- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 października 2021, 08:53
Hej, ja wiem, że temat może być dla niektórych dziwny ale od wczoraj strasznie mnie męczy.
Wczoraj miałam biopsję cienkoigłową, znaleziono u mnie 5 guzków więc trzeba się tym zająć.
I tak jak w lewej piersi wszystko poszło ok, praktycznie bezboleśnie (uczucie jak przy pobieraniu krwi) to prawa pierś dosłownie wywołała we mnie jakąś traumę.
27 października 2021, 09:09
Moja mama też ciężko przeszła biopsję, miała jednego guza, jak się okazało złośliwy. Jako córka kobiety po przebytym nowotworze piersi jestem w wysokiej grupie ryzyka i chodzę na usg piersi. Za każdym razem ten sam strach... Ale tak, lepiej wiedzieć i walczyć jak najszybciej, u mamy w momencie biopsji guzek miał 3x2cm, 2 miesiące później podczas operacji miał już 5x4. Nikt nie wie jak szybko to się może rozwinąć. Trzymam kciuki by udało się jak najszybciej pozbyc guzków 💪
Edytowany przez 27 października 2021, 09:09
27 października 2021, 09:12
Moja teściowa umarła na raka piersi. Miała hormonozależnego, łatwego w leczenia raka. Żyłaby gdyby się badała. Zabił ją stan zaawansowania guza, bo kiedy go znaleźli miała już zajęte węzły i przerzuty do wszystkich narządów i kości. Ja się badam co roku. Moja mama z kolei nie chce i jak wielu ludzi mówi, że co ma być to będzie. Też to w sumie rozumiem, bo nie każdy ma ochotę biegać po lekarzach i ciągle robić jakieś badania. Nie nam to oceniać. Podsumowując uważam, że niektórych nie da się przekonać co by się nie powiedziało.
27 października 2021, 09:20
Moja mama też ciężko przeszła biopsję, miała jednego guza, jak się okazało złośliwy. Jako córka kobiety po przebytym nowotworze piersi jestem w wysokiej grupie ryzyka i chodzę na usg piersi. Za każdym razem ten sam strach... Ale tak, lepiej wiedzieć i walczyć jak najszybciej, u mamy w momencie biopsji guzek miał 3x2cm, 2 miesiące później podczas operacji miał już 5x4. Nikt nie wie jak szybko to się może rozwinąć. Trzymam kciuki by udało się jak najszybciej pozbyc guzków ?
U mnie w rodzinie ogólnie jest wysokie ryzyko nowotworowe - brat miał chłoniaka z którym wygrał, po remisji pojawił się niezłośliwy guz jądra z którym też wygrał a później białaczkę, która niestety go pokonała. U babci i dziadka nowotwór tarczycy i trzustki. U wujka i dziadka rak prostaty....
Ja jestem nawet gotowa poświęcić piersi aby zminimalizować ryzyko choroby, przeraża mnie myśl, że będę cierpieć jak moi bliscy a biust zawsze da się zrekonstruować.
Teraz tylko przeczekać te 3tyg na wyniki. Takie moje być albo nie być.
Życzę zdrówka Tobie i mamie ;*
27 października 2021, 09:29
Moja teściowa umarła na raka piersi. Miała hormonozależnego, łatwego w leczenia raka. Żyłaby gdyby się badała. Zabił ją stan zaawansowania guza, bo kiedy go znaleźli miała już zajęte węzły i przerzuty do wszystkich narządów i kości. Ja się badam co roku. Moja mama z kolei nie chce i jak wielu ludzi mówi, że co ma być to będzie. Też to w sumie rozumiem, bo nie każdy ma ochotę biegać po lekarzach i ciągle robić jakieś badania. Nie nam to oceniać. Podsumowując uważam, że niektórych nie da się przekonać co by się nie powiedziało.
