Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2011.

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2011

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie.

Pasek wagi
moje drobne sobotnie pitu-pitu
12,57  /  2447,3  /  5000
Pasek wagi
     185 / 3945  /  6000
Rabarbar, dajesz czadu, jak zwykle mnie zadziwiasz, tylko nie pisz, proszę, że jechałaś ten dystans ze średnią 25km/h, bo sprzedaję rower na allegro i przerzucam się na szydełkowanie
Jolu, masz rację, powinnam być z siebie dumna, bo nie odstawałam bardzo, ale jazda po pagórach ma się nijak do jazdy po płaskim i dzisiejszy dystans dał mi w kość bardziej niźli dwie stówki po równym. W sierpniu jeszcze jadę na odległośc na maxa, bo chcę pobić swój rekord dystansu w miesięcznego, ale od września obiecałam sobie solennie kręcić mniej a zdecydowanie ambitniej
> Rabarbar, dajesz czadu, jak zwykle mnie
> zadziwiasz, tylko nie pisz, proszę, że jechałaś
> ten dystans ze średnią 25km/h, bo sprzedaję rower
> na allegro i przerzucam się na szydełkowanie
No nie , aż tak dobrze to nie jest , co nie znaczy , że bym nie chciała.
Te 185 to było w 2 dni
82 km przejechałam w dość dobrym tempie 24km/godz, nie całkiem po rónym to znaczy nie po ścieżkach rowerowych niemieckich tylko po naszych drogach wprawdzie asfaltowych ale asfalt jeszcze pokomunistyczny, połatany, no i wybierałam drogi najmniej uczęszczane, po wsiach to ludzie chodzą po drogach i nawet z nich nie schodzą jak na nich dzwonię, już myslałam , że mi soltys asfalt zwinie
> moje drobne sobotnie pitu-pitu12,57  /  2447,3  / 
> 5000
Co tak cieniutko, pewnie jeszcze żyjesz urlopem w cieplutkim miejscu.
Może by tak malutka tabelunie, lubie Twoje tabelki

nie, nie żyję urlopem

tylko. . . co innego mnie zajmuje  .. . o rowerze zwyczajni albo zapominam albo się ocykam przedwieczornie za późno

 

tabelka, czemu nie ?

jutro popołudniem będę już na swoim kompie, to sięgnę do excela

Pasek wagi
51 / 1783 / 2000.. po calym tygodniu wreszcie traske zaliczylam a goraco u nas.
Cześć Dziewczyny i Chłopcze.

Właśnie sobie przypomniałam Pana, co tu do nas zawitał na 3 sekundy z planem przejechania 10 000 km. No i, jak można było się spodziewać, przepadł :)

U mnie bardzo cienko jeśli idzie o dostęp do internetu.
Widzę, że nie udąło mi się pożegnać Diamy. Podbijaj Młoda Polskę ostro. Miłego!! Remont będzie już ukończony jak przyjedziesz, luzik :)

Wpisu kilometrowego nie robię, bo jeszcze dziś na przejażdżkę się wybieram. Zbiorę we wtorek tę drobnicę i dorzucę. Wczoraj nie jeździłam - kac mnie wykończył. Dziś piękna trasa w ślicznej pogodzie i pobity rekord szybkości: 59,6 km/h. Będzie więcej, spierniczyłam hamowaniem przed zakrętem, który okazał się zupełnie nie straszny (ale rozsądku słucham się zawsze na rowerze i nie ryzykuję gdy nie wiem). Niebawem znów tam wrócę :))

Tymczasem zawijam się..

Trzymajcie się Babeczki Kochane!

Rabarbarrr, ufff, kamień spadł mi z serca, bo w sumie przywiązałąm się trochę do tego mojego KOTA, a i szydełkować prawdę mówiąc nie umiem.

Dzisiaj odpoczęłam trochę na płaskim terenie: 150,11/8519,38/10000

No szalejesz, Dupencjo, szalejesz z tą prękością. Mam tak samo, też wolę przyhamować, jeśli nie wiem, co jest za zakrętem. W pamięci mam upadek kumpla, którego przy 60 km/h wyrzuciło na zakręcie do rowu. Skubaniec nawet nie wpadł w pobliskie jeżyny, wstał po wszytkim i otrepał się jak gdyby nic się nie stało.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.