Temat: Wiatr we włosach. Sezon rowerowy 2012

Zgodnie z obietnicą

OTWIERAM  NOWY

SEZON ROWEROWY

2012

 

Zapraszam do wspólnej jazdy na rowerach w terenie

Pasek wagi
och, Bajka za mną tylko 14 km !


Baju, on NAPRAWDĘ po dwóch stówach dnia poprzedniego - dzisiaj sam chciał jeździc ????
chyba ma pancerny tyłek, za przeproszeniem
Pasek wagi
Ło Boziu, 200 km !!! Ale z tego co pamiętam to Bajkowy małż raz na jakiś czas kręci właśnie między Czestochową a Jarocinem, prawda?

Tabelkę będę robić jednak jutro z samego rana, dzisiaj już mi się strasznie nie chce.
Jola, też się dziwiłam..jedyne wytłumaczenie, to nadzwyczajne działanie napojów energetycznych, pił je w drodze( "Mike Tyson" za 2 zl...)... w sumie wypił 4 sztuki na trasie( wczoraj)...ale czy to możliwe, że to aż tak działa? Tyłek go nie boli, na rower zakłada gatki bezszwowe i normalne spodnie...twierdzi, że spodnie z pampersem go cisną...
Pasek wagi
Diamandko, to był jego 3. rajd rowerowy do Częstochowy, ale pierwszy bezbolesny, poprzednimi razy wracał ciężko chory...Najczęściej chorował albo na tyłek( poobcierał sobie poprzednio w spodniach z pampersem) albo na"wszystko", wracał ciężko zmęczony, zajechany, itp...tym razem wtócił wesolutki jak szczygiełek:)
Pasek wagi
82,15 7 335,01 /  10 000

Jest!
Udało się!!
Kolejny cel tego roku zrealizowany:
zdobyłam dziś Przełęcz Karkonoską (1200 m.n.p.m.),

najtrudniejszy szosowy podjazd w Polsce, którego schemat podjazdów pięknie widać na załączonym obrazku:


źródło: http://www.genetyk.com/podjazdy/karkonoska1.html


Dziś jeszcze tylko tyle, że zdobyłam dziś Karkonoską 2 razy: raz od strony Polskiej, a drugi od strony Czech (o niebo łatwiejszy). Ale o tym jutro.

Dziś jeszcze tylko trochę fociszy:)

Niedaleko przed szczytem, ale jeszcze przed najgorszą końcówką (wszystkie zdjęcia cykane podczas zjazdu, cały podjazd od Szklarskiej Poręby bez odpoczynku):




Ostatnie sto metrów do Przełęczy, z Przełęczy od razu pod Schronisko Odrodzenia:


Na Przełęczy Karkonoskiej:


I widoczek na Przełęcz ze Schroniska:


Świetne twory kamienne w Czechach nad rzeką:





Diamandka napisał(a):

60,30 / 4706,5 / 6000 kmUpał jak jasna cholera ech.....Tiena dajesz dajesz !!!!dam.rade - sto lat :)
U mnie tez upal jak cholera :-)
Dupencjo ! litości!!!!
lukam na te Twoje foty i ZA KAŻDYM RAZEM, gsy czytam "wy konie" to parskam drinkiem monitor lapka

Pasek wagi
Jolu to wyobraź sobie moją reakcję na ten napis. Dyszę ciężko, pruję przed siebie spocona i zmęczona, a tu co chwilę takie perełki, choć "wy konie" bije resztę na głowę. Był jeden, który wskazywał na mały łuk asfaltowy i brzmiał "pitstop". No nie wiem, trzeba samemu podjechać i cieszyć oczy tak widokami gór jak i napisami na drodze.
A "fajny" patent był, bo z początku co kilometr, a od ostatnich 1000 m częściej, na drodze był właśnie wysprejowany dystans pozostały do końca trasy. I z początku patrzę - 5 km, myślę WOW!, myślałam, że będzie to dłuższe. I wyobrźcie siobie moje niemałe zaskoczenie, gdy okazało się po 5 km, że to było odliczanie do prawdziwego hard-coru, który później trwał jeszcze 4400 metrów
Przyznam, że wyobrażałam sobie coś znacznie gorszego i trudniejszego po najcięższym podjeździe. Nie powiem - lekko nie było, ale sporo zapasu sił mi pozostało na mecie więc w przyszłym roku spróbuję już zrealizować ten podjazd z dojazdem dom-Przełęcz-dom. To będzie dopiero :)
A mi się nie wyświetlają fotki Dupkowe

Szalona. Koniec i kropka. Brak mi słów :)
Dupeczko, wielkie brawa:))
Fotki świetne, a Ty taka chudziutka, drobniutka, a
 masz w sobie moc..:)))

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.