Temat: futro naturalne z drugiej reki

Co sadzicie na temat kupowania futer naturalnych z drugiej reki?

Pasek wagi

Armara napisał(a):

Wilena napisał(a):

lilaa893 napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

"państwo znajdzie inny sposób na zatrudnienie gdzieś tych ludzi" Wysiadam... Na świecie zapanuje miłość i pokój, a panie na wyborach miss będą musiały zmienić swoje marzenie.
Nie jest to nierealna wizja. Na pewno będzie to uwzględnione przy tworzeniu wspomnianej ustawy.Poza tym firmy upadają od dawien dawna, a ludzie jakoś sobie radzą. Mogli pomyśleć przed zatrudnieniem się w biznesie, który większość cywilizowanych krajów bojkotuje, więc Polska jako zacofane pole Europy nim się zajmuje. Nie wmówisz mi, że nie ma innych opcji niż praca na fermach futrzarskich.
Jest nierealna, bo komunizm w Polsce upadł parę ładnych lat temu i gospodarka nie jest sterowana centralnie. Jak popieram likwidację przemysłu futrzarskiego, tak mam świadomość że państwo nie znajdzie sposobu na zatrudnienie ludzi, którzy wraz z jego likwidacją stracą pracę. Dziewczyny, miejcie litość - jedna ma argumentację i wiedzę o ekonomii na poziomie pięciolatka (jak ja nie kupię futra to ktoś na pewno wyrzuci), druga z kolei się zatrzymała w epoce PRLu i myśli mocno utopijnie (tak, na pewno w Polsce przy tworzeniu ustawy każdy jej aspekt zostaje przemyślany). 
Oj tam, oj tam. Przynajmniej można się pośmiać.

No teraz tak, jak człowiek siedzi wieczorem pod kocykiem z herbatą i sobie poczyta śmieszne wpisy. Ale jak sobie pomyślę, że to piszą ludzie którzy potem mogą iść do urn i głosować w wyborach to mi już jakoś jest mniej do śmiechu. 

Armara napisał(a):

Wilena napisał(a):

lilaa893 napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

"państwo znajdzie inny sposób na zatrudnienie gdzieś tych ludzi" Wysiadam... Na świecie zapanuje miłość i pokój, a panie na wyborach miss będą musiały zmienić swoje marzenie.
Nie jest to nierealna wizja. Na pewno będzie to uwzględnione przy tworzeniu wspomnianej ustawy.Poza tym firmy upadają od dawien dawna, a ludzie jakoś sobie radzą. Mogli pomyśleć przed zatrudnieniem się w biznesie, który większość cywilizowanych krajów bojkotuje, więc Polska jako zacofane pole Europy nim się zajmuje. Nie wmówisz mi, że nie ma innych opcji niż praca na fermach futrzarskich.
Jest nierealna, bo komunizm w Polsce upadł parę ładnych lat temu i gospodarka nie jest sterowana centralnie. Jak popieram likwidację przemysłu futrzarskiego, tak mam świadomość że państwo nie znajdzie sposobu na zatrudnienie ludzi, którzy wraz z jego likwidacją stracą pracę. Dziewczyny, miejcie litość - jedna ma argumentację i wiedzę o ekonomii na poziomie pięciolatka (jak ja nie kupię futra to ktoś na pewno wyrzuci), druga z kolei się zatrzymała w epoce PRLu i myśli mocno utopijnie (tak, na pewno w Polsce przy tworzeniu ustawy każdy jej aspekt zostaje przemyślany). 
Oj tam, oj tam. Przynajmniej można się pośmiać.

Powtórzyłam to, co przeczytałam kiedyś bądź usłyszałam (nie pamiętam dokładnie) ze strony popierającej likwidację ferm. Może rzeczywiście jest to utopijna wizja i się to nie sprawdzi - ok, jednak nie uważacie, że katastroficzną i równie nierealną wizją jest to, że wszyscy ci ludzie umrą z głodu i nigdy niczego nowego, żadnej pracy nie znajdą?
Czy Polska ma robić to, co w innych europejskich krajach jest zakazane i uznane za nieetyczne? 

