Temat: Bieg - od 0km do 12km.

Zaczynam biegac. A wlasciwie zaczelam bo w Swieta zrobilam taki marszobieg: 3x 6min bieg + 1min marsz. Uzbieralo sie z tego niecale 2km. Do dzisiaj biegalam juz 4 razy, powoli zwiekszam czas (chociaz nadal musze przeplaac truchtanie z chdozeniem) i mam nadzieje dojsc ktoregos dnia do 12km i pobiec z pracy do domu.

Jakis czas temu pytalam na Vitalii ile czasu mniej wiecej potrzeba aby dojsc do takiego dystansu i podobno w ok. miesiac ludzie dochodza do 10km, zobaczymy ile mi to zajmie... 

Czy ktos jest chetny do wspolnego budowania kilometrow? Dobrze byloby sie wspierac, szczegolnie ze poczatki biegania do latwych nie naleza.

mozesz dolaczyc do wyzwania (sprawdz u mnie w profilu) z dnia na dzien idzie coraz lepiej, grunt to motywowac sie na wzajem ;) a ze niedziela jeszcze trwa proponuje isc pobiegac ;) cel na dzis??? ja sprobuje utrzymac 11km, w 60 min, 

Cicho tu, wiec pomyslalam, ze sie zamelduje ;) Zaczelam ostatnio robic konkretne cwiczenia i nogi sa chwilami zbyt obolale na bieganie, ale staram sie tak to sobie rozplanowac, zeby wszystko dac rade zrobic. Wczoraj na biezni przebieglam 3,3 km - 25 minut biegu bez przerwy! Bardzo sie z tego powodu ciesze choc to dopiero 1/4 mojego zalozonego celu.

Ja wczoraj przebiegłam 2,23 i musiałam przerwać z uwagi na przemoczone obuwie. :) Jest progres, bo za pierwszym razem po kilometrze było mi ciężko (ale też popełniłam błąd w postaci braku rozgrzewki). 

Pasek wagi

To i tak dobrze, ja za pierwszym razem nawet do kilometra nie dociagnelam ;) Wczoraj natomiast dalam rade 4,1 km!!! :D Potem kilka minut marszu i kolejne 4,1 km, znów przerwa i dociagnelam do 10km. 30min/30min/12min. Ledwo z biezni po tym zeszlam :D

Mysle, ze nastepnym razem zaczne biegac w nierownych odstepach, tzn. np. 40min/30min/15min...

A co do rozgrzewki, to ja nic specjalnego nie robie... Zaczynam od ok. 2 minut szybkiego marszu, potem bardzo wolny trucht i potem moj normalny trucht. Moze to zle?

W zeszłym tygodniu przebiegłam moje 12km! W 1 godz. i 10 min i dalej bym mogła biec jakbym musiała.
Czyli w niecałe 3 miesiące doszłam od 0k do 12km, bez jakiegoś przykładania się do "treningów", czasem biegłam dwa lub trzy razy w tygodniu, czasem raz a czasem wcale jak miałam inne spawy na głowie. Pewnie z jakimś planem osiągnęłabym to szybciej ale takie luźne podejście bardziej mi odpowiadało no i przecież nigdzie się nie spieszyłam ;) I spodobało mi się to całe bieganie :)


ja zazwyczaj biegam sobie 6km w 35-40 min. Mogłabym więcej ale nie mam za bardzo gdzie a nudzi mnie moja stała trasa ;/

Ja mam park 2 km od domu, więc jak policzę do parku, potem w parku, potem z powrotem, to może mi się uzbierać sporo. I jednego dnia biegnę jedną ulicą, drugiego inną - zawsze to jakaś odmiana. Poza tym zaczęłam biegać z radiem na uszach i zupełnie nie czuję jak czas upływa. Może jakbym biegała od dłuższego czasu, to by mi się zaczęło nudzić (chociaż nie wiem, bo chyba po prostu lubię samo bieganie) ale jak się biega od 3 m-cy, z czego połowa na bieżni w siłowni, to nie zdążyło się jeszcze znudzić ;) 

No i fajnie mi się biegło z pracy do domu - to bardzo dobra motywacja ;) Biegać w kółko pewnie by mi się nie chciało a taki bieg z punktu A do punktu B jest psychicznie chyba dużo łatwiejszy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.