17 kwietnia 2011, 18:48
czy są jakieś vitalijki uzalożnione od alkoholu badz borykające sie z tym problemem na codzien?? nie ukrywam że ja mam problem.......chciałabym poprostu pogadac na ten temat
- Dołączył: 2006-08-30
- Miasto: Far Far Away
- Liczba postów: 14539
18 kwietnia 2011, 00:07
> Błędne koło, z którego nie ma wyjścia. Zamiłowanie
> do alkoholu nie zniknie.
moze i nie zniknie, ale uwazam, ze da sie nad nim zapanowac. trzeba przezwyciezac swoje slabosci i walczyc z nimi, ksztaltowac mocny charakter, bo pozniej, w doroslym zyciu, w obliczu zyciowych, codziennych problemow, bedziesz za kazdym razem siegac po alkohol dla odreagowania..? mozna wypic lampke wina dla relaksu, ale mowa jest tutaj o wiekszych ilosciach alkoholu..
ja tam uwazam, ze z wiekiem zmieniaja sie mimo wszystko priorytety i ze jak sie juz dojrzeje, to wie sie co jest dla czlowieka najwazniejsze.
ja np. mialam taka prace, bardzo odpowiedzialna, ze wiedzialam, ze nie moge zabalowac, bo jestem nastepnego dnia odpowiedzialna za kogos i moja niedyspozycja moze miec ogromne skutki i nie balowalam. potrafilam powiedziec sobie nie i znajomym.
ja na Waszym miejscu sprobowalabym zrobic male cwiczenie: przez najblizszy tydzien zapisywac sobie, w jakich okolicznosciach dopada mnie ochota na %, co wtedy czuje, co spowodowalo ten stan, czy pije z racji smutkow, czy tez wtedy, kiedy jestem wesola, zadowolona.
bedzie to jakis poczatek w ocenie, co mna kieruje, ze siadam i pije.
my, kobiety, czesto siegamy po alkohol jak i slodycze, w chwilach, kiedy jest nam zle, jest to dla nas jakas rekompensata.
inne cwiczenie to tez sprawdzenie, czy jestem w stanie pojsc na impreze i nie pic, albo ograniczyc sie do jednego drinka. pozniej, w domu, przeanalizowac jak sie czulam, co myslalam, czy dobrze sie bawilam itp.
ja kilka lat temu tez nie wyobrazalam sobie imprezy bez alkoholu, dobra zabawa rownala sie z "nawaleniem sie w trupa" niemalze. dzis juz wiem, ze mozna inaczej.
- Dołączył: 2006-08-30
- Miasto: Far Far Away
- Liczba postów: 14539
18 kwietnia 2011, 00:13
inna kwestia jest tez to, ze czesto sie usprawiedliwiamy: "ja mam takie problemy w zyciu, jestem taka nieszczesliwa, ze mam prawo zapijac smutki, albo nie mam wplywu na to, ze pije".
ja kiedys mialam taka faze w zyciu. swoje picie tlumaczylam sobie tym, ze skoro jestem DDA, to jestem genetycznie obciazona widmem alkoholizmu i nic na to nie moge poradzic. kiedy jeszcze pilam bedac w dobrym humorze, to pol biedy, masakra byla, kiedy upijalam sie na smutno. wylewalam swoje zale, jaak to jestem biedna, samotna. na drugi dzien, nie dosc ze mialam kaca, to jeszcze do tego moralniaka. a g***o prawda! da sie przezwyciezyc wszystko, jesli sie tylko chce. pomyslcie sobie tak: czy chcialabys ogladac siebie nawalona? slyszec co bredzisz? na pewno nie. wiec pomysl sobie jak Cie widza inni..
18 kwietnia 2011, 08:06
przeżyłam 19 lat z matką alkoholiczką... Jej choroba zaczęła się niewinnie (jak u wszystkich) jedno piwko po pracy, jakieś wino. Później zaczęłam znajdować butelki po wódce w różnych dziwnych miejscach w domu. Były chwile kiedy matka leżała pijana do nieprzytomności na łóżku przez cały dzień, nie mieliśmy co jeść, a mój młodszy o 10 lat brat zostawał bez opieki... W końcu zwróciłam się o pomoc do babci bo miałam dość tych awantur i biedy w domu. Sprawa trafiła do sądu a matka na przymusowy odwyk. Myślałam, że to koniec dramatu, była tam 3 miesiące. Nie było jej na mojej 18stce co do dziś strasznie mnie boli. Wróciła jakoś na święta Bożego Narodzenia i niespełna po tygodniu znowu się upiła. Trafiła do szpitala psychiatrycznego na detox, wróciła po świetach do domu... Było już tylko gorzej. W końcu uciekłam do dziadków. Po tygodniu mój młodszy brat przyszedł do nas późno wieczorem, w samej podkoszulce ( środek zimy). Wyskoczył z 1 piętra bo matka na niego wrzeszczała, był głodny a ona pijana... Moja młodsza siostra uciekła do znajomych. Wszyscy są teraz w rodzinach zastępczych. Ja przez nią miałam nerwicę i depresję. Leczyłam się u psychologa, ale zanim do tego doszło prawie rozwaliłam sobie życie. Do tej pory czasem ogarniają mnie stany wielkiego przygnębienia... Matka dalej pije.
