Temat: Jak pokochać bieganie?

Witam :) Założyłam ten temat, bo potrzebuję porządnej motywacji do ćwiczeń. Chciałabym umieć przynajmniej 3 razy w tygodniu wyjść pobiegać, ale dlatego, że będę miała na to ochotę. Już kilka razy próbowałam się zmotywować, biegałam przez tydzień po 20 min, ale potem już nie dałam rady i tak w kółko. Jak mogę się do tego przekonać? I jak wam udało się pokochać bieganie?:|

Pasek wagi
Solidność, systematyczność, działanie. Nie ciało a umysł wyznacza granicę Twoich możliwości.

Ja pokochałam bieganie dlatego, że dzięki niemu chudnę. Biegam, widzę efekty, chcę biegać dalej. Poprawiła się moja kondycja, nie mam zadyszki, lepiej oddycham, jestem dotleniona, lepiej się czuję. Jak zaczynałam to wychodziłam z myślą, że bardzo mi się nie chce... Teraz już nie mogę się doczekać biegania. Jest słonecznie, ciepło, czasami zdarza mi się nawet wyłączyć mp3, żeby posłuchać ptaków... Świat tak pięknie pachnie na wiosnę, tak pięknie śpiewa...

Poza tym zaczynałam od krótkich tras, więcej maszerowałam niż biegłam. Ciężko zaczyna się z zerową kondycją, bo człowiek ma wrażenie, że zaraz wyzionie ducha i padnie trupem. Dlatego trzeba stopniowo. Z czasem kondycja się poprawi, nagle zdasz sobie sprawę, że potrafisz przebiec o wiele więcej niż dotychczas. Będziesz z siebie dumna i będziesz chciała sięgnąć po więcej.

Ale faktem jest, że nie ma się też do czego zmuszać. Jak Ci się nie spodoba to sobie odpuść. Jest tyle różnych sportów, tyle różnych ćwiczeń, że nie ma co upierać się na bieganie.

ja zaczynalam z takim planem 

10 minut marszu, 10 minut tzw. szurania czyli bardzo powolny truchcik, ludzie w parku szli i byli szybsi ode mnie :) a pozniej po tych 20 minutach zaczynalam biegac. plan byl taki ze biegnie tak dlugo jak potrafie, czyli w moim przypadku byly to dwie minuty. wiem masakra. ale pozniej byly juz 3 minuty, 5 minut, 7 minut, 8 minut a wczoraj bylo 10 !!!!! :) i juz nie moge sie doczekac jutra ile dam rade, bo wiem ze napewno dam rade wiecej. to bylo moje kilkunaste podejscie do biegania, ale zawsze konczylo sie nie nie chce, nie lubie biegac. podejrzewam ze jakbym juz wczesniej znalazla taki plan nie bylo by tyle nerwow i zmarnowania czasu :) teraz juz tego nie odpuszcze :) powodzenia :)

Pasek wagi

Jesli nie lubisz biegać, nie biegaj - proste.

A czemu chcesz biegać???

Czemu nie jazda na rowerze czy rolki - znajdź to co będzie dla Ciebie bardziej interesujące i ci się nie znudzi.

Bezsensu jest zacząć coś co po dwóch tygodniach uznasz za nudne. Ja nienawidziłam biegać, ale koleżanka mnie do tego namówiła i była to moja najlepsza decyzja w życiu - lubię biegać - pokonać poprzedni czas... Ale to wszystko dzięki motywacji i koleżance, która nie odpuszcza nawet gdy pada deszcz czy śnieg.

Pasek wagi

Kochana! Ja jeszcze do niedawna nie cierpiałam biegania - teraz jest to moja ulubiona forma ruchu. Ale nie od razu się przekonałam do joggingu :) Od jesieni założyłam sobie, że schudnę, zaczęłam na początku od 10 minutowego biegu dokoła domu (mam dużą chałupę, więc było co okrążać :D), w plener się jeszcze nie zapuszczałam. Raz poszłam pobiegać po okolicy, tak się zasapałam, że aż mnie to zniechęciło :D Wtedy jeszcze nie miałam kondycji. Przyszła zima, nie było możliwości aby biegać. Teraz mamy wiosnę, a ja już biegam 3 tydzień. Pod wpływem impulsu i ładnej pogody założyłam buty i wyszłam pobiegać, okrążając dom :D Tak mi się fajnie biegało, że pomyślałam sobie: "A może by tak pójść pobiegać dalej, po okolicy? Spróbuję". Z tego wszystkiego pojechałam kupić sobie porządne buty do biegania, to był taki impuls i motywacja do tego, aby zacząć. Jak zobaczyłam jak świetnie się w nich biega, jogging stał się czystą przyjemnością, chwilą do odpoczynku, przemyślenia sobie wielu spraw. Podczas biegania włączam sobie Endomondo, które liczy mi ilość przebytych km i spalonych kcal - fajna rzecz, również motywuje ;) Teraz mogę biec 30 minut, bez odpoczynku. Tobie radzę, abyś nie rzucała się od razu na glęboką wodę, nie przemierzała od razu 10 km bo się zniechęcisz. Zacznij od szybkiego marszu, potem parę minut biegu i tak na zmianę. Może kup sobie jakieś fajne buty do biegania czy strój sportowy? Ładne ciuszki też potrafią sprawić, że chętniej się ćwiczy :) Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Nic na siłę, rok temu nie wyszłabym biegać za nic w świecie, nie lubiłam tego. Teraz? Teraz po prostu kocham, nie wiem czemu! Może dlatego, że biegamy zgrają? Może dlatego, że ktoś narzuca tempo i nie chcę być gorsza? :) Ale owszem, nie lubiłam tego jeszcze rok temu, i gdyby ktoś mi powiedział, że będę kochać bieg to bym mu się w twarz zaśmiała. A jednak :) Nie zmuszaj się, są inne ćwiczenia - basen, rower, fitness domowy, etc.

Ja jeszcze niedawno myślałam, że bieganie to straszna nuda, że człowiek się tylko męczy sam ze sobą itp.itd. No i myślałam tak przez długi czas dopóki sama nie spróbowałam;) Okazało się, że mi to sprawia niebywałą frajdę. Mogę sobie biegać gdzie mnie nogi poniosą, dodaje mi to energii, cały czas mam ochotę się śmiać i w dodatku po każdym biegu jestem spocona jak nie wiem co ;) Dzisiaj też idę i już się nie mogę doczekać. Pogoda piękna, ciepło, słonecznie, ptaszki śpiewają - idealne warunki, żeby dać sobie porządny wycisk z uśmiechem na ustach ;)

Jeśli nie masz kondycji to zaczynaj wolniejszym tempem, albo przeplataj bieganie z marszem, żeby się nie zniechęcać. Ja akurat nie miałam z tym problemu, bo przez inne sporty mam kondycję i jestem w stanie biec przez godzinę bez przerwy, ale jeśli jesteś początkująca to nie ma sensu zaraz na początku się tak forsować. Na necie jest dużo fajnych planów treningowych, więc myślę, że coś znajdziesz.

I jeszcze jedno, jeśli tego nie polubisz naprawdę to nie ma sensu się zmuszać na siłę. Znajdź taką formę ruchu, która będzie sprawiać Ci frajdę;) Nie tylko bieganie odchudza!

Pasek wagi

CrunchyP0rn napisał(a):

Lena1980 napisał(a):

wszystko zależy jaki trening wolisz. Czy ruch czy też np dywanówki. Ja osobiście nienawidzę dywanówek. Ćwicząc muszę się ruszać i ciągle zmieniać miejsce - dlatego biegam. Mam 33 lata. Jak biegnę ludzie patrzą na mnie z uśmiechem - Ci starsi, dopingują mnie, powiedzą miłe słowo. Z kolei często widzę młodzieź czy ludzi ode mnie młodszych - ledwo wleczących się po chodnikach czy siedzących na ławeczkach. Jedni patrzą na mnie z zazdrością, inni zapewne powiedzą między sobą coś o mnie niestosownego. A ja? - ja im współczuję, że w tak młodym wieku nie potrafią ruszyć dupska - bo czy 30stka nie może wyglądać lepiej niż 20stka?
Szczerze, to nigdy nie wiesz, czy ktoś z grupy tej młodzieży przypadkiem nie chodzi na jakiś fitness, sztuki walki np. karate albo muay thai, ale skoro motywuje Cię przekładanie wszystkiego na zazdrość, to spoko, nikomu tym krzywdy nie robisz.Ja nie lubię biegać, jak czegoś nie lubię to wolę zamienić to na coś co sprawia mi przyjemność. Teraz bieganie jest w modzie, więc w sumie mnie nie dziwi chęć zmuszenia się do tego, ale radziłabym znaleźć coś co sprawi Ci radość.

Piszę o młodzieży która nie zna ruchu - ich życie polega na zbijaniu bąków. Nie obrażając nikogo często jest to zaniedbana młodzież jak na swoje możliwości wiekowe - wcinają fast foody i mają sporo tłuszczyku. Myślisz, że zaniedbana nastolatka nie zazdrości kondycji czy wysportowanej figury starszej? Ja bym zazdrościła. Ale nie z zawiści tylko z pretensji do siebie, że sama nie potrafię ruszyć tyłka.

A jeśli ktoś uprawia jakiś sport - fitness lub karate - to podziwiam takie osoby, że coś robią dla ciała i swojego samopoczucia. Więc nie pisz mi, że zazdrość mnie motywuje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.