Temat: Nadwrażliwość emocjonalna

Kiedy muszę porozmawiać na jakiś poważny temat od razu świecą mi się oczy, głos zaczyna mi się trząść, chce mi się płakać mimo, że nikt (jeszcze) na mnie nie podnosi głosu, nie atakuje. Często jak już zaczynam płakać i ktoś próbuje mnie pocieszyć, to jest jeszcze gorzej, a ja nawet nie potrafię mu powiedzieć, żeby przestał, bo od razu wybucham płaczem. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, przez długi okres czasu nie byłam taka płaczliwa, niczym szczególnym się nie przejmowałam (być może to był akurat taki czas kiedy nie było takich rozmów, nie pamiętam). Często w rozmowie chcę powiedzieć, to co myślę, ale emocje przyćmiewają to wszystko i w rezultacie mówię mało, albo nic i to kończy się zazwyczaj zdaniem "bo z tobą to właśnie jest taka rozmowa, jak ja mam z tobą rozmawiać?". Nie wiem to jest sprawa słabego charakteru? Czy po prostu tak mam? Co jak pójdę na rozmowę o pracę to też zacznę płakać? Mam już tego dość i nie potrafię nad tym zapanować. Co powinnam zrobić? Bardziej się otworzyć? Więcej mówić o tym co mi się podoba, a co nie? Wygłaszać swoje zdanie? Zawsze siedziałam cicho, może w tym problem?
Koleżanko mam dokładnie tak samo,nie chce mi się płakać,często nie mam powodu ale łzy same lecą,i nie jestem jakos mega wrażliwa,na różnego rodzaju rzeczy,tak się poprostu dzieje,jak juz zaczynam to nie potrafię skończyć.A i mam tak tylko kiedy romawiam z najblizszymi jeśli chodzi o rozmowę z kimś innym(nie znanym mi dotąd)to nie płaczę :)
Ja też. Nie napisałam. Zazwyczaj jest tak jeżeli mi na czymś bardzo zależy. I rzeczywiście jak już zacznę to potrafię tak do końca dnia i potem chodzić jeszcze z 3 dni naburmuszona. Wiem, że tak być nie powinno, ale co z tego, że wiem skoro dalej powielam te błędy. Nie wiem jak na to zadziałać.
Ja też. Nie napisałam. Zazwyczaj jest tak jeżeli mi na czymś bardzo zależy. I rzeczywiście jak już zacznę to potrafię tak do końca dnia i potem chodzić jeszcze z 3 dni naburmuszona. Wiem, że tak być nie powinno, ale co z tego, że wiem skoro dalej powielam te błędy. Nie wiem jak na to zadziałać.
Ja też. Nie napisałam. Zazwyczaj jest tak jeżeli mi na czymś bardzo zależy. I rzeczywiście jak już zacznę to potrafię tak do końca dnia i potem chodzić jeszcze z 3 dni naburmuszona. Wiem, że tak być nie powinno, ale co z tego, że wiem skoro dalej powielam te błędy. Nie wiem jak na to zadziałać.
Tez tak mam.. Zawsze kiedy facet chcial rozmawiac o problemach w zwiazku nie potrafilam powiedziec ani slowa, siedzialam jak zakleta i plakalam. Czasami do tego stopnia, ze sie az dusilam. To nie tak chyba, ze bylo mi az tak smutno, tylko nie radzilam sobie z naladowana emocjami sytuacja, lzy same lecialy.. Nie pomagalo nawet to, ze wczesniej myslalam co powiem, zwyczajnie nagle w glowie mialam pustke, odplywalam, nawet nie wiedzialam co gadal.. Tak samo mam kiedy rodzice chca porozmawiac o czyms powaznym, skarcic mnie za cos.. A ludzie maja to do siebie, ze czesto im bardziej placze tym bardziej naciskaja.. Tak wiec nie mam szansy powiedziec swojego zdania, bo w takiej chwili nie potrafie i na wszystko tylko przytakuje.. Staram sie skupic sie na celu, nie denerwowac, mysle ze jest troche lepiej..
"skupic na celu" - powiedziec to co chcialam powiedziec, wyrazic swoje zdanie, powstrzymac lzy
A tak w ogole to fajnie wiedziec, ze nie tylko ja na calym swiecie taka jestem:P
Problemy z emocjami, skąd ja to znam  Polecam psychologa, to bardzo utrudnia życie.
Ja w rozmowach to daje rade, ale rycze jak chociazby w tv bedzie jakas wzruszajaca reklama aja beksa to jest dopiero przypal :P
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.