Temat: Zostawia i wraca

Jestem z moim (a może byłam) facetem 11 miesięcy. Między nami nie było dobrze od 8 miesięcy- ciągle kłótnie, afery (potrafił obrażony jak rozmawiliśmy na spacerze odwrócic się i odejśc do domu, a na wycieczce do obcego miasta pokłócilismy się i mnie zostawił samą ..., brak zaufania z jego strony (ciągłe zarzuty, że kogoś mam, sugerowanie, że się puszczam na boku, nawet dziwki i kurwy leciały... albo jak brałam telefon do łazienki to, że z kimś piszę, albo komuś nagie fotki wysyłam..., ciągłe upokorzenia, raz była sytuacja, że powiedziałam mu, że nie przyjdę do niego i jego kolegów po meczu- to był czerwiec i może bym na siłownię poszła, a on obraził się o to śmiertelnie. Przepraszałam go za to, że tak powiedziałam i zapewniałam, że przyjdę, ale usłyszałam "Idź sobie na silownię, na pewno tam kogoś masz z kim będziesz się dobrze bawic). Od razu pobiegłam na miasto tam do nich i kazał mi godzinę na siebie czekac, a kiedy w końcu podeszłam i poszliśmy kilka kroków zaczął mi suszyc głowę i doprowadził do płaczu (był taki zimny, nieprzyjemny, odganiał mnie, wyrzuał, że nie dbam o NAS...), a potem w centrum miasta zostawił...
Ciągle musiałam go zapewniac, że jest jedyny, że go kocham, latałam przy nim jak mucha- a to do pracy przyjeżdzałam, niespodzianki robic, piekłam mu smakołyki... Było wiele sytuacji, gdy traktował mnie jak gówno. W końcu też zaczęłam po takich akcjach już nie prosic i nie przepraszac, tylko milczec. To słyszałam, że nie chce nas i robię wszystko, żeby nas nie było...
Dużo by pisac... w jednej z kłótni powiedzial, że będę go błagac o miłosc (była to odpowiedź na kłótnię, w której uważał, że mało do niego dzwonię- codziennie dzwonię do niego ok. 3 razy, a tamtego jedynego dnia on dzwonił 2, a ja potem zadzowniłam (nie licżac telefonu po wstaniu) o 21)) :( W każdym razie... zerwał ze mną. Najpierw za granicą na naszych wakacjach, pokłóciliśmy się i gdy błagałam, przeprszałam, powiedział, że on nie widzi w nas sensu. Przepłakałam cały dzień i noc, a gdy wstaliśmy on jak gdyby nic zaczął się normalnie zachowywac- zagadywac, chciał mnie przytulac itd. I tak to się kulało...

Do kolejnego zerwania. Tym razem na serio. Pokłóciliśmy się i milczałam, bo wiedziałam, że tym razem on jest winny, a on oświadczył, że to koniec w takim razie. Nastepnego dnia przepraszał i zapewniał o miłości, że tęskni itd. A ja z wyrzutem stwierdziłam (obiecywał mi tak), że zapewniał, że nigdy mnie nie zostawi i dwa dni temu mówił jak bardzo kocha, a teraz zostawia... No i głupia nabrałam się, gdy zapewniał mnie znów.
Po dwóch tygodniach znów mnie zostawił. Tym razem poszło o to, że dostał od koleżanki snapa z serduszkiem, powiedziąłam, że nie podoba mi się to, że ja takich rzeczy nie otrzymuję (zawsze leciały jakieś aluzje z jego strony, że się puszczam, albo kogoś na boku mam) i co gołączy z tą laską. On agresywnie do mnie, że to ja go zdradzam, a tak w ogóle to szukam powodu do zerwania z nim i niepotrzebnie konfliktuje. Wyszłam z auta i nie odezwałam się. Następnego dnia przyjechał i oświadczył, że to koniec i zrywa ze mną ostatni raz, że cieszy się, że nie musi się już ze mną użerac, że mam się odwalic.
Nie odzwyałam sie starym zwyczajem, a po dwóch dniach usunęłam zdjęcia z fb. Płakałam w domu, ale przy zerwaniu nawet nie. Potem zaczęły sie telefony, przepraszanie, zapewnienia, które trwają już tydzień. Kocham go, boli mnie jak widzę jego cierpienie, ale sama nie widzę sensu w dawaniu nam jeszcze jednej szansy. Jestem taka skrzywdzona i emocjonalnie wyczerpana, co on  zresztą wie, bo ja mu zawsze wszystko co uważam mówiłam, ale on twierdzi, że nie powinnam nas skreślac i kocha, przeprasza za wszystko co mi robił do tej pory....
Jak oceniacie jego zachowanie? Ma to w ogóle jakiś sens? Jest pierwszą i jedyną osobą, którą pokochałam i robiłam dla niego wszystko, a on to tak sukcesywnie deptał... Jestem w rozsypce...

