. Co mnie zranilo to to, ze kasowal wiadomosci. To zaczelo mi mowic ze moze on cos ukrywa. Gdyby ich nie usuwal to nie mialabym powodow zeby cos sobie pomyslec no bo przeciez tak jak napisalam - w tych wiadomosciach nie bylo nic co mogloby mnie zaniepokoic - oprocz kilku tekstow z jej strony, ktore nie do konca byly jakies dwuznaczne wiec moze wcale nie oznaczaly nic z jej strony.
Rozchodzi mi sie glownie o drobne klamstwa z jego strony. I tak jak napisalam - usuwanie wiadomosci i nie mowienie mi o tej kolezace z pracy nie bylo jedyna rzecza o ktorej wolal sklamac bo tak wygodnej. Bylo kilka innych drobnych klamstw ktore mnie tylko uswiadczyly w tym, ze poprzednia sytuacja go nic nie nauczyla mimo tego, ze prosilam go zeby byl ze mna szczery bo klamiac w glupich, malych sytuacjach tylko pogarsza sprawe.
19 kwietnia 2022, 21:23
mysle ze warto bys poszukala pomocy terapeuty, bo chyba te przezycia z dziecinstwa tak wpily sie w twoja psychike ze czy ten partner czy kolejny moze byc to samo. Chyba to jedyne wyjscie.Kiedys zdecydowalam sie na terapie i kontynuowalam ja przez jakies pol roku. Po tym czasie przeprowadzalam sie do innego miasta i musialam przerwac. Mimo tego widzialam postepy i nauczylam sie (przynajmniej czesciowo) rozmawiac z partnerem o moich lekach i o tym co mnie gryzie.
Moj partner nie jest niestety jednym z tych rozmownych typow wiec oprocz tego, ze musze sama siebie zmuszac do rozmow to czesto musze go tez ciagnac za jezyk zeby powiedzial co jemu nie pasuje lub lezy na sercu.
czyli najpierw zastanow sie dobrze czy chcesz o was walczyc, czy ci na nim zalezy i szukaj terapii.
19 kwietnia 2022, 21:39
Myślę, że też bym w takiej sytuacji zaczęła się od partnera powoli dystansować i wolała przemilczeć pewne rzeczy. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał do mnie jakiś ukryty żal i pretensje o to, że napisałam koledze z pracy żeby mi coś kupił jak będzie miał po drodze, albo oczekiwał, że na lunch w pracy mogę wyjść wyłącznie sama (albo z osobą tej samej płci, bo zakładam że jakby wyszedł z kolegą to byś nie miała nic przeciwko). Tylko wtedy nie wiem co ma zrobić ktoś kto ma w pracy większość osób przeciwnej płci, albo zwyczajnie się np. z kolegami nie dogaduje (czy z racji różnicy wieku, stanowiska, czy po prostu się z nimi nie lubi) - siedzieć sam?
Ok, moze zle sie wyrazilam. Nie mam pretensji o to ze mial kolezanke w pracy lub ze wyszedl z nia na lunch. Moze cos bym sobie pomyslala, bo jestem przewrazliwiona i na poczatku naszego zwiazku bylo takie cos dla mnie nowoscia (moj poprzedni parnter w ogole nie mial znajomych), ale cieszylabym sie gdyby mi o tym powiedzial i daloby mi to do zrozumienia, ze nie ukrywa nic przede mna. Co mnie zranilo to to, ze kasowal wiadomosci. To zaczelo mi mowic ze moze on cos ukrywa. Gdyby ich nie usuwal to nie mialabym powodow zeby cos sobie pomyslec no bo przeciez tak jak napisalam - w tych wiadomosciach nie bylo nic co mogloby mnie zaniepokoic - oprocz kilku tekstow z jej strony, ktore nie do konca byly jakies dwuznaczne wiec moze wcale nie oznaczaly nic z jej strony.
Rozchodzi mi sie glownie o drobne klamstwa z jego strony. I tak jak napisalam - usuwanie wiadomosci i nie mowienie mi o tej kolezace z pracy nie bylo jedyna rzecza o ktorej wolal sklamac bo tak wygodnej. Bylo kilka innych drobnych klamstw ktore mnie tylko uswiadczyly w tym, ze poprzednia sytuacja go nic nie nauczyla mimo tego, ze prosilam go zeby byl ze mna szczery bo klamiac w glupich, malych sytuacjach tylko pogarsza sprawe.
Tylko wiesz, czy on zaczął kłamać w glupich sytuacjach tak nagle i zupełnie bez powodu? Czy wcześniej się zorientował, że mu grzebiesz w telefonie, masz do niego pretensje o jakieś nawet błache sprawy i tak dalej? Wiadomo, że lepiej byłoby w takiej sytuacji to przegadać. Ale jak musiał się ileś razy tłumaczyć, chociaż nic złego nie zrobił, to ja mu się nie widzę że potem już nie ma siły wysłuchiwać pretensji. Nie mówię, że to jest dobre podejście, ale wiadomo że każdy dąży do tego żeby mieć święty spokój, a nie ciągle się tłumaczyć.
Na marginesie, ja też kasuję czasami wiadomości od swojego przyjaciela. Nie dlatego, że mam coś do ukrycia, albo pisze mi coś niestosownego. Ale jak mi pisze w tajemnicy coś o swoich problemach, to kasuję. Bo wiem, że pisał to do mnie, nie do mojego męża, brata, ani innej przyjaciółki, którzy czasami przeglądają mój telefon i nasze rozmowy (nawet nie że w ramach przeszukiwania mojego telefonu, po prostu jak im mówię "zajęta jestem, ale poszukaj sobie bo mi wysyłał linka do czegoś tam", to nie chce żeby między linkiem do you tuba i zdjęciem z działki czytali o jego problemach zdrowotnych na przykład).
19 kwietnia 2022, 21:49
wchodzenie na telefon partnera i śledzenie wiadomości uważam za chore. Udusiłabym się w takim związku. Też mam kolegów, pisze z niektórymi czasem o robocie etc. Nic to nie znaczy a zawsze można snuć jakieś domysły i teorie z tyłka. Tyle że u mnie w robocie 80% może to mężczyźni. Zaufanie to podstawa w związku a u Ciebie jest na poziomie 0.