Temat: Zadanie z pierwszej klasy

czy za naszych czasów mielismy takie/taki poziom zadan? Bo chyba mam skleroze... 

Nie pytam czy znacie odpowiedź tylko, czy to poziom pierwszo klasistow?

Zaciekawiłas mnie. Mam pierwszoklasistke i nie wiem czy takie zadania maja. Dzisiaj z ciekawości przejrzę książkę. Żeby nie było, że się wcale nie interesuje, codziennie zaglądam czy odrobila zadania, ale póki co wszystko robi sama i nie potrzebuje pomocy. U nas pomimo, że to pierwsza klasa mają dużo sprawdzianów i kartkowek. Nie spodziewałam się, że tak to będzie wyglądać. Na dzien dzisiejszy ma grubo ponad 60 ocen i zdecydowanie najwięcej jest z edukacji polonistyczne, matematycznej i angielskiego.

Z obserwacji zauważyłam, że jednak dzieci radzą sobie lepiej z matma. U nas w klasie gorzej wypada edukacja języka polskiego. 

Pasek wagi

Marisca napisał(a):

Ja pamiętam z 1 klasy takie zadanie. Mama piecze ciasto, ale okazało się, że zamiast 1kg mąki ma tylko 0,5 kg. Co musi zrobić z pozostałymi składnikami, aby wyszło ciasto. Chodziło o to, żeby dzieci umiały powiedzieć, że trzeba zmniejszyć ilość pozostałych składników o połowę. Nie wiem czy to było trudne czy nie. Wiem, że ku mojemu zdziwieniu na cała klasę tylko ja znałam odpowiedź i dlatego tak zapamiętałam to zadanie. 

.Karol napisał(a):

pierwszoklasista nie ma tak "abstrakcyjnego" myslenia. Nie wiem czy to zależy od rejonu PL czy nie ale przeglądałam ostatnio książki do pl - (1i2 klasa) poziom słownictwa mnie przerazil (nie mówiąc o ilosci), to samo matma. Gdy dorosły już musi się  zastanowić nad rozwiązaniem to chyba coś nie tak... zajęcia w szkole do 17, plecak skala, do Religi cały zestaw, nauka w domu do późnych godzin... chore
Ale nie rozumiem co masz na myśli, jaki poziom słownictwa. Moja córka ma 4 lata i poprawnie posługuje się takimi wyrazami jak kontynuować, asekurować, niedorzeczny itp. Więc nie wiem jakie wyrazy mogą być trudne dla 7/8 latka.Z dzieckiem trzeba dużo rozmawiać, używać wielu słów, tłumaczyć ich znaczenie, opowiadać o świecie, wyczerpująco odpowiadać na pytania i duuuużo czytać. Ja dziecku codziennie czytam bajki z dość trudnym słownictwem. 

Jasne, masz rację. Tekst który ja przejrzałam był o pomocy sąsiedzkiej (2 klasa), odruchowo zapytalam chłopca czy zna jakieś tam słowo, potem kolejne i kolejne... wydawały mi się trudne jak na jego wiek, więc zadanie odrobił - przeczytal, ale co z tego skoro nie zrozumiał. Nie wnikam, który rodzic ile i jak poświęca czasu swoim dzieciom, ale te dzieci które mają "zapracowanych" bądź jednego rodzica będą miały większe problemy w nauce. Dziecko dobrze uczy się przez zabawę, niektóre są mniej zdolne, niektóre mniej pewne siebie, niektóre z problemami... Czasami szybko się załamuja przy niepowodzeniach i tracą wiarę w swoje umiejętności. No niestety nie każdy ma takie podejście jak Ty, lepiej dac tabletka i święty spokój...

Pasek wagi

.Karol napisał(a):

Marisca napisał(a):

Ja pamiętam z 1 klasy takie zadanie. Mama piecze ciasto, ale okazało się, że zamiast 1kg mąki ma tylko 0,5 kg. Co musi zrobić z pozostałymi składnikami, aby wyszło ciasto. Chodziło o to, żeby dzieci umiały powiedzieć, że trzeba zmniejszyć ilość pozostałych składników o połowę. Nie wiem czy to było trudne czy nie. Wiem, że ku mojemu zdziwieniu na cała klasę tylko ja znałam odpowiedź i dlatego tak zapamiętałam to zadanie. 

.Karol napisał(a):

pierwszoklasista nie ma tak "abstrakcyjnego" myslenia. Nie wiem czy to zależy od rejonu PL czy nie ale przeglądałam ostatnio książki do pl - (1i2 klasa) poziom słownictwa mnie przerazil (nie mówiąc o ilosci), to samo matma. Gdy dorosły już musi się  zastanowić nad rozwiązaniem to chyba coś nie tak... zajęcia w szkole do 17, plecak skala, do Religi cały zestaw, nauka w domu do późnych godzin... chore
Ale nie rozumiem co masz na myśli, jaki poziom słownictwa. Moja córka ma 4 lata i poprawnie posługuje się takimi wyrazami jak kontynuować, asekurować, niedorzeczny itp. Więc nie wiem jakie wyrazy mogą być trudne dla 7/8 latka.Z dzieckiem trzeba dużo rozmawiać, używać wielu słów, tłumaczyć ich znaczenie, opowiadać o świecie, wyczerpująco odpowiadać na pytania i duuuużo czytać. Ja dziecku codziennie czytam bajki z dość trudnym słownictwem. 
Jasne, masz rację. Tekst który ja przejrzałam był o pomocy sąsiedzkiej (2 klasa), odruchowo zapytalam chłopca czy zna jakieś tam słowo, potem kolejne i kolejne... wydawały mi się trudne jak na jego wiek, więc zadanie odrobił - przeczytal, ale co z tego skoro nie zrozumiał. Nie wnikam, który rodzic ile i jak poświęca czasu swoim dzieciom, ale te dzieci które mają "zapracowanych" bądź jednego rodzica będą miały większe problemy w nauce. Dziecko dobrze uczy się przez zabawę, niektóre są mniej zdolne, niektóre mniej pewne siebie, niektóre z problemami... Czasami szybko się załamuja przy niepowodzeniach i tracą wiarę w swoje umiejętności. No niestety nie każdy ma takie podejście jak Ty, lepiej dac tabletka i święty spokój...

Ja jestem z dzieckiem w domu i to naprawdę procentuje. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie każda matka ma tyle czasu. Natomiast wiele matek uważa, że ich praca zawodowa , która często kończy się na 3h kontakcie z dzieckiem nie ma negatywnego wpływu na dziecko i przedszkole/szkoła wszystko załatwi, wszystkiego nauczy, wychowa. Nie, nie załatwi. Ani przedszkole, ani szkoła. Dziecko siedząc też cały dzień w przedszkolu  nie nauczy się wiele w grupie innych dzieci, które same niewiele jeszcze o świecie wiedzą, ani nie rozumieją wielu słów. Pani ma całą klasę/grupę i nie będzie każdemu tłumaczyć, ani nad każdym dzieckiem pochylać się indywidualnie w stosunku do jego charakteru i zdolności. Ale to już temat na odrębna dyskusję .... 

Marisca napisał(a):

.Karol napisał(a):

Marisca napisał(a):

Ja pamiętam z 1 klasy takie zadanie. Mama piecze ciasto, ale okazało się, że zamiast 1kg mąki ma tylko 0,5 kg. Co musi zrobić z pozostałymi składnikami, aby wyszło ciasto. Chodziło o to, żeby dzieci umiały powiedzieć, że trzeba zmniejszyć ilość pozostałych składników o połowę. Nie wiem czy to było trudne czy nie. Wiem, że ku mojemu zdziwieniu na cała klasę tylko ja znałam odpowiedź i dlatego tak zapamiętałam to zadanie. 

.Karol napisał(a):

pierwszoklasista nie ma tak "abstrakcyjnego" myslenia. Nie wiem czy to zależy od rejonu PL czy nie ale przeglądałam ostatnio książki do pl - (1i2 klasa) poziom słownictwa mnie przerazil (nie mówiąc o ilosci), to samo matma. Gdy dorosły już musi się  zastanowić nad rozwiązaniem to chyba coś nie tak... zajęcia w szkole do 17, plecak skala, do Religi cały zestaw, nauka w domu do późnych godzin... chore
Ale nie rozumiem co masz na myśli, jaki poziom słownictwa. Moja córka ma 4 lata i poprawnie posługuje się takimi wyrazami jak kontynuować, asekurować, niedorzeczny itp. Więc nie wiem jakie wyrazy mogą być trudne dla 7/8 latka.Z dzieckiem trzeba dużo rozmawiać, używać wielu słów, tłumaczyć ich znaczenie, opowiadać o świecie, wyczerpująco odpowiadać na pytania i duuuużo czytać. Ja dziecku codziennie czytam bajki z dość trudnym słownictwem. 
Jasne, masz rację. Tekst który ja przejrzałam był o pomocy sąsiedzkiej (2 klasa), odruchowo zapytalam chłopca czy zna jakieś tam słowo, potem kolejne i kolejne... wydawały mi się trudne jak na jego wiek, więc zadanie odrobił - przeczytal, ale co z tego skoro nie zrozumiał. Nie wnikam, który rodzic ile i jak poświęca czasu swoim dzieciom, ale te dzieci które mają "zapracowanych" bądź jednego rodzica będą miały większe problemy w nauce. Dziecko dobrze uczy się przez zabawę, niektóre są mniej zdolne, niektóre mniej pewne siebie, niektóre z problemami... Czasami szybko się załamuja przy niepowodzeniach i tracą wiarę w swoje umiejętności. No niestety nie każdy ma takie podejście jak Ty, lepiej dac tabletka i święty spokój...
Ja jestem z dzieckiem w domu i to naprawdę procentuje. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie każda matka ma tyle czasu. Natomiast wiele matek uważa, że ich praca zawodowa , która często kończy się na 3h kontakcie z dzieckiem nie ma negatywnego wpływu na dziecko i przedszkole/szkoła wszystko załatwi, wszystkiego nauczy, wychowa. Nie, nie załatwi. Ani przedszkole, ani szkoła. Dziecko siedząc też cały dzień w przedszkolu  nie nauczy się wiele w grupie innych dzieci, które same niewiele jeszcze o świecie wiedzą, ani nie rozumieją wielu słów. Pani ma całą klasę/grupę i nie będzie każdemu tłumaczyć, ani nad każdym dzieckiem pochylać się indywidualnie w stosunku do jego charakteru i zdolności. Ale to już temat na odrębna dyskusję .... 


Ale to nie jest kwestia pracy/siedzenia w domu a chęci. Są matki, które niby nie pracują a dziecko im przeszkadza a są takie, które po pracy spędzają "quality time" z dzieckiem. Moi rodzice oboje pracowali a umiałam czytać jeszcze w przedszkolu, z nauki byłam bardzo "do przodu" - aż wzywali moich rodziców myśląc, że oni za mnie zadania odrabiają, zwłaszcza z matematyki. W podstawówce sięgałam po książki cztery lata starszej siostry, w gimnazjum rozwiązywałam całki dla własnej przyjemności, kochałam też czytać książki a telewizor mógłby dla mnie nie istnieć (tylko w deszczowe dni lubiłam w pegasusa pocisnąć). No i pół dnia i tak spędzałam na podwórku - biegając, szalejąc. Poświęcali mi dużo czasu a jeszcze pamiętam jak uwielbiałam patrzeć na moją mamę szykującą się do pracy, jak każdy opowiadał o swoim dniu i bardzo się cieszę, że i ja i siostra i mama i tata każdy miał "swój świat". My szkołę, rodzice pracę.



A co to tego, że część dzieci ma ciężej bo rodzice im nie poświęcają uwagi - prawda. Ale jak to rozwiązać systemowo? Obniżać poziom i wtedy "krzywdzić" dzieci zdolniejsze? Zmuszać nauczycieli, którzy zarabiają grosze żeby dzielili dzieci w klasie na zdolniejsze i mniej zdolne i dostosowywali poziom indywidualnie?

bridetobee napisał(a):

Marisca napisał(a):

.Karol napisał(a):

Marisca napisał(a):

Ja pamiętam z 1 klasy takie zadanie. Mama piecze ciasto, ale okazało się, że zamiast 1kg mąki ma tylko 0,5 kg. Co musi zrobić z pozostałymi składnikami, aby wyszło ciasto. Chodziło o to, żeby dzieci umiały powiedzieć, że trzeba zmniejszyć ilość pozostałych składników o połowę. Nie wiem czy to było trudne czy nie. Wiem, że ku mojemu zdziwieniu na cała klasę tylko ja znałam odpowiedź i dlatego tak zapamiętałam to zadanie. 

.Karol napisał(a):

pierwszoklasista nie ma tak "abstrakcyjnego" myslenia. Nie wiem czy to zależy od rejonu PL czy nie ale przeglądałam ostatnio książki do pl - (1i2 klasa) poziom słownictwa mnie przerazil (nie mówiąc o ilosci), to samo matma. Gdy dorosły już musi się  zastanowić nad rozwiązaniem to chyba coś nie tak... zajęcia w szkole do 17, plecak skala, do Religi cały zestaw, nauka w domu do późnych godzin... chore
Ale nie rozumiem co masz na myśli, jaki poziom słownictwa. Moja córka ma 4 lata i poprawnie posługuje się takimi wyrazami jak kontynuować, asekurować, niedorzeczny itp. Więc nie wiem jakie wyrazy mogą być trudne dla 7/8 latka.Z dzieckiem trzeba dużo rozmawiać, używać wielu słów, tłumaczyć ich znaczenie, opowiadać o świecie, wyczerpująco odpowiadać na pytania i duuuużo czytać. Ja dziecku codziennie czytam bajki z dość trudnym słownictwem. 
Jasne, masz rację. Tekst który ja przejrzałam był o pomocy sąsiedzkiej (2 klasa), odruchowo zapytalam chłopca czy zna jakieś tam słowo, potem kolejne i kolejne... wydawały mi się trudne jak na jego wiek, więc zadanie odrobił - przeczytal, ale co z tego skoro nie zrozumiał. Nie wnikam, który rodzic ile i jak poświęca czasu swoim dzieciom, ale te dzieci które mają "zapracowanych" bądź jednego rodzica będą miały większe problemy w nauce. Dziecko dobrze uczy się przez zabawę, niektóre są mniej zdolne, niektóre mniej pewne siebie, niektóre z problemami... Czasami szybko się załamuja przy niepowodzeniach i tracą wiarę w swoje umiejętności. No niestety nie każdy ma takie podejście jak Ty, lepiej dac tabletka i święty spokój...
Ja jestem z dzieckiem w domu i to naprawdę procentuje. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie każda matka ma tyle czasu. Natomiast wiele matek uważa, że ich praca zawodowa , która często kończy się na 3h kontakcie z dzieckiem nie ma negatywnego wpływu na dziecko i przedszkole/szkoła wszystko załatwi, wszystkiego nauczy, wychowa. Nie, nie załatwi. Ani przedszkole, ani szkoła. Dziecko siedząc też cały dzień w przedszkolu  nie nauczy się wiele w grupie innych dzieci, które same niewiele jeszcze o świecie wiedzą, ani nie rozumieją wielu słów. Pani ma całą klasę/grupę i nie będzie każdemu tłumaczyć, ani nad każdym dzieckiem pochylać się indywidualnie w stosunku do jego charakteru i zdolności. Ale to już temat na odrębna dyskusję .... 
Ale to nie jest kwestia pracy/siedzenia w domu a chęci. Są matki, które niby nie pracują a dziecko im przeszkadza a są takie, które po pracy spędzają "quality time" z dzieckiem. Moi rodzice oboje pracowali a umiałam czytać jeszcze w przedszkolu, z nauki byłam bardzo "do przodu" - aż wzywali moich rodziców myśląc, że oni za mnie zadania odrabiają, zwłaszcza z matematyki. W podstawówce sięgałam po książki cztery lata starszej siostry, w gimnazjum rozwiązywałam całki dla własnej przyjemności, kochałam też czytać książki a telewizor mógłby dla mnie nie istnieć (tylko w deszczowe dni lubiłam w pegasusa pocisnąć). No i pół dnia i tak spędzałam na podwórku - biegając, szalejąc. Poświęcali mi dużo czasu a jeszcze pamiętam jak uwielbiałam patrzeć na moją mamę szykującą się do pracy, jak każdy opowiadał o swoim dniu i bardzo się cieszę, że i ja i siostra i mama i tata każdy miał "swój świat". My szkołę, rodzice pracę.A co to tego, że część dzieci ma ciężej bo rodzice im nie poświęcają uwagi - prawda. Ale jak to rozwiązać systemowo? Obniżać poziom i wtedy "krzywdzić" dzieci zdolniejsze? Zmuszać nauczycieli, którzy zarabiają grosze żeby dzielili dzieci w klasie na zdolniejsze i mniej zdolne i dostosowywali poziom indywidualnie?

Jasne można pracować i mieć czas dla dziecka, ale jak ktoś wraca z pracy o 17, a dziecko kładzie o 20 to wiele nie zdziała, bo  w tym czasie trzeba zabrać dziecko na dwór,  pobawić się,  poczytać , musi być czas na jakąś rozmowę, czułości,  a jeszcze są inne domowe sprawy jak kąpiel, posiłek, jeszcze rodzic ma coś w domu do zrobienia itd. 

To są działania na zbiorach. Moja mama miała zbiory w pierwszej klasie szkole średniej, potem były w ósmej klasie, ja miałam chyba w czwartej klasie podstawówki a teraz są w pierwszej. Nie wiem czy to dobrze.  Teraz dzieci nie umieją  tabliczki mnożenia, nie potrafią liczyć w pamięci i bez kalkulatora a stawia nacisk na myślenie. Myślenie dobra rzecz tylko co jemu przeszkadza nauka matematyki?

zolzaaaa napisał(a):

Zaciekawiłas mnie. Mam pierwszoklasistke i nie wiem czy takie zadania maja. Dzisiaj z ciekawości przejrzę książkę. Żeby nie było, że się wcale nie interesuje, codziennie zaglądam czy odrobila zadania, ale póki co wszystko robi sama i nie potrzebuje pomocy. U nas pomimo, że to pierwsza klasa mają dużo sprawdzianów i kartkowek. Nie spodziewałam się, że tak to będzie wyglądać. Na dzien dzisiejszy ma grubo ponad 60 ocen i zdecydowanie najwięcej jest z edukacji polonistyczne, matematycznej i angielskiego.Z obserwacji zauważyłam, że jednak dzieci radzą sobie lepiej z matma. U nas w klasie gorzej wypada edukacja języka polskiego. 

Wczoraj takie mieli. 

Koszalik napisał(a):

To są działania na zbiorach. Moja mama miała zbiory w pierwszej klasie szkole średniej, potem były w ósmej klasie, ja miałam chyba w czwartej klasie podstawówki a teraz są w pierwszej. Nie wiem czy to dobrze.  Teraz dzieci nie umieją  tabliczki mnożenia, nie potrafią liczyć w pamięci i bez kalkulatora a stawia nacisk na myślenie. Myślenie dobra rzecz tylko co jemu przeszkadza nauka matematyki?

Niedlugo będziemy jak Japończycy ;)

zastanawiam sie co robic, zeby moj syn (2lata) kiedys nie mial problemow z takimi zadaniami... dzieci, które znam maja, od malego sie  zapowiadało, ze zdolne, wszystko szybko zalapaly... a w szkole zaczynaja byc problemy

awokdas napisał(a):

zastanawiam sie co robic, zeby moj syn (2lata) kiedys nie mial problemow z takimi zadaniami... dzieci, które znam maja, od malego sie  zapowiadało, ze zdolne, wszystko szybko zalapaly... a w szkole zaczynaja byc problemy

Nie zastanawiaj się bo na zapas nic nie wymyślisz . Bardzo dużo zależy od nauczycielki która mu się trafi. Jak będzie miał szczęście to nie będzie żadnych problemów :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.