"Facet" ("" bo do prawdziwego faceta mu daleko) zachowuje się jak tchórz, śmieć, ciota. Pytanie co ty w nim widzisz, bo ja nie znajduj ani jednej zalety. Chyba tylko tyle, że lubisz być poniżana i lubisz jak ci ktoś funduje taki skrajny rollercoaster różnych emocji, dopiero wtedy czujesz, że żyjesz.

Pasek wagi

Balonkaa napisał(a):

o matko. Albo jestes bardzo mloda albo bardzo glupia i niedowartosciowana.Serio zastanawiasz sie co robic w tej sytuacji? Koles traktuje Cie jak szmate, wyzywa, ogranicza, zrzuca na Ciebie wine, wszedzi weszy zdrade. To ma byc material na mezczyzne? Pffff
         Dokładnie to samo pomyślałam:) 

Nie, nie lubię jak pomiata. Fakt jestem młoda, dopiero poczatek studiów, on prawie 30... Zakochałam się w nim po uszy, ale faktycznie mam tego dośc, bo czuje sie taka wyczerpana tą relacją, taka hustwaka to jest i nigdy nie zadowala go to co robie... to takie beznadziejne :( a jestem i walcze, zeby wierzył jak go kocham, ale jak sama o tym myślę to bez sensu ...

Jesli usłyszalabym, ze jestem dziwka, gosc dostalby w twarz u tyle by mnie widzial ;) czemu tak dajesz sie traktowac ? To nie milosc...

nie doczytalam do konca, bo mi niedobrze jak slysze jak ktos daje sie tak traktowac, jestes masochistka? Skresl ta znaomosc i zacznij siebie sama szanowac.

Głupiapia jestes I tyle .

a co Ty w nim widzisz i na co Ty czekasz? 

chyba na mega wpierd***ol, bo tu nic innego Cie nie czeka. gosciu jest agresywny, tylko kwestia czasu kiedy Cie uderzy. on juz widzi, ze , pozwalasz traktowac sie  jak smiecia, to bedzie te granice przesuwal az do przemocy fizycznej.

studentka, a w glowie masz kompletna sieczke!!

pewnie ma jeszcze seks na kazde zawolanie. tylko dziecka nie daj sobie zrobic.

wydrukuj ten swoj list i czytaj tak dlugo az zrozumiesz, ze pakujesz sie w patologiczny zwiazek. i czytaj komentarze innych lub poszukaj podobnych watkow.

byla tu podobna laska z UK. facet totalny swir i kazdy jej to napisal. a ta po niecalym roku od zalozenia watku, swiadomie zaciazyla, a teraz placz na forum.

zakoncz to. zaden zakochany facet tak nie robi!

albo masz 16 lat albo jestes poprostu glupia.nie da sie tego inaczej skomenttowac. facet Cie ttraktuje jak gówno 

Pasek wagi

Masz świadomość, że to, czego doświadczasz to jest przemoc psychiczna w pełnym rozkwicie? Zwyrodnialec, z którym żyjesz się nad Tobą znęca. Powinnaś stanąć przed lustrem i powiedzieć to samej sobie prosto w oczy. 

Ten człowiek uzależnił Cię emocjonalnie. Kontroluje Cię (awantura o brak 3 telefonów w ciągu dnia??), wprowadza zamęt w Twojej głowie, niszczy w Tobie poczucie własnej wartości, wmawia Ci winy, których nie popełniłaś (że niby nie dbasz o jego Was), sprawił, że przestałaś już nawet walczyć, po prostu milczysz, gdy Cię krzywdzi (klasyyczny mechanizm u ofiar przemocy), utrzymjuje Cię w stanie ciągłej niepewności (patrz wieczorem zrywa,  z rana zachowuje się jak gdyby nigdy nic). Kobieto! to jest kat. Uciekaj od niego. To nie jest milosc, to przemoc. Ty potrzebujesz terapii, już nawet nie rozrozniasz co jest dobre A co złe.

Pasek wagi

Czy Ty naprawdę nie widzisz jakie to jest toksyczne? Żebranie o miłość? Co to ma być?!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.