Zastanów się co twój alkoholizm zrobi z Twoją rodziną i bliskimi. Nigdy nie wybaczę swojej matce tego co mi zrobiła, tego, że zamiast cieszyć się dzieciństwem i młodością ja musiałam zachowywać się jak głowa rodziny. Już nie wspomnę o postrzeganiu przez ludzi... Wczoraj mój przyszły teść powiedział do mojego faceta- Ty się zastanów do jakiej ty rodziny wchodzisz, matka alkoholiczka...
Szkoda mi Ciebie, mam nadzieję, że weźmiesz się w garść.
- Dołączył: 2008-11-05
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2064
18 kwietnia 2011, 09:05
na dziecko mozesz sie zdecydowac za 10 , 15 lat. znam takie co mowilu ze nigdy a potem w ciazy byly. moj ojciec jest alkoholikiem. jako jego corka-wspoluzalezniona- mowie ze to jedna z najokrutniejsza choroba. ja nie moge nic z tym zrobic bo to nie ode mnie zalezy, jestem bezradna, wiec "chora". wytlumaczenie ze chcesz zyc na ful umrzec mlodo i nie miec dzieci jest z dupy. jakiws powod musi byc ze pijesz. brak zajec , nkieumiejetnosc zarzadzania czasu, wypalaona kreatywnosc? radze udac sie po p0moc poki jest wczesnie. poki nie znisczysz sie i swojej rodziny. pamietaj ze niszczysz rowniez bliskich ! kazdy to mocno odczuwa. nikt ie chce miec dziecka alkoholika zula z parku, nikt nie chce eby jego przyjaciel sie stoczyl. co sie z toba dzieje ale na razie chyba nie jestes tego swiaodma. udaj sie po pomoc., moze ktos do ciebie trafi.
- Dołączył: 2009-02-12
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1760
18 kwietnia 2011, 09:28
Popijam często, jak nie mam z kim to w samotności sącze piwo.. jedno to zawsze mało. Na imprezie żadko czuje ograniczenia, złapie humor to chcę wiecej, nie znam tej granicy, potem zdycham na drugi dzień przez kaca. Z przyjaciółką nawet miałyśmy postanowienie noworoczne, nie upijać się, tylko przystopowac kiedy trzeba. Kiedyś zauważyłam u siebie ten problem, piłam codziennie, to z kuzynem to z koleżanką, to u wujka, to sama... Lubię alkohol a może jego wpływ. Też mam nie zbyt miłe wspomnienia z dzieciństwa, agresja ojca po alkoholu, meble wyrzucane przez okno czy stół rozwalony siekierą. Teraz już jestem dorosła ale widzę że gdyby mój ojciec nie przestał skończyło by się to dla niego bardzo źle więc też dlatego chce się opanować.. Nie jestem agresywna po alkoholu, nastroje zmieniają mi się czasami wtedy jak w szkiełka w kalejdoskopie. Nie potrzebuje psychologa by zauważyć że alkohol jest nietrafnym sposobem na problemy, uzależnienia wołaniem o pomoc... Nie uważam że życie na full to chlanie i ten stan w trakcie. Jest wiele rzeczy które sprawiają ogromną przyjemność choćby sport
;) Dlatego myślę, że aby pełniej korzystać z życia trzeba jednak ograniczyć %.
- Dołączył: 2009-06-16
- Miasto: Mała Wieś
- Liczba postów: 1149
18 kwietnia 2011, 09:30
ja niestety walcze z tym problemem. jest ciężko. Masz ochote to napisz do mnie.
18 kwietnia 2011, 09:37
ja mam problem a alkoholem...
18 kwietnia 2011, 09:58
Wejdź na net poszukaj testów, sprawdź czy jesteś alko, jak pijesz ciągami i nie umiesz powiedzieć stop- jesteś na bank. Jeśli masz ta chorobę to chlanie i alkohol- ZABiORĄ CI WSZYSTKO, całe życie, wszystko i wszystkich. Sama nie dasz sobie z tym rady. Jak najszybiej wtedy szukaj poradni leczenia uzależnień. Pozdro
18 kwietnia 2011, 10:00
Wejdź na net poszukaj testów, sprawdź czy jesteś alko, jak pijesz ciągami i nie umiesz powiedzieć stop- jesteś na bank. Jeśli masz ta chorobę to chlanie i alkohol- ZABiORĄ CI WSZYSTKO, całe życie, wszystko i wszystkich. Sama nie dasz sobie z tym rady. Jak najszybiej wtedy szukaj poradni leczenia uzależnień. Pozdro
18 kwietnia 2011, 10:00
Wejdź na net poszukaj testów, sprawdź czy jesteś alko, jak pijesz ciągami i nie umiesz powiedzieć stop- jesteś na bank. Jeśli masz ta chorobę to chlanie i alkohol- ZABiORĄ CI WSZYSTKO, całe życie, wszystko i wszystkich. Sama nie dasz sobie z tym rady. Jak najszybiej wtedy szukaj poradni leczenia uzależnień. Pozdro