Wilena, wierz  mi, to i tak nie jest jeszcze takie złe. Ja mieszkam obecnie w takiej zabitej dechami dziurze i czasami jak słucham ludzi to aż włos się na głowie jeży. Ale ponieważ jutro czeka mnie wizyta w poradni genetycznej to mam ochotę teraz poczytać o takim utopijnym świecie gdzie rząd o wszystkich dba, wszystkim jest dobrze, wszyscy się kochają, zwierzątka hasają na wolności, lwy pałaszują marchewkę na obiad, i w ogóle wszyscy są szczęścili ..

Wilena napisał(a):

Armara napisał(a):

Wilena napisał(a):

lilaa893 napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

"państwo znajdzie inny sposób na zatrudnienie gdzieś tych ludzi" Wysiadam... Na świecie zapanuje miłość i pokój, a panie na wyborach miss będą musiały zmienić swoje marzenie.
Nie jest to nierealna wizja. Na pewno będzie to uwzględnione przy tworzeniu wspomnianej ustawy.Poza tym firmy upadają od dawien dawna, a ludzie jakoś sobie radzą. Mogli pomyśleć przed zatrudnieniem się w biznesie, który większość cywilizowanych krajów bojkotuje, więc Polska jako zacofane pole Europy nim się zajmuje. Nie wmówisz mi, że nie ma innych opcji niż praca na fermach futrzarskich.
Jest nierealna, bo komunizm w Polsce upadł parę ładnych lat temu i gospodarka nie jest sterowana centralnie. Jak popieram likwidację przemysłu futrzarskiego, tak mam świadomość że państwo nie znajdzie sposobu na zatrudnienie ludzi, którzy wraz z jego likwidacją stracą pracę. Dziewczyny, miejcie litość - jedna ma argumentację i wiedzę o ekonomii na poziomie pięciolatka (jak ja nie kupię futra to ktoś na pewno wyrzuci), druga z kolei się zatrzymała w epoce PRLu i myśli mocno utopijnie (tak, na pewno w Polsce przy tworzeniu ustawy każdy jej aspekt zostaje przemyślany). 
Oj tam, oj tam. Przynajmniej można się pośmiać.
No teraz tak, jak człowiek siedzi wieczorem pod kocykiem z herbatą i sobie poczyta śmieszne wpisy. Ale jak sobie pomyślę, że to piszą ludzie którzy potem mogą iść do urn i głosować w wyborach to mi już jakoś jest mniej do śmiechu. 

Kurczę, pomyślałam, że rząd może uwzględnić stworzenie nowych miejsc pracy dla dużej liczby osób zatrudnionych w malutkich miejscowościach na fermach, gdzie wiadomym jest, że będą mieć problem z bezrobociem (a politycy raczej nie lubią chwalić się wzrostem bezrobocia) = jestem w epoce PRL? Wiadomo, że politycy mogą sobie tylko gadać i obiecywać, jednak szansa uwzględnienia tego tematu w projekcie JAKAŚ jest.

Co do samych korzyści powstawania ferm w danym regionie, cytat z jednego z artykułów na ten temat:

"Wątpliwości budzą też wyliczenia dotyczące liczby miejsc pracy związanych z hodowlami zwierząt futerkowych; według szacunków stowarzyszenia, ta branża w Polsce wiąże się z ok. 2-5 tys. miejsc pracy. „Dodajmy, że fermy norek dają pracę kilku osobom, ale zatrzymują rozwój danej okolicy w jakimkolwiek innym kierunku. Nic nie rozwinie się w sąsiedztwie fermy norek. To po prostu stagnacja dla danego regionu” - ocenił."

