11 kwietnia 2006, 20:52
tak tak popieram w 100%
*NOGI: poobijane, podrapane, zakwaszone zakwasami ;) z siniakami...
*DUPCIA: potłuczona, z siniakami, obolała i wogóle dobrze chociaz ze duza i mięciutka to "lżejsze" lądowanie
No i oczywiście jak juz przejdziemy Faze nr 1 (czytaj: nauka jazdy) to mozemy przejśc do fazy nr2 (czytaj: modelowanie sylwetki) ale niestety po fazie nr 1 na nr 2 już nie mam ochoty :) ale polecam na prawde na tyłek działa
- Dołączył: 2006-01-26
- Miasto: Secret
- Liczba postów: 273
11 kwietnia 2006, 21:30
ja w tym sezonie napewno wyciagne moj sprzecik i dam mu czadu
tylko jeszcze nie wiem gzie bede jezdzic bo warunki chodnikow sa beznadziejne
dla chcacego nic trudnego
12 kwietnia 2006, 16:13
no rolki pewnie są super ale tylko dla tych szczuplejszych grubasków
wyobrażacie sobie takie rozpędzone sto kilo żywej wagi na parkowej alejce!!!
albo ten huk jak już padnę na beton!!!
- Dołączył: 2006-02-17
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 857
12 kwietnia 2006, 21:42
Jak zaczynałem sie odchudzać miałe 112 kg żywej wagi. Teraz jest troszkę mniej. A jedynie przy tej wadze radzę kupić rolki z wytrzymałą aluminiową płozą markowej firmy a nie w markecie. Do tego po zajechaniu pierwszych kółek, kupić nowe. Te w kupowanych rolkach mają twardość zazwyczaj 76A lub 78A. Proponuję wtedy 80 A lub nawet 82A. Z tym, ze tu już może pojawić się problem ślizgających się kółek. I tyle. A rolki markowe to nie znaczy drogie. Zazwyczaj te najdroższe mają tylko mało przydatne bajery. Ale jak kogoś stać to polecam z butem żelowym. Same się dopasowują. Rewelka.
- Dołączył: 2006-01-26
- Miasto: Secret
- Liczba postów: 273
13 kwietnia 2006, 16:56
Witcher powiedz mi czy skad masz te info ze 90 min to 1000 kcali bo ja tego w zadnej ksiazce nie mam. czy liczyles to tak jak dla jazdy na lyzwach?
- Dołączył: 2006-02-17
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 857
13 kwietnia 2006, 20:56
Dokładnie tak. Liczę to
jak dla jazdy na łyżwach, chociaż jest to duże uproszczenie i przybliżenie
(potwierdził to też mój dietetyk). Na łyżwach jest mniejszy wysiłek (moje
subiektywne odczucie, ale nie tylko moje). Poza tym w moim przypadku było tego
więcej. Jazda z obciążeniem, tj. pchałem przed sobą wózek z córeczką. Uwierz
mi, tylko na pozór wydaje się, że to żaden wysiłek. Już drugiego szkraba mam ze
sobą podczas śmigania na rolkach. Mam w tym jakieś doświadczenie. A mojego
trzylatka nie chciałbym już wozić. To już nie byłaby przyjemność, a katorga. Już
zeszłej jesieni, nie byłem z nim w stanie dłużej jeździć niż godzinkę. Nogi, a
właściwie uda odmawiały mi posłuszeństwa i łapały mnie skurcze. Aż w
samochodzie nie było za bezpiecznie.
Wydaje mi się, że można
zadać takie pytanie na forum. Może, ktoś się dogrzebał do właściwych danych.
- Dołączył: 2006-01-17
- Miasto:
- Liczba postów: 6787
14 kwietnia 2006, 19:20
Witcher, dzieki Tobie jezdzilam dzisiaj cala godzine na rolkach. I jutro mam znowu zamiar!! Nog nie czuje, ale nieszkodzi,najwazniejsze, ze tak spalaja kalorie!!!
- Dołączył: 2006-04-02
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1476
26 kwietnia 2006, 23:03
Ja wlasnie sie skusze,mam markowe rolki od1komuni...od 11 stu lat a ciagle sa dobre i prawie nie zniszczone tylko porysowane,smiga sie super,pojezdzilabym:D