- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 lutego 2019, 08:19
Dziewczyny od niedawna moim ulubionym tematem są kosmetyki. W ostatnim czasie mam fioła na punkcie żeli pod prysznic i balsamów do ciała, chociaż tych drugich używam bardzo rzadko. Żeli mam w domu z 10, a wczoraj jeszcze zamówiłam kolejne z Yves Rocher ( a wszystko przez to, że przy zakupach za jakąś tam kwotę, można sobie dobrać kolejne rzeczy za grosza i generalnie uważam, że lepiej zamawiać przez neta chociaż tego nie lubię). Teraz mam już zapas na rok. Wiem, że lepiej jedno zużyć i kupić drugie, ale cóż, taka faza :) A jak jest u Was? Jakie są Wasze ulubione balsamy, żele? Chętnie się zainspiruje na przyszłość :)
13 lutego 2019, 21:04
Nie uzywam żeli pod prysznic, za bardzo wysuszaja mi skore. Mydeł jako zamienników tez. Probowalam myc sie m.in. olejem kokosowym, ale denerwowała mnie tlusta warstewka i do tego nie nadawał sie do usuniecia zapachów ze strategicznych miejsc. Olejki hydrofilowe tez odpadały, ani to detergent ani nie myły, bo zaraz wszystki sie spłukalo. Myje denetgentami tylko stopy, krocze i pachy i zawsze uzywam do tego plynu do higieny intymnej Lactacyd. Balsamów uzywam tylko po goleniu (czyli moze 1x w miesiacu...) i jak mam bardzo męczące uczucie suchej skory, ogolem bardzo rzadko. Zawsze wybieram jak najtansze balsamy, na przecenach, takie ktore juz wyprobowalam i mi pasowaly, bo nie byly tluste, nie zostawiły warstwy, dlugo trzymaly uczucie nawilzenia, nie trzeba bylo poprawiac za 12h. Ogolem wybieram kakaową isanę i welnnes&costam z masłem shea lub wiśnią.
13 lutego 2019, 21:38
No niestety czasem to jest własnie tak bez sensu "żeby posiadać". Ja też taką zachłanność mam, wychowałam się w niedostatku i sytość daje mi sam fakt że jest, że mam, że leży i czeka i nie zabraknie bo przecież jest i duuużo. Co jest totalnie bez sensu z czymkolwiek, od jedzenia przez ciuchy do chemii i kosmetyków. Zachłysnęłam się tym trochę wchodząc w dorosłość (rety, mogę mieć własna rzecz, wybraną przez siebie, nie "po rodzinie""!), potem unormowałam, ale w czasach ostrego kryzysu emocjonalnego bywa że wraca. Plusy są takie, że wraca rzadko, nigdy nie kupuję rzeczy drogich i jestem świadoma swej słabości co pozwala ją okiełznać. I np ja, nie malująca się prawie w ogóle i nie nosząca błyskotek, mam pełne pudełko kosmetyków kolorowych i sztucznej biżuterii. Jak sroka. Nazbierałam pewnego roku gdy mi się wszystko posypało, od związku przez zdrowie do rodziny, ale jak zobaczyłam że to pułapka to przestałam. Jednak nie wyrzucam, mimo że przeterminowane cienie czy pomadki w niczym mi nie posłużą, bo teraz niczego nie kupuję tylko dostaję (zamawiam od bliskich to co potrzebuję np na święta), staram się mieć jedną, dwie rzeczy naraz, a jak przychodzi zachłanność to otwieram sobie pełne kosmetyków pudło i w nim grzebię. I działa uspokajająco na konsumpcję :)
13 lutego 2019, 22:57
mialam to. jak sie juz uspokoisz to polecam zaczac rozdawac zapasy potrzebującym znajomym lub rodzinie(...)