- Dołączył: 2021-08-29
- Liczba postów: 275
28 marca 2022, 09:24
Cześć. Od lat zmagam się z problemem, który nasila się w różnych etapach mojego życia.
Dermatillomania czyli kompulsywne skubanie skóry. Według moich obserwacji jest to reakcja mojego organizmu na stres i trwa od czasów nastoletnich. Skubanie, a raczej drapanie dotyczy głównie głowy - mam 5 wielkich strupów który systematycznie wydrapuję z głowy... :( jest to dla mnie mega wstydliwe, na szczęście mam dużo włosów i tego nie widać. Nie potrafię nad tym zapanować. W pracy mimo nawału roboty potrafię siedzieć i dwie godziny je wydrapywać, dopóki nie wydrapię wszystkich(w tej pracy siedzę sama), a w pracy gdzie pracuję z innymi ludźmi czuję niepokój dopóki ich nie wydrapię, dlatego wymykam się do łazienki. Oczywiście wtedy nie trwa to aż tak długo.... Dopóki nie zaczęłam robić paznokci żelowych miałam wyżarte prawie do kości skórki wręcz do połowy palców... Teraz trochę te paznokcie też wygryzam, czasem złamię, ale jakoś te dłonie wyglądają.
Trochę o mnie:
pochodzę z domu patologicznego, nie byłam bita, ale mama dużo na nas krzyczała i cały czas się czepiała. Ojciec pił, wpadał w ciągi przez co czułam się gorsza od innych. Razem z mamą tworzyli patologiczną mieszankę(dużo by o tym pisać ale nie chce się dene
Aktualnie jestem przed 30, mam fajnego narzeczonego, dobrą pracę, trochę stresów w życiu, ale wiadomo każdy je ma. Moje stresy dotyczą głównie budowy domu na którą się zdecydowaliśmy, ale nie jesteśmy w sytuacji gdzie brakuje nam kasy czy coś. Raczej to rzeczy typu: gdzie postawić wannę, jaką podłogę wybrać itp. (nie nadaję się do tego totalnie, ale nie jest to przecież nie wiadomo jaki stres dla normalnego człowieka...). Narzeczony jest naprawdę dobry dla mnie, nie krzyczy gdy coś zrobię nie tak, praktycznie się nie kłócimy (mimo to jak coś zrobię np. przypadkiem coś mi spadnie to zaraz stres że dostanę opierdziel, nie potrafię np. w sobotę pospać do woli, bo mam wewnętrzny stres że muszę wstać i sprzątać - mama nas goniła do sprzątania zawsze). Generalnie jestem osobą spokojną, całe życie piątkowa uczennica, mam skończone studia, nie chcę się jakoś chwalić ale myślę że jestem inteligentną osobą. Mam pracę, narzeczonego, jeśli ktoś przyjrzy się z boku to naprawdę może powiedzieć że mam fajne życie, bo w sumie to tak jest, poza moimi zaburzeniami.
Dziewczyny powiedzcie co robić? Iść do psychiatry? Boję się, że da mi jakieś leki które mnie zamulą, już oczami wyobraźni widzę siebie snującą się jak cień po domu, której nic się nie chce.. Na co dzień jestem raczej spokojna, ale nie zamulona. Pracuję w dwóch miejscach, biegam, jeżdżę na rowerze, nie mam problemu w kontaktach z innymi ludźmi - zawsze uśmiechnięta, z każdym zamienię słowo. Naprawdę myślę że nikt z zewnątrz nawet by nie pomyślał że mam taki problem! Pchać się w jakieś leczenie czy odpuścić temat? Jak myślicie?
Dodam też że nie mam za bardzo czasu żeby jeździć na wizyty do psychiatry, bo mam dwie prace i ogółem dość napięty grafik w życiu ogółem. Szkoda mi też kasy, aczkolwiek mam ZHDK za oddanie ponad 5l krwi i do specjalistów w przeciągu tygodnia powinnam się na NFZ zarejestrować bez problemu. Nie wiem jak to na dłuższą metę w praktyce - próbowałam raz z okulistą i rzeczywiście udało się w przeciągu tygodnia dostać do niego, gdzie normalne terminy na za trzy lata :) Nie wiem, brać się za to ? Doradźcie coś
- Dołączył: 2007-02-06
- Miasto:
- Liczba postów: 12628
28 marca 2022, 22:16
koniecznie szukaj pomocy psychiatrycznej, terapii, widzialam takie osoby na oddzialach, to sie leczy. Powodzenia, uwolnisz sie od tego.
- Dołączył: 2021-01-29
- Miasto: Otwock
- Liczba postów: 733
29 marca 2022, 15:37
Absolutnie nie odpuszczać, jak tak potrzebujesz wyskubać te strupy, że aż musisz iść do łazienki to jest poważny problem. To tak samo jak alkoholik co musiałby pójść do łazienki żeby łyknąć.
Ja też mam takie coś z domu, że mam poczucie winy jak śpię za długo, długo też miałam takie coś, że jak coś zniszczyłam to się bałam co powie mój facet, bo w domu bym miała opierdziel za coś takiego. Jednak to mi przeszło i zrozumiałam, ze nie ma żadnego powodu żeby na kogoś krzyczeć.
Psychoterapeuta moim zdaniem.