Temat: futro naturalne z drugiej reki

Co sadzicie na temat kupowania futer naturalnych z drugiej reki?

Pasek wagi

Armara napisał(a):

Ciekawe jak by wyglądało próba przetłumaczenia ludziom mieszkającym za kołem podbiegunowym, że powinni przerzucić się na korzonki. Nie ważne że nic u nich nie urośnie, nie ważne że z całe pokolenia wstecz żywiły się mięsem....A wracając do tematu. Zdaję sobie sprawę z tego, że warunki hodowli zwierząt futerkowych pozostawiają dużo do życzenia, nie ma co ukrywać że podobnie jest w przypadku zwierząt przeznaczonych na rzeź, i to powinno ulec zmianie niezależnie od tego czy jemy mięso czy nie. I jeżeli ktoś podchodzi do tego tak, że nie nosi futer bo nie chce się przyczyniać do cierpienia zwierząt i próbuje poprawić ich warunki, ale jednocześnie akceptuje że zwierzęta są hodowane i zabijane na mięso czy dla pozyskania skór. To ok. Natomiast jeżeli ktoś wrzeszczy że to okrucieństwo i że tacy ludzie są gorsi, i jednocześnie ma na nogach skórzane buty lub/i pałaszuje schabowego to jak dla mnie jest hipokrytą. 

Jest chyba różnica kiedy się nie ma wyjścia, a kiedy jest to świadomy wybór.

Armara napisał(a):

Wilena napisał(a):

Armara napisał(a):

Zwierzę to zwierzę. Buty ze skóry też były kiedyś zwierzakiem, schabowy też, i to wspomniane w pierwszym poście futro też. I jeżeli ktoś jest wielce oburzony na samo słowo "futro" i jednocześnie nosi buty ze skóry to jest hipokrytą. 
Ja tego nie uważam za hipokryzję, bo nie każde zwierzę postrzegam tak samo. Inaczej odbieram na przykład koty (w kategoriach zwierząt domowych, z którymi mogę dzielić miejsce na kanapie), a inaczej kury (których bym do domu nie wpuściła i które nie wzbudzają u mnie żadnych ciepłych uczuć). Być może powinnam, być może nie powinno się w ten sposób różnicować gatunków, ale nie potrafię - we mnie jednak pies i komar budzą różny poziom empatii. Natomiast czy to jest hipokryzja? Czym się ona objawia? - bo ja np. mówię otwarcie, że te zwierzęta różnicuję.A już odpowiadając na pytanie. No dla mnie kupowanie futra jest bez sensu. Tyle jest teraz ładnych i ciepłych płaszczy/kurtek, że spokojnie można znaleźć coś dla siebie. Obdzieranie ze skóry gryzoni (bo to chyba głównie ich futra się wykorzystuje) jest dla mnie porównywalne z przetapianiem psów na smalec. I nie widzę różnicy czy z pierwszej, czy z drugiej ręki - jeżeli generujesz popyt to przykładasz rękę do tego, że tworzy się podaż. 
To że inaczej podchodzimy do różnych zwierząt jest raczej normalne. Natomiast chodzi o to jak ludzie podchodzą do tego tematu. Ty jesteś przeciwna ale spokojnie napisałaś dlaczego, i to jest ok, i tego nie uważam za hipokryzję. Bo można rozmawiać, Natomiast jak ktoś uważa kogoś za gorszego tylko dlatego że nosi futro ... to już jest przegięcie jak dla mnie. Może jest to też kwestia wieku, moja babcia nosiła futro z norek, moja mama też, czy były przez to gorsze? Czy były gorsze przez to że nie chciały zamarznąć w zimie? Teraz futro to kwestia mody, ale kiedyś to była konieczność. I czy ktoś jest gorszy bo np. dostał takie futro od babci?A co do wspomnianego przez Ciebie smalcu, ja jestem oczywiście anty, ale pamiętam jak w Krakowie chodziła pani która sprzedawała taki smalec, i ludzie go kupowali. 

Mówimy o czasach kiedy możesz być weganką i masz sklepy pełne wszystkiego co ku temu potrzebne, a tkaniny oraz materiały nie mające w sobie nic z zwierząt są powszechnie dostępne i niedrogie. I mając fanaberię, że chcesz mieć futro możesz kupić sobie sztuczne, dobrej jakości i masz także możliwość sprawdzenia w przeróżny sposób, czy to naprawdę w 100% sztuczny materiał (np. dzięki internetowi).

Co innego babcia, która 60 lat temu miała rzeczywiście do wyboru futro lub nic (nie mam wiedzy o możliwościach selekcji ubrań z tylu lat wstecz, więc zakładam, że naprawdę nie miała żadnej alternatywy), co innego osoba która ma wielki wybór + wiedzę na temat ferm, bo wszyscy o tym huczą, a wybiera najdroższą i najokrutniejszą możliwą wersję. Osoba nr2 jest w tym momencie dla mnie gorsza niż ci, którzy nie wybierają futra mając miliony innych opcji w sklepach.

Widze tutaj dwa problemy -  "futro" dla wielu osob jest nieetyczne, oraz " z drugiej reki" - nie kazdy zgodzi sie na noszenie odziezy po kims, pomimo nizszej ceny. Z pewnoscia dla nowobogackich - to bedzie okazja. Nie chcialabym ani futra, ani z drugiej reki.

Armara napisał(a):

Wilena napisał(a):

Armara napisał(a):

Zwierzę to zwierzę. Buty ze skóry też były kiedyś zwierzakiem, schabowy też, i to wspomniane w pierwszym poście futro też. I jeżeli ktoś jest wielce oburzony na samo słowo "futro" i jednocześnie nosi buty ze skóry to jest hipokrytą. 
Ja tego nie uważam za hipokryzję, bo nie każde zwierzę postrzegam tak samo. Inaczej odbieram na przykład koty (w kategoriach zwierząt domowych, z którymi mogę dzielić miejsce na kanapie), a inaczej kury (których bym do domu nie wpuściła i które nie wzbudzają u mnie żadnych ciepłych uczuć). Być może powinnam, być może nie powinno się w ten sposób różnicować gatunków, ale nie potrafię - we mnie jednak pies i komar budzą różny poziom empatii. Natomiast czy to jest hipokryzja? Czym się ona objawia? - bo ja np. mówię otwarcie, że te zwierzęta różnicuję.A już odpowiadając na pytanie. No dla mnie kupowanie futra jest bez sensu. Tyle jest teraz ładnych i ciepłych płaszczy/kurtek, że spokojnie można znaleźć coś dla siebie. Obdzieranie ze skóry gryzoni (bo to chyba głównie ich futra się wykorzystuje) jest dla mnie porównywalne z przetapianiem psów na smalec. I nie widzę różnicy czy z pierwszej, czy z drugiej ręki - jeżeli generujesz popyt to przykładasz rękę do tego, że tworzy się podaż. 
To że inaczej podchodzimy do różnych zwierząt jest raczej normalne. Natomiast chodzi o to jak ludzie podchodzą do tego tematu. Ty jesteś przeciwna ale spokojnie napisałaś dlaczego, i to jest ok, i tego nie uważam za hipokryzję. Bo można rozmawiać, Natomiast jak ktoś uważa kogoś za gorszego tylko dlatego że nosi futro ... to już jest przegięcie jak dla mnie. Może jest to też kwestia wieku, moja babcia nosiła futro z norek, moja mama też, czy były przez to gorsze? Czy były gorsze przez to że nie chciały zamarznąć w zimie? Teraz futro to kwestia mody, ale kiedyś to była konieczność. I czy ktoś jest gorszy bo np. dostał takie futro od babci?A co do wspomnianego przez Ciebie smalcu, ja jestem oczywiście anty, ale pamiętam jak w Krakowie chodziła pani która sprzedawała taki smalec, i ludzie go kupowali. 

prawda jest ze kiedyś jak w zimie pizdzilo to bez futra czy kożucha nani rusz,teraz na szczęście technologie pozwalają produkować coraz piękniejsze sztuczne futra(sama za 130 zl kupiłam ostatnio dwustronna kurtke)sztuczne futerko jest tka mieciusienkie i piękne jak prawdziwe.Mysle ze era futer naturalnych chyli się ku upadkowi.Oczywiscie zawsze znajda się ludzie którzy będą chcieli takie mieć ale pewnie będą to wyjątki.Moze to sprawi ze hodowla przestanie się oplacac

Pasek wagi

Chyba Was trochę ponosi z tym "w stłoczeniu, bez światła, bez wody". Bez powietrza, bez żywienia i bez dozoru za chwilę się okaże. Moja znajoma ma hodowlę zwierząt futerkowych, mój kolega również, z racji studiów na których byłam, sporo ludzi zajmowało się hodowlą zwierząt gospodarskich/futerkowych. I tak jak wszędzie znajdą się "hodowcy" i hodowcy. 

Jaki ma interes posiadacz zwierząt futerkowych w ograniczaniu im dostępu do wody czy żywienia, jeśli samica musi się rozmnażać i być w dobrej kondycji, aby wydać na świat kolejny miot, który zostanie odchowany i przeznaczony na futro. Dodatkowo futra na aukcje muszą być dobrej jakości, żeby ktoś w ogóle chciał je kupić za logiczne pieniądze. Ze stłoczonych klatek są okaleczone zwierzęta, a co za tym idzie gówniany produkt na sprzedaż.

Pomijam już fakt, że dla mnie bardziej ekologiczne jest futro czy skóra naturalna, niż te sztuczne "eko" twory, które będą się milion lat rozkładać. Kwestia podejścia do ekologii danej jednostki.

Agnezia5 napisał(a):

prawda jest ze kiedyś jak w zimie pizdzilo to bez futra czy kożucha nani rusz,teraz na szczęście technologie pozwalają produkować coraz piękniejsze sztuczne futra(sama za 130 zl kupiłam ostatnio dwustronna kurtke)sztuczne futerko jest tka mieciusienkie i piękne jak prawdziwe.Mysle ze era futer naturalnych chyli się ku upadkowi.Oczywiscie zawsze znajda się ludzie którzy będą chcieli takie mieć ale pewnie będą to wyjątki.Moze to sprawi ze hodowla przestanie się oplacac

I z tym się zgadzam w stu procentach. Tylko na to potrzeba czasu i musi minąć kilka pokoleń, chodzi o to aby nie było już pokolenia dla których futro było koniecznością. Natomiast obrażanie ludzi, wyzywanie ich od idiotów, od gorszych, od okrutnych, nie pomaga w zmianach, a raczej utrudnia te zmiany, bo ludzie będą się sprzeciwiać. I tak naprawdę nie będą się sprzeciwiać ideologi, bo mogą się  nawet z nią zgadzać, ale ludziom którzy tą ideologię w taki a nie inny sposób próbują im narzucić. 

Martulleczka, na 100 hodowli zawsze znajdzie się jedna czarna owca, i to jest zazwyczaj nagłaśniane, stąd takie a nie inne podejście. 

zgadzam się z tym ze hodowla zwierzat z przeznaczeniem tylko na futro to okrucieństwo ale ciekawa jestem ile z nas zmienia bezmyślnie telefony na co raz nowsze.Ja mam tani telefonik i dopóki będzie dzialal to nie kupie nowego bo ogladalam dokument w którym opowiadano w jakich warunkach wielkie koncerny w Chinach produkują telefony najnowszych generecji ze ludzie popelniaja samobójstwa pod presja wymagan jakościowych,ze dzieci pracują w kopalniach wydobywających surowce potrzebne do ich produkcji.Kto wymieniając swój smartfon co chwile na nowszy myśli o tym?

Pasek wagi

Armara napisał(a):

Wilena napisał(a):

Armara napisał(a):

Zwierzę to zwierzę. Buty ze skóry też były kiedyś zwierzakiem, schabowy też, i to wspomniane w pierwszym poście futro też. I jeżeli ktoś jest wielce oburzony na samo słowo "futro" i jednocześnie nosi buty ze skóry to jest hipokrytą. 
Ja tego nie uważam za hipokryzję, bo nie każde zwierzę postrzegam tak samo. Inaczej odbieram na przykład koty (w kategoriach zwierząt domowych, z którymi mogę dzielić miejsce na kanapie), a inaczej kury (których bym do domu nie wpuściła i które nie wzbudzają u mnie żadnych ciepłych uczuć). Być może powinnam, być może nie powinno się w ten sposób różnicować gatunków, ale nie potrafię - we mnie jednak pies i komar budzą różny poziom empatii. Natomiast czy to jest hipokryzja? Czym się ona objawia? - bo ja np. mówię otwarcie, że te zwierzęta różnicuję.A już odpowiadając na pytanie. No dla mnie kupowanie futra jest bez sensu. Tyle jest teraz ładnych i ciepłych płaszczy/kurtek, że spokojnie można znaleźć coś dla siebie. Obdzieranie ze skóry gryzoni (bo to chyba głównie ich futra się wykorzystuje) jest dla mnie porównywalne z przetapianiem psów na smalec. I nie widzę różnicy czy z pierwszej, czy z drugiej ręki - jeżeli generujesz popyt to przykładasz rękę do tego, że tworzy się podaż. 
To że inaczej podchodzimy do różnych zwierząt jest raczej normalne. Natomiast chodzi o to jak ludzie podchodzą do tego tematu. Ty jesteś przeciwna ale spokojnie napisałaś dlaczego, i to jest ok, i tego nie uważam za hipokryzję. Bo można rozmawiać, Natomiast jak ktoś uważa kogoś za gorszego tylko dlatego że nosi futro ... to już jest przegięcie jak dla mnie. Może jest to też kwestia wieku, moja babcia nosiła futro z norek, moja mama też, czy były przez to gorsze? Czy były gorsze przez to że nie chciały zamarznąć w zimie? Teraz futro to kwestia mody, ale kiedyś to była konieczność. I czy ktoś jest gorszy bo np. dostał takie futro od babci?A co do wspomnianego przez Ciebie smalcu, ja jestem oczywiście anty, ale pamiętam jak w Krakowie chodziła pani która sprzedawała taki smalec, i ludzie go kupowali. 

Ja bym jeszcze rozróżniała czy mówimy o futrach tu i teraz, czy tak ogólnie. Moim zdaniem co innego w naszym klimacie, co innego na Syberii. Tak samo co innego teraz, a co innego w czasach naszych babć, gdzie nie było takiego wyboru w sklepach. Inaczej ocenię (chociaż znowu, wiem że pewnie w ogóle tego robić nie powinnam) Eskimosa, który wypatroszył fokę, czy nawet babcię która wychowała się w czasach kiedy ludzie mieli inne podejście do zwierząt i ograniczony dostęp do sklepów, a inaczej dziewczynę która przeczytała na onecie, że idzie zima stulecia i teraz szuka futer na olxie. Albo jej się spodobało na Wendzikowskiej, czy tam innej Musze i też postanowiła być taka "modna". 

No i tutaj jednak autorka nie dostaje tego futra od babci, tylko chce kupić. A co do smalcu, to nawet parę lat temu była taka afera - co mnie nieodmiennie przeraża. 

To samo co o kupowaniu naturalnych futer z pierwszej ręki: dno, okrucieństwo, ohyda. Czułabym się obleśnie mając to na sobie...

Pasek wagi

Martulleczka napisał(a):

Chyba Was trochę ponosi z tym "w stłoczeniu, bez światła, bez wody". Bez powietrza, bez żywienia i bez dozoru za chwilę się okaże. Moja znajoma ma hodowlę zwierząt futerkowych, mój kolega również, z racji studiów na których byłam, sporo ludzi zajmowało się hodowlą zwierząt gospodarskich/futerkowych. I tak jak wszędzie znajdą się "hodowcy" i hodowcy. Jaki ma interes posiadacz zwierząt futerkowych w ograniczaniu im dostępu do wody czy żywienia, jeśli samica musi się rozmnażać i być w dobrej kondycji, aby wydać na świat kolejny miot, który zostanie odchowany i przeznaczony na futro. Dodatkowo futra na aukcje muszą być dobrej jakości, żeby ktoś w ogóle chciał je kupić za logiczne pieniądze. Ze stłoczonych klatek są okaleczone zwierzęta, a co za tym idzie gówniany produkt na sprzedaż.Pomijam już fakt, że dla mnie bardziej ekologiczne jest futro czy skóra naturalna, niż te sztuczne "eko" twory, które będą się milion lat rozkładać. Kwestia podejścia do ekologii danej jednostki.

to prawda ze te ,,eko"to często puste haslo reklamowe a produkcja bardzo obciazajaca srodowisko co innego eko a co innego ze zabijanie zwierzat tylko po to żeby uzyskac futro jest niehumanitarne 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.