Armara napisał(a):

Wilena, wierz  mi, to i tak nie jest jeszcze takie złe. Ja mieszkam obecnie w takiej zabitej dechami dziurze i czasami jak słucham ludzi to aż włos się na głowie jeży. Ale ponieważ jutro czeka mnie wizyta w poradni genetycznej to mam ochotę teraz poczytać o takim utopijnym świecie gdzie rząd o wszystkich dba, wszystkim jest dobrze, wszyscy się kochają, zwierzątka hasają na wolności, lwy pałaszują marchewkę na obiad, i w ogóle wszyscy są szczęścili ..

Ok, mieszkam w zabitej dechami dziurze oraz jestem zacofaną osobą z PRLu bo napisałam, że istnieje możliwość zaplanowania przez rząd miejsc pracy dla osób zwalnianych z ferm oraz, że można pracować gdzie indziej niż na fermie, choć to może wymagać wysiłku. 

Jasne, mogą mieć tych ludzi w poważaniu, jednak skąd możecie wiedzieć, co znajdzie się w projekcie, który jeszcze nie powstał i co do którego zwolennicy ferm, których jest równie sporo w polityce mają duże obiekcje, podkreślając znaczenie miejsc pracy jakie znikną przy wdrożeniu ustawy? Myślicie, że ten temat w ogóle nie przewinie się w oficjalnej dyskusji, mimo, że już się pojawia?

I jak rząd miałby to uwzględnić? Może nie tyle uwzględnić co wyegzekwować? Powie właścicielowi farmy że farmę prowadzi do piątku a od poniedziałku ma prowadzić pracownię robótek ręcznych aby zachować stanowiska pracy? To nie są państwowe firmy i o ile rząd może je zamknąć poprzez zakazanie danej działalności, o tyle nie może zmusić prywatnej osoby do tego aby utrzymała firmę w celu zachowania stanowisk pracy. 

Lila, a jak się według Ciebie tworzy miejsce pracy? Wysil się na opis techniczny za każdym razem kiedy chcesz wygłosić zdanie co ktoś mógłby albo powinien. Gwarantuje Ci, że 90% opinii nie wyjdzie z Twoich ust ani spod palców. :D

Np. dofinansowanie do powstania nowego prywatnego biznesu który zapewniłby ludziom miejsca pracy? Czy to Waszym zdaniem jest zupełnie nierealne? 

Jeśli tak, czy rzeczywiście uważacie, że wszyscy ci ludzie zostaną bez jakichkolwiek prac i środków do życia?

Osobiście wstrzymałabym się od wygłaszania katastroficznych wizji głodowej śmierci wszystkich byłych pracowników do momentu pojawienia się pierwszych szkiców ustaw, debat dotyczących tej kwestii itp. Jak wspomniałam, wpływowi politycy są po obu stronach barykady, a przeciwnicy futer dobrze zdają sobie sprawę z kwestii miejsc pracy.

wiesz czym się konczy dofinansowywanie powstających przedsiębiorstw? (juz to w pewnym sensie przechodziliśmy) Powstaja firmy krzak, które działa tylko na tyle by wykorzystać przysługujacy profit, a potem "upadają" by powstały nowe. Sa ludzie którzy żyją z zakładania i rozwiązywania działalności, sa i tacy co żyja z przejmowania i doprowadzania do upadłości tych większych. 

Jakieś lepsze pomyśły masz?

A słyszałaś o czymś takim jak deficyt budżetowy? Ciężko będzie raczej finansować nowe projekty w sytuacji gdy na obecne zobowiązania łagodnie powiedziawszy nie ma pieniędzy. 

Cyrica, można też zrobić tak jak było z farmami wiatrowymi. Czyli wziąć dofinansowanie, wziąć kredyt, zatrudnić ludzi w przyszłościowej branży, po czym jak rząd pokazał środkowy palec to pozwalniać ludzi i chodzić od banku do banku żebrać żeby chociaż dom zostawili po tym jak wszystko zostanie zlicytowane na rzecz banku.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.