Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Hej Dupka ja też już spakowana -no to hop na rowerki

Kryniu - owocnych jazd.

Ja już wrócona z codziennego treningu :))

33,37  /  4 351,89  /  5 000

 

Jutro robię niezbędny odpoczynek od ćwiczeń. Zmęczone mam nogi już okrutnie, muszę wyluzować zdeczko.

Za to mam nadzieję, że pogoda w weekend mnie nie zawiedzie i będę mogła sobie to odbić :))

+ czwartkowe

za kilka dni z disiejszym:

51,52 / 3404,09 / 5000 km

Ale sobie dzisiaj pojeździłam :) Po dłuższej przerwie wzięło mnie na rower więc pomimo deszczu i wiatru postanowiłam po raz pierwszy zrobic stromą trasę dookoła góry. Fajnie się mieszka u stóp gor, szczególnie jak ktoś uprawia kolarstwo górskie, ale czasem fajnie byłoby pojeździc  po płaskim. Chyba. Tak myślę...
No ale się wzięłam, wyjechałam z domu i po dwóch minutach zaczęłam się wspinac. I tak było non stop przez kolejne 46 minut, 10km i 440m w górę. Potem zrobiło się płasko ale za to wiatr był okrutny - jest takie miejsce, gdzie bez względu na pogodę zawsze potwornie wieje. Tak są jakoś góry ułożone. Przemokłam, nogi bolą, ręce drżą (uczę się jeździc z rękami na dolnym zgięciu kierownicy, jakkolwiek się ono nazywa), ale widoki były tego warte. W ogóle było cudownie!

W sumie 110min, 40km i 630m w górę (i w dół).

40  /  2271  /  4000

70,01 km nad morzem! pięknie było! i moja mama dała radę!

70/ 1 212,5/ 2000

+ piątkowe

piątek 22 z ogonkiem i czwartek 22 z ogonkiem

44,47  /  3421,1  /  5000

Dzisiejsze:

66,03  /  4 417,92  /  5 000

 

No i kejtul - gratki za piękny morski dystansik!

sobota      10,32  /  3431,5  /  5000

z wnuczkiem byłam na pierwszej wspólnej dwurowerowej wycieczce

wytrzymał!....