Bardzo mi przykro z powodu Twojej teściowej :(
Też uważam, że siłą się nie zaciągnie na badania człowieka. Moja mama zaczęła się badać właśnie po tym jak u brata wykryto nowotwory a w tym samym czasie jej koleżanka zmarła na raka piersi, nawet swoje koleżanki zabiera na "wycieczki" do mammobusa jak tylko się pojawi taki w mieście.
Ale martwi mnie to, że wiele kobiet młodych i starszych w ogóle się nie bada, nawet cytologii nie zrobią u gina (pomijam już fakt, że niektóre nigdy nie były u ginekologa) - wszędzie się trąbi o tych badaniach, są bezpłatne i trwają chwilkę a ludzie i tak "nie mają czasu" i zamiast poświęcić chwilę na odwiedzenie lekarza RAZ W ROKU to wolą udawać, że wszystko jest ok i cierpieć :/
No ale tak jak napisałaś - nie nam to oceniać mimo iż jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
27 października 2021, 09:33
Nie nakręcaj się, bo po co - za chwilę będziesz wiedziała co jest. Miałam sporo biopsji (miesiąc temu kilka biopsji węzłów) do tego i tarczycy i piersi - doświadczenia różne. Ale i tak o niebo gorsze są zastrzyki w kości :) Głowa do góry i nie rozmyślaj, to wyniku nie zmieni.
27 października 2021, 09:37
Miałam biopsję chyba od razu gruboiglowa jakoś bardzo chyba nie bolało. Było raczej nieprzyjemne. W sumie to za bardzo nie pamiętam bo było to 12 lat temu. Niestety guz był złośliwy i skończyło się mastektomia. Po 2 latach zarobiłam prewencyjną mastektomię drugiej piersi. Niestety twardy guzek może źle wróżyć ponieważ w obrazie mammografii zmiany złośliwe określane są jako zwapnienia. Chodzę na badania kontrolne. Co by nie było dasz radę.
27 października 2021, 10:01
Moja mama też ciężko przeszła biopsję, miała jednego guza, jak się okazało złośliwy. Jako córka kobiety po przebytym nowotworze piersi jestem w wysokiej grupie ryzyka i chodzę na usg piersi. Za każdym razem ten sam strach... Ale tak, lepiej wiedzieć i walczyć jak najszybciej, u mamy w momencie biopsji guzek miał 3x2cm, 2 miesiące później podczas operacji miał już 5x4. Nikt nie wie jak szybko to się może rozwinąć. Trzymam kciuki by udało się jak najszybciej pozbyc guzków ?
U mnie w rodzinie ogólnie jest wysokie ryzyko nowotworowe - brat miał chłoniaka z którym wygrał, po remisji pojawił się niezłośliwy guz jądra z którym też wygrał a później białaczkę, która niestety go pokonała. U babci i dziadka nowotwór tarczycy i trzustki. U wujka i dziadka rak prostaty.... Ja jestem nawet gotowa poświęcić piersi aby zminimalizować ryzyko choroby, przeraża mnie myśl, że będę cierpieć jak moi bliscy a biust zawsze da się zrekonstruować.Teraz tylko przeczekać te 3tyg na wyniki. Takie moje być albo nie być.Życzę zdrówka Tobie i mamie ;*
ale mi przykro ;( współczuję przeżyć
27 października 2021, 10:44
Ja miałam biopsje gruboigłową guza zlokalizowanego na łopatce. Znieczulona była tylko skora jakaś maścią czy czymś takim. W sumie mnie nie bolało, wiadomo ze nie było tez przyjemnie. No i się okazało ze bardzo złośliwy miesak kosci.. wiec chyba odczucia przy biopsji nie są wyznacznikiem….
27 października 2021, 14:21
Ja miałam biopsje gruboigłową guza zlokalizowanego na łopatce. Znieczulona była tylko skora jakaś maścią czy czymś takim. W sumie mnie nie bolało, wiadomo ze nie było tez przyjemnie. No i się okazało ze bardzo złośliwy miesak kosci.. wiec chyba odczucia przy biopsji nie są wyznacznikiem?.
Strasznie mi przykro :( życzę dużo siły i zdrówka!