Temat: Jest sens się obijać z MelB, kiedy mam rower?

Jak wyżej. Ćwiczę z nią po 40 minut dziennie i z początku te ćwiczenia nawet mnie męczyły, teraz ledwo się pocę. Szkoda mi zmarnowanych 40 minut, mimo że widzę efekty. Nie wiem jednak czy to są efekty wspomnianej pani czy raczej tego, że codziennie jeżdżę około 30 kilometrów na rowerze i zdrowo jem. Wygibasy na karimacie nie sprawiają mi specjalnie przyjemności, szkoda mi czasu (wyłączyć się z życia na 40 minut po to, żeby odklepać ćwiczenia średnio mne nastraja), a wycieczki rowerowe są dla mnie o wiele atrakcyjniejsze. 

Powiecie pewnie, żebym zmieniła na coś mniej amatorskiego. Czy przykładem tego może być po prostu rower? ;) I czy rower może być tutaj traktowany jako ćwiczenie, po którym widać efekt?

Honorata1984 napisał(a):

Ja bym nie ćwiczyła tego co mi nie sprawia przyjemności czy nawet nudzi i drażni. Jeśli wolisz to wsiadaj na rowerek powiększając sobie dystans to najlepsze kadrio (no może oprócz biegania) 


Do biegania się przymierzam, a w miejsce dywanówek uznałam, że lepiej będzie przerobić choreografię Ciary z youtube'a :D Oczywiście, rower nadal wiedzie prym :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.