Temat: Wasze wpadki modowe

Pochwalcie się, bo nie wierzę że nie udało wam się choć raz wtopić :D Jakie macie na swoim koncie wpadki modowe? Chodzi mi zarówno o jakieś śmieszne/żenujące wypadki typu dziura na tyłku, jak i zupełnie nieudane zakupy/stylizacje.
Do tematu zainspirowała mnie próba wyrzucenia zbędnych szmat z szafy. Od dawna miałam zwyczaj zostawiania absolutnie wszystkiego, bo "kiedyś się przyda". Jak wiadomo, magiczne "kiedyś" nie nastąpiło, a ja zmądrzałam :) Jednak perły które wyłowiłam, cudo!  - np sukienka tuba w zielono-czarną zeberkę, ze złotymi guzikami :?
Z wpadek, kiedyś jako jeszcze piętnastolatka paradowałam na imprezie ze stanikiem na wierzchu, bo sukienka bez ramiączek cały czas mi się obsuwała, ale tak naprawdę znacznie. 
Pamiętam też moje buty w szpic. z kwiatem, tragedia.

coś takiego, tylko jeszcze przy noskach czarny skórzany kwiat.....

noszenie legginsów do szkoły i to noszenie ich jako spodni :(

Pasek wagi

moja najgorsza wpadka to stylizacja niestety a nie ciuch... Przy mojej okraglej twarzy i karnacji raczej pasujacej do blond/cieply braz wlosow przefarbowalam sie na czarno a potem scielam wlosy na chlopaka... 

Zajelo mi ze 2 lata dojscie do jakiego takiego wygladu, kolor to jeszcze pol biedy (scielam czern razem z wlosami wlasciwie) ale odrastanie wlosow to byla tortura... W czarnych dlugich wlosach wygladalam na starsza od mojej mamy i mocno chora - brali nas za siostry i to nie byl komplement w strone mojej mamy :P po scieciu wlosow to juz wogole tragedia... Wazylam wtedy jakies 80kg, wygladalam na 100... Nigdy wiecej :D

Pasek wagi

Ogladalam ostatnio swoje zdjecia z przed 15 lat i az mi wstyd jakie kiedys nosilam ciuchy. Pocieszam sie ze taka byla wtedy moda i wszyscy tak sie ubierali :-) ale jak sobie przypomne spodnie dzwony, bluzki z odkrytym brzuchem, polary, takie male torebki na ramie, te legginsy do kolana, buty w szpic, bolerka to az mnie wzdryga.

O, Maratha przypomniałaś mi.... :|
Kiedyś obcięłam włosy do ramion, miałam "pazurki", grzywkę i pofarbowałam się na czarno. Włosy zaczęły mi się wywijać na zewnątrz, farba miała odcień granatowy..... a buzię miałam mocno okrągłą. 
Ale i tak stwierdziłam, że czemu by jeszcze nie poprawić looku kreskami wokół oczu, wiecie, a'la panda. Wyszły mi świńskie oczka.

Matyliano napisał(a):

nie przypominam sobie nic spektakularnego oprócz jednej rzeczy, śmiesznej ;p ubrałam się do szkoły i wyszłam...stojąc na przystanku tramwajowym zauważyłam, że z nogawki wystają mi rajstopy ;D rozbierając się dnia poprzedniego zostawiłam rajty w spodniach, a następnego dnia chciałam założyć tylko spodnie i nie zauważyłam, że coś tam w środku siedzi ;p myślałam, że umrę ;p

Haha kiedys na wycieczce w 4 klasie naszej wychowawczyni to samo sie przytrafilo. Zwiedzalismy jakis zamek a ona mowi tak " teraz wszystkie dziewczynki ida ze mna na bok a chlopcy zostaja tu gdzie stoja". My wszystkie takie przejete o co chodzi. A ona zebrala nas w koleczko, stanela po srodku i wyciagala rajstopy ze spodni cos tam sie tlumaczac:-) Teraz sie z tego smieje ale wtedy to czulysmy sie takie wazne, ze mamy z nasza Pania taka tajemnice :-)

sadcat napisał(a):

prompter napisał(a):

cynamonowy44 napisał(a):

unodostress napisał(a):

noszenie polaru..
Uważasz to za wtopę? Ja nosiłam, i za wpadkę Tego nie uważam :D Były modne i szerokie (jak worki, tylko tego można się doczepić). Rok temu kupiłam dopasowany pod kurtkę i jestem zadowolona, że jest tak ciepły i miły w dotyku.
Noszenie polaru nie w górach czy sytuacjach turystycznych uważam za obciach.
 A kurtka sportowa typu z 4F np na zakupy? pytam z ciekawości  :-)

Mam podobne odczucia co do polaru. Nawet dziecku na codzien bym nie ubrala. 

Moj obciach to ok 12 lat temu takie kozaki. Dokladnie takie: na kolanie oczywoscie pysk.

ja sie nie umiem dobrze ubierac, cala jestem ubrana we wpadki :)

raz zrobilam sobie wlosy na czerowno, raz jak kurczak, raz skarpety do sandalow, adidasy do spodnicy

Pamiętam, że w gimnazjum miałam fazę na ciuchy w stylu Missy Elliott - samo w sobie by to jakoś super tragiczne nie było (nie jak się ma naście lat moim zdaniem), ale ... No właśnie, tragedii by nie było gdybym się konsekwentnie trzymała tego stylu - a mnie się nie podobały żadne workowate spodnie (w ogóle nie lubię spodni), więc potrafiłam ubrać jakąś luźną hip-hopową bluzę i do tego plisowaną spódnicę z żorżety. Tak poza tym to jakiś skrajnych katastrof nie pamiętam - miałam jeszcze fazę na bordowe, bardzo ciemne szminki, w których było mi fatalnie (powiedzmy, że to też moda). O, i noszę czasami szalik Slytherinu, albo biżuterię ze znakiem insygniów śmierci - infantylność też się chyba łapie w kategorię wpadek modowych? ;) 

Pamiętam, że w gimnazjum miałam fazę na ciuchy w stylu Missy Elliott - samo w sobie by to jakoś super tragiczne nie było (nie jak się ma naście lat moim zdaniem), ale ... No właśnie, tragedii by nie było gdybym się konsekwentnie trzymała tego stylu - a mnie się nie podobały żadne workowate spodnie (w ogóle nie lubię spodni), więc potrafiłam ubrać jakąś luźną hip-hopową bluzę i do tego plisowaną spódnicę z żorżety. Tak poza tym to jakiś skrajnych katastrof nie pamiętam - miałam jeszcze fazę na bordowe, bardzo ciemne szminki, w których było mi fatalnie (powiedzmy, że to też moda). O, i noszę czasami szalik Slytherinu, albo biżuterię ze znakiem insygniów śmierci - infantylność też się chyba łapie w kategorię wpadek modowych? ;) 

Wilena napisał(a):

O, i noszę czasami szalik Slytherinu, albo biżuterię ze znakiem insygniów śmierci - infantylność też się chyba łapie w kategorię wpadek modowych? ;) 

Chyba mi nie wypada nazwać tego wpadką - no, chyba że szalik Slytherinu a nie Gryffindoru! :D
edit,
Wilena, Ty po prostu wyprzedzałaś trendy:

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.