Temat: Kosmetyki wysokopolkowe a drogeryjne

Helou. Czy macie czasem wrażenie, że wieeele wysokopolkowych kosmetyków jest totalnie niewartych swojej ceny ? Miałam kilka drogich podkładów w swoim życiu ;] i żaden nie był jakiś super lepszy niż poczciwy Bourjois healthy mix. Fakt moja cera nie jest turbo problematyczna, ale np w recenzjach Laura mercier pojawiają się zachwyty jakby ten podkład robił photoshopa, a jak dla mnie .. no podkład jak podkład. W jakie kosmetyki wg Was warto inwestować ? Wg mnie warto w perfumy, bo tanie nie będą ani tak piękne ani trwałe.. z kolei przekonuje się, że w podkłady czy np tusze do rzęs zupełnie nie warto. Teraz mam Eyeliner ysl i poziom reprezentuje jak golden rose.. także ten..

Nigdy nie miałam szczęścia do taniej kolorówki, zawsze wracam do tej pi razy oko średniej półki (znów, to względne co jest średnią półką dla kogo). Plus ja lubię piękne opakowania. Nie lubię jak mi się ścierają napisy, rysują pudełeczka itd. Tanie kosmetyki często szybko wyglądają szmatławo. To mnie od nich bardziej odrzuca niż sama jakość. Ale generalnie zgadzam się, nigdy nie widziałam przełożenia ceny na jakość 1:1. Ostatnio w kalendarzu adwentowym Zalando był krem za 160 euro. I tak serio jestem ciekawa czy ta cena ma jakikolwiek sens. Wydaje mi się, że w kwestii pielęgnacji kilka wyselekcjonowanych składników dobranych do skóry i np. domowe zabiegi to lepsza inwestycja gdy idzie o przełożenie wydatków na rezultaty.


Czy ja wiem, trzeba dobrać pod siebie. W żadnym podkładzie nie wyglądałam tak ładnie jak w dior chyba one touch (już wycofany i nie ma zamiennika). zgarniałam wtedy kilka komplementów na temat skóry w tygodniu od randomowych ludzi 

mam szminke dior, jest naprawde marnej jakości i trwałości, mam tez podkład za ok 300 stówy z jakiejś drogiej firmy z Sephory o nazwie Sansai... kolor piękny ale jakośc marna, po kilku miesiącach sie nie nadaje do położenia na twarz mimo że data ważnosci jeszcze długa... no podkłady za 50 złotych często lepiej się konserwowały :P 

jestem z kolei zadowolona z kosmetyków Avene - warte swojej ceny 

jestem zadowolona ze szminki MAC

Cienie z firmy make up forever - porażka na całej linii. 

jestem zadowolona z kosmetyków Anwen do włosów 

No i zgadzam się, trzeba dobrac kosmetyki przede wszystkim pod siebie. 

Kolorówka to długi temat i nie przetestowałam wszystkiego , ale zgodzę się z teza ze nie warto przepłacać. Natomiast w kwestii podkładów wypróbowałam chyba wszystko, mam cerę problematyczną i skomplikowaną, przetłuszczająca się miejscami, ale wrażliwą. U mnie sprawdza się tylko Revlon colorstay, Arden daje efekt maski, Dior i Clarinis spływa, podkłady mineralne albo są za słabe albo dają efekt maski, a ten diabeł daje radę za całkiem przyzwoite pieniądze. 

co do podkladow to prawda - tez po wielu probach zainwestowalam w Estee Lauder - i lipa. wazy sie tak samo jak taki za 20zl. 

Szminki - ja mam tendencje do zjadania, wiec testowalam mase tych trwalych, w koncu jedyny trwaly jest Dior. Blyszczyki podobnie - przez lata uzywalam Avonu bo i tak za pol godziny musze poprawic, az odkrylam Kiko Milano - efekt wow murowany. 

Tusze - tu sie w pelni zgadzam, srednia polka za 30 zl robi to samo co te za 200. 

Perfumy - na co dzien wystarcza mi Avon, trwalosc zblizona do tych z gornej polki, ale fakt, ladniejsze zapachy sa kosztowne np moj ukochany Dior Joy. 

Pasek wagi

Bardzo lubie kosmetyki bourjois- a healthy mix jest rewelacyjny. Niestety zarzucili produkcję mojego, ale ten mam wrażenie, ze jest kontynuacją poprzedniego

Pytanie (juz wspomniano) co dla kogo jest wyzsza polka. 
Moze nie zawsze kazdy krem czy podklad ze sredniej czy wyzszej polki trafia w nasze potrzeby, ale ja jednak widze przelozenie ceny na jakosc w wielu wypadkach. Czy to mowimy o kosmetykach kolorowych czy pielegnacyjnych. 

Tak po prawdzie to nie używam już od dawna podkładów, bo wystarczy mi przybetonowany sprayem utrwalającym zwykły puder w kamieniu, ale nie każdy zwykły puder się też nadaje. Uważam, że warto zapłacić za kilka dobrych produktów Urban Decay, np ten wspomniany spray albo któraś z oryginalnych palet Naked. Podkład Estee Lauder też sprawdzał mi się lepiej niż Healthy Mix czy Colorstay, bo jeśli spływał, to po dużo dłuższym czasie niż te tańsze. Natomiast muszę być wybredna jeśli chodzi o tusze do rzęs, żadne tanie nie wchodzą w grę, bo przy mojej tłustej cerze/ tłustych powiekach praktyczne każdy się rozmazuje. Jedyny średniopółkowy jaki toleruję, to Lash Sensational. Perfumy? Oczywiście, nie ma co marnować pieniędzy na tanie. Moje ukochane to Coco Mademoiselle, za flakonik Chanel zawsze dam tyle, ile zażąda sklep, bo warto. 

Pasek wagi

Uważam, że nie warto, chociaż cierpiałam kiedyś na poważną słabość np. do Guerlaina. Może dlatego, że pięknie pachnie. Ale np. sławny podkład Estee Lauder Double Wear to dla mnie porażka, nie rozumiem jego popularności - i nie było to jednorazowe podejście. Miałam paletę Naked Urban Decay i ją oddałam, sypały mi się do oczu i je podrażniały, czego nie robił np. Inglot. Używałam tuszu Diora latami, teraz bardziej podoba mi się efekt Eveline.

Kupiłam kiedyś podkład Givenchy i prawie serce mi pękło, tak mi nie pasował, a tak bardzo go chciałam.

Z koreańskiego szału sprzed kilku lat zostały ze mną koreańskie BB, ponieważ nie cierpię być matowa i tylko one dają mi ten efekt wilgotnej skóry. Tylko perfum używam droższych. Drogą kolorówkę i pielęgnację kupuję jako prezenty koleżankom, które mają wszystko, sama wolę szukać perełek.

Zgadzam się jednak, że tanie kosmetyki (i to nawet dobre) potrafią wyglądać szmatławo. Loreal miał np. cudowne róże, od których notorycznie odpadały wieczka, koszmar. Ale np. seria Makeup Revolution z Maffashion to cudeńka, jeśli chodzi o opakowanie (i jakość, mój najulubieńszy bronzer teraz, a wcześniej dałabym się zastrzelić za Benefit). Niektóre groszowe pudry Bell dają efekt jak Guerlain, a wiem, co mówię. Bell naprawdę umie w pudry.

A  pielęgnacja to w ogóle temat rzeka.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.