Temat: Rower - ile, jak często?

Hej :)

Postawiłam przed soba wyzwanie, że codziennie wsiądę na rower. Ustawiłam sobie poprzeczkę, żeby pokonywać dystans 10 km  min 5 x w tygodniu ze średnią prędkościa 12-13 km/h. Różnie to bywa z tym, ale staram się. Są dni, że robię 13-15 km. Bo praktykuję taki styl jazdy, że dojeżdżam do jakiegoś celu. No i niestety stamtąd trzeba potem wrócić do punktu wyjściowego. Różnymi drogami, więc czasami więcej dystansu robię. Zeszły tydzień marny był, bo ledwo 2 razy byłam. Ten tydzień zaczął się dobrze pogodowo i rowerowo. Bo 15 km zaliczone :)

Ale jak zaczynałam to ciężko było. Po 10 km kolana mnie bolały wieczorem tak, że ledwo wstawałam z krzesła. Teraz nieco lepiej jest.

Czy tyle ruchu wystarczy? Przynajmniej na początek. Zważywszy na to, że do tej pory moja aktywność fizyczna ograniczała się do spacerów do sklepu, po sklepie, ew po domu w kierunku lodówki. Teraz pilnuję diety i włączyłam rower do akcji.

Wiem, na pewno było setki razy. Ale przydałoby się parę słów wsparcia, że coś z tego będzie, bo trochę kręcę się w kółko :( Mam wrazenie, że po prostu funduję sobie męczarnię i tyle.


 

ja jezdze codziennie na  stacjonarnym po 5-13 km:) niezbyt meczace:) i do tego 12 godzin na nogach :)w pracy :)
Pasek wagi
też zaczynałam od 10km bo kolana mnie bolały a wczoraj zrobiłam już 70km;)
Pasek wagi
inmaczej się jeździ na stacjonarnym inaczej na tradycyjnym gzie raz jedzie się pod górkę a raz z górki i uważam że o wiele lepsza jest przejażdżka na tradycyjnym rowerku. Myślę że na poczatek powinno tyle wystarczyć tym bardziej że masz troszke tych kilogramów i nie powinnaś zbytnio obciążać organizmu, który nie jest przyzwyczajony.
A koolana mnie też bolą tylko że mnie od uprawiania sprotu praktycznie od dziecka, ale już się chyba trochę do tego przyzyczaiłam ;P
Pasek wagi
ja jeżdżę po godzince dziennie - przynajmniej staram się :D ale robię czasami sobie dni wolne.
Pasek wagi
Pocieszyłyście mnie trochę. Mam nadzieję, że to mi pomoże w mobilizacji. Chciałabym codziennie jeździć. W domu ćwiczyć nie umiem, bo brak miejsca/czasu/ambicji. Musiałabym mieć trenera z biczem, który by mnie pilnował.

Ma też wrażenie, że rower w terenie to lepsze rozwiązanie. Nie jest tak monotonny jak stacjonarny, którego akurat i tak nie posiadam

A w terenie to różnie bywa. Zwłaszcza, że jeżdżę nie sama, ale z synem i czasami robimy na pewnych odcinkach małe wyścigi. Zasuwamy wtedy 20-22 km/h, a ja po chwili cała mokra jestem

Jak ja na stacjonarnym jeżdżę to tak aż spale np. 100-120 kcal, bo to na moim pisze ile kcal sie spala.. ;p
Fajne jest to uczucie, kiedy jest się całym mokrym, spoconym i śmierdzącym po wysiłku fizycznym ;). Ja właśnie cenię rower chyba głównie za tę satysfakcję psychiczną, mniej za efekty fizyczne, jakie daje...
Stacjonarny rowerek jako uzupelnienie klasycznego jak najbardziej.
Proponuje zwrocic uwage nie tylko na pokonywany dystans, ale takze m.in. na nachylenie czy rodzaj gruntu. 
Dzis zrobilem 45km (po gorach, liczne podjazdy) a GPS wskazuje ledwo 1,4k spalonych kcal ;